Za zgodą autora, dzięki
Markowi Z. Piechockiemu publikujemy tekst
Mariusza KiryÅ‚y o wspóÅ‚czesnej kulturze. Choć bezpoÅ›rednio dotyczy Lublina, zachÄ™camy do lektury, bo znajdujÄ… siÄ™ w nim treÅ›ci uniwersalne dla wspóÅ‚czesnej Polski, a wiÄ™c również dla Gorzowa. Sami sprawdźcie, ile tu niebezpiecznych podobieÅ„stw.
Nieważna kultura, ważne hasÅ‚o, które musi brzmieć tak, by przyciÄ…gnąć masy, co z dekady na dekadÄ™ stajÄ… siÄ™ coraz bardziej wyÅ‚Ä…cznie konsumentami. Przez lata zadbano o to, by gawiedź zostaÅ‚a substancjÄ… gÄ…bko-podobnÄ… – pochÅ‚aniajÄ…cÄ… wszystko, co podadzÄ… im animatorzy tzw. kultury. Nie krytycy, bo krytyka sztuki przestaÅ‚a wÅ‚aÅ›ciwie istnieć, peÅ‚niÄ…c tylko rolÄ™ przekaźnika „ustawek” marchandów, jacy z każdej pracy sÄ… w stanie wykreować arcydzieÅ‚o, zarobić na nim i grÄ™ z niedouczonym nabywcÄ… zacząć od nowa…
Gawiedź ma konsumować, ale nie za darmo, musi zapÅ‚acić peÅ‚noprawnymi biletami NBP albo wirtualnej „unii” europejskiej. DziaÅ‚anie takie, choć „nowoczesne”, znane jest nie od dzisiaj. Z historii możemy przypomnieć sobie tożsame masowe spÄ™dy z podobnie brzmiÄ…cymi hasÅ‚ami. Nasuwa siÄ™ nieodparcie pytanie – co w tym wszystkim jest ważne? Czy jeszcze kultura czy wielkość masy?
Już za czasów „Ulicy Wszystkich ÅšwiÄ™tych” Jacek Zalewski zauważyÅ‚, iż reklama potrafi postawić znak równoÅ›ci pomiÄ™dzy papieżem, piosenkarkÄ… a imprezÄ… piÅ‚karskÄ…. Wówczas to jeszcze dziwiÅ‚o…
W takim, kreowanym przez media i tych, którzy kryjÄ… siÄ™ w ich cieniu, „gwiazdozbiorze” (nic, że chwilowym, bo jutro dzisiejsze sÅ‚awy zastÄ…piÄ… inne, także na miesiÄ…c czy rok) nie mamy co marzyć o rozwoju kultury. Zabita bowiem zostaje istota tworzenia – indywidualność, odmienność…
Wytresowane już przez wielkonakÅ‚adowe media (ratunkiem dla mózgów i dusz sÄ… wyÅ‚Ä…cznie media „niszowe”) tÅ‚umy majÄ… siÄ™ podporzÄ…dkować gÅ‚oÅ›no brzmiÄ…cym hasÅ‚om. Przypomina to stado, prowadzone w kolorowy, iluzyjny Å›wiat reflektorów. W momencie, kiedy z jakichkolwiek przyczyn zabraknie prÄ…du – pojawi siÄ™ w nim tylko zmÄ™czenie i pustka. Rockowy poeta i muzyk, Jim Morrison, napisaÅ‚: „JeÅ›li moja poezja ma jakiÅ› cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób”. Toteż nie byÅ‚ czÅ‚onkiem stada i szybko odszedÅ‚.
WystÄ™py Morrisona i „The Doors” bywaÅ‚y happeningami o konkretnym przekazie…
Może i lepiej, bowiem, znajÄ…c jego teksty mamy prawo pomyÅ›leć, iż ów autor niezbyt Å›wietlanych interpretacji rzeczywistoÅ›ci byÅ‚by zapewne przerażony, gdyby kazano mu szukać kultury poÅ›ród tych propozycji, jakie przynosi rok 2016, czy każdy inny ze wspóÅ‚czesnych.
Zamiast bowiem dzieÅ‚ sztuki mamy teraz obowiÄ…zek zderzać siÄ™ z toczÄ…cym siÄ™ walcem tzw. projektów. Na dodatek drogich i karmiÄ…cych gÅ‚ównie urzÄ™dników, nie artystów. Twórcy stali siÄ™ dyżurnymi do zabawiania publicznoÅ›ci i utrzymywania tabunów biurokracji. Nawet maÅ‚pÄ™ można wytresować tak, by za $1 przynosiÅ‚a z drzewa Å›wieży owoc banana. Tryby, w które próbuje siÄ™ wrzucić artystów, majÄ… takie wÅ‚aÅ›nie zadanie – wyuczenie twórców Å›cisÅ‚ego wypeÅ‚niania oczekiwaÅ„ mas i ich gustów, nie najwyższego przecież lotu. Być może już teraz mamy do czynienia z sytuacjÄ…, o której Å›piewaÅ‚ Morrison:
When the music’s over
Turn out the lights
(Kiedy wybrzmi muzyka
Pogaście światła)
When the Music’s Over, na: LP Strange Days, 1967
Tymczasem w natÅ‚oku przeróżnych informacji dociera i ta: PolskÄ™ mamy dekomunizować do koÅ„ca. Dla obecnych wÅ‚adz znaczy to tyle, że zniknÄ… nazwy instytucji, skwerów czy ulic, kojarzÄ…ce siÄ™ niektórym (bo nie wszystkim) z okresem tzw. PRL. Tymczasem, zestawiajÄ…c dorobek 25-lecia wolnej podobno Polski ze sztukÄ… tak pogardzanego okresu 1948-1989, możemy siÄ™ przekonać, iż prowincjÄ… Polska dopiero siÄ™ staje! Nie mamy już ani polskiej szkoÅ‚y plakatu, ani polskiej szkoÅ‚y filmowej, z grubsza ocalaÅ‚a ilustracja książek dla dzieci. ZanikÅ‚ kabaret, bo z doÅ›wiadczeÅ„ „Salonu Niezależnych”, „Protekstu”, „Bunkra” czy tych „poważnych”: „Elity”, „Dudka”, „Pod EgidÄ…” nastÄ™pcy wniosków nie wyciÄ…gnÄ™li. SÄ… klownami, nie StaÅ„czykami n-tej RP… OdeszÅ‚y w zapomnienie legendarne kiedyÅ› grupy literackie: „Teraz”, „Ogród/Ogród-2” czy „Próby”… Podobnie alternatywne teatry, z których niegdyÅ› Polska sÅ‚ynęła… ZabrakÅ‚o pieniÄ™dzy, cenzury (wymuszajÄ…cej wieloznaczność) czy… ludzi?
Zamiast sztuki proponuje nam siÄ™ estetyczny i etyczny minimalizm. ArtyÅ›cie nie wolno pokazywać swego stanu emocjonalnego. Ma być uÅ›miechniÄ™ty i sprawiać wrażenie zadowolonego – zatem kreacja w tandetnym, amerykaÅ„skim stylu. Nawet w okresie modernizmu po artystach pozostawaÅ‚y konkretne dzieÅ‚a kultury materialnej: obrazy, książki, rzeźby czy partytury. Wszystkie niosÅ‚y równie konkretny Å‚adunek emocji i wiedzy o Å›wiecie i czÅ‚owieku.
„Zainspiruj siÄ™ Lublinem” – proszÄ… biurokraci „od kultury”… PsujÄ…c przy okazji panoramÄ™ Starego Miasta…
Ponowoczesność doprowadziÅ‚a do sytuacji, gdy nieistotne jest dzieÅ‚o, ważny jest rozgÅ‚os. Zjawiska z życia codziennego (sprzedawanie jemioÅ‚y na bazarach, wiÄ…zanie sznurowadeÅ‚, obieranie ziemniaków) proponuje siÄ™ jako osiÄ…gniÄ™cia twórcze.
Pasieka, która postawiona w ogrodzie/sadzie ma swój odwieczny sens i miejsce, wyniesiona na dach przybytku kultury staje siÄ™ karykaturÄ… pasieki. Za sztukÄ™ uznawane jest przecież to, co do niedawna byÅ‚o elementem zwyczajnoÅ›ci. Miast pokazywać mÅ‚odym ludziom zwierzÄ™ta w ich naturalnym Å›rodowisku, zabiera siÄ™ ich do cyrku lub ZOO. Wychowane miÄ™dzy betonem a asfaltem pokolenia lepiej czujÄ… siÄ™ w Å›wiecie seriali i pokemonów, niż w realiach rzeczywistoÅ›ci, której siÄ™ bojÄ…. StÄ…d ich „zero-aktywność”. Bojaźń ta jest zaprogramowana przez specjalistów mediów i PR a także animatorów kultury wszelkiego szczebla. W tym kontekÅ›cie nauczanie wysiewania marchewki na dachu poważnej podobno instytucji kulturalnej, staje siÄ™ wydarzeniem doskonale przyswajalnym przez prowincjonalne mózgi.
Centrum SpotkaÅ„ Kultur. Wybetonowane klepisko przed nim, nazwane placem Teatralnym, sÅ‚uży gÅ‚ównie skacowanym studentom i deskorolkowcom.
PatrzÄ…c choćby na lubelskie Centrum SpotkaÅ„ Kultur widać, jakÄ… drogÄ™ przechodzi myÅ›l ponowoczesna. Najpierw za pieniÄ…dze nas wszystkich wybudowano betonowo-szklane straszydÅ‚o w stylu Alberta Speera, zabijajÄ…c wszystko, co naturalne – a nastÄ™pnie na siÅ‚Ä™ chce siÄ™ reanimować to, co już zostaÅ‚o zniszczone i bezpowrotnie zalane cementem, również ludzkie mózgi.
Nowa dyrektorka lubelskiego Muzeum na Zamku doskonale wpisaÅ‚a siÄ™ w ponowoczesny brak estetyki – rozpinajÄ…c na ogrodzeniu budynku dziesiÄ…tki bannerów, reklamujÄ…cych aktualnÄ… wystawÄ™. WypadaÅ‚oby chyba poprosić jÄ… o umiar…
Przy takim sposobie funkcjonowania „animatorów kultury” – artyÅ›ci-indywidualiÅ›ci, ci prawdziwi, stajÄ… siÄ™ zbÄ™dni. LiczÄ… siÄ™ hasÅ‚a i dyżurni – zawsze posÅ‚uszni i dyspozycyjni wobec tych, co pÅ‚acÄ… – zabawiacze, zaspokajajÄ…cy chwilowe potrzeby mas.
Mariusz Kiryła