23 października. I znów się ociepliło. Za oknem sympatycznie. Nie pada, nie wieje i podobno ma być słonecznie. A że mglisto? No cóż, taki mamy klimat. Wczoraj przez cały dzień powietrze było tak nabrzmiałe wilgocią, że niemal dało się kroić. Leśne dróżki i zręby wysypało opieńkami. Bardzo lubię te chrupkie grzyby. Są pyszne jako farsz do krokietów, z jajecznicą, w occie, jako główny składnik zupy opieńkowej i panierowane jak kanie. Nie próbowałam ich jeszcze suszyć, chociaż podobno nadają się i do tego.
Całkiem niedawno dowiedziałam się też, że drugim pod względem wielkości organizmem na Ziemi jest właśnie opieńka. Dokładniej opieńka ciemna z amerykańskich Gór Błękitnych w stanie Oregon. Powierzchnię grzybni tego giganta określono na 890 ha, masę oszacowano na 605 ton, a wiek – od 2.500 do 8.000 lat. Prawdę mówiąc, w terenie można go nawet nie zauważyć. To już nie opieńka a opienisko!
Większa, a właściwie wielokrotnie cięższa od niego jest tylko topola osikowa, którą nazwano Pando („pando” po łacinie znaczy „rozprzestrzeniam”). Nie wygląda jak zwykłe drzewo, raczej jak spory zagajnik. Nie ma jednego pnia, tylko 47 tysięcy identycznych genetycznie osobników (klonów) o wspólnym systemie korzeniowym. Bez wątpienia jest jednak pojedynczym organizmem i to prawdopodobnie najcięższym na Ziemi.
Parametry mówią same za siebie: masa 6.615 ton, obszar 43 hektary. Wiek systemu korzeniowego określono na 80 tys. lat, co czyni roślinę jednym z najstarszych ziemskich organizmów żywych. Niestety, Pando chyba pomału kończy swoje bytowanie na naszej planecie. Kiedy pojedyncze pnie-klony obumierają, zastępowane są przez nowe łodygi, wyrastające z korzeni. Każda z nich dożywa średnio 100-130 lat. Z badań przeprowadzonych w październiku 2018 r. wynika, że drzewo przez ostatnie 30-40 lat nie rosło, a wiek większości istniejących pni zbliża się do granicy krytycznej.
Dziś z przysłowiami i świętami marniutko, ale mimo wszystko wspomnieć wypada o Międzynarodowym Dniu Pantery Śnieżnej i Dniu Kreta. Wbrew pozorom oba święta nie mają ze sobą nic wspólnego. Pierwsze poświęcone jest zagrożonemu wyginięciem zwierzęciu, drugie natomiast… dotyczy stałej Avogarda, czyli „stałej fizycznej równej liczbie atomów, zawartych w jednym molu substancji” i prawdę mówiąc, powinno być nazwane Dniem Mola. To z kolei może kojarzyć się z – nomen omen – namolnym owadem, dlatego lepiej żeby zostało tak, jak jest, bowiem „kret” w języku angielskim to „mole”. Dzień Kreta (Mole Day) celebrują głównie entuzjaści chemii – zawsze 23 października w godzinach 6:02-18:02, nawiązując tym samym do wspomnianej stałej Avogarda, która w przybliżeniu wynosi 6,02×10²³.
Chociaż w ostatnich dniach z upodobaniem portretowałam opieńki, dziś zamieszczam zdjęcie domu w Zamościu (ul. Grodzka 7), w którym urodził się poeta i piosenkarz Marek Grechuta. Równo 55 lat temu (23.10.1967) miał miejsce jego debiut sceniczny. Na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie wystąpił z piosenką „Tango Anawa” i zajął drugie miejsce wśród wokalistów. Od grudnia 2020 Marek Grechuta ma również w Zamościu swoją ulicę.
Tekst i foto Maria Gonta
UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>