






To był niezwykle wzruszający wieczór poświęcony nie tylko promocji trzeciego numeru "Pegaza Lubuskiego” w nowej odsłonie, a 90. od kiedy rozpoczął jego wydawanie nieżyjący już Ireneusz Krzysztof Szmidt. To był wieczór pełen prawdziwej sztuki, która dzięki jej twórcom żyje pośród nas i ma się bardzo dobrze.
Czwartkowe popołudnie w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorzowie rozpoczął duet aktorski: Marta Karmowska i Bartosz Bandura. Przedstawili impresję teatralną „Koniec świata” opartą na tekstach księdza poety Jerzego Hajdugi. Pokazali niezwykle wzruszające 30 minut teatru poezji zrealizowanego poprzez teatr ruchu i tańca, którego wymowę wzmacniała muzyka. Na ascetycznej scenie – stanowiła ją biblioteczna podłoga – z minimalistycznymi rekwizytami: stół, dwa krzesła i prezent – światełka, dwójka aktorów dotknęła tego, co między ludźmi najważniejsze i czego najbardziej pragną: miłości i bliskości, a także tęsknoty, utraty i odejścia, którego nie da się cofnąć. A wtedy już „Koniec świata”. Wtedy już utraty nie ukoi nic. Pantomimiczną niemal całość – pomysł adepta krakowskiej szkoły teatralnej Bartosza Bandury – kończy kompilacja poezji urodzonego w Krakowie J. Hajdugi, którą odczytał krakowski aktor Jan Peszek.
Niełatwo było – mówiąc po ludzku – pozbierać się po tej minimalistycznej dawce ogromu emocji, więc część obecnych w przerwie przed prezentacją „Pegaza” przeszła obejrzeć wystawę ulicznych fotografii Krystyny Zwolskiej. Część z prezentowanych w WiMBP znalazła się w trzecim numerze wydawnictwa, którego myślą przewodnią była „prowincja”. Trudno wyobrazić sobie lepszą ilustrację tekstów pomieszczonych na 68 stronach, które rozpoczyna swoim wstępniakiem redaktorka naczelna Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk, odnosząc się do słynnego Andrzeja Bursy „Mam w dupie małe miasteczka”. Wywodzi z tegoż podsumowanie, jakiego w poczuciu dojrzałości często doświadczamy: „I przychodzi czas, kiedy człowiek (…) Zaczyna tęsknić za miejscem, w którym SIĘ STAWAŁ (…) Zaczyna z niego czerpać. Dostrzega drzemiącą w nim moc. (…) Bo Miasteczko to jest Świat. Samo jego centrum…”
Później z ogromną przyjemnością można zanurzyć się i w wierszach: „Podwórko” Tomasza Korbanka, i w „Na końcu świata” Jolanty Karasińskiej”, i w prozie Z. Marka Piechockiego „Miasteczko z Biskupem”. Wspomniany ks. Jerzy Hajduga też na moment porzuca poezję i pisze o „Świątyni ołtarza i sceny”, czyli o prowincjonalnym, bo „podziemnym” Teatrze Kotłownia w Drezdenku, a Ryszard Jasiński przypomina „Gliśnieńskie etiudy”, ilustrując wspomnienia z przeszłości własnymi zdjęciami.
Nie sposób opisać wszystkich tekstów, nie sposób przeczytać je w jeden wieczór, więc tylko wspomnę, że wśród autorów są również: Mirosława Szott, Aneta Gizińska-Hwozdyk, Marek Lobo-Wojciechowski, Beata Igielska, Hanna Ciepiela, Ferdynand Głodzik, Danuta Szulczyńska-Miłosz, Łucja Fice, Eliza Chojnacka, Roman Habdas, Anna Dominiak. Jest też część pracy Krzysztofa Wasilewskiego „Regionalizm 2.0 i cyfrowi regionaliści, czyli małe ojczyzny w mediach społecznościowych”, a także rozmowy Agnieszki Moskaluk z Małgorzatą Mikołajczak, z Elżbietą Skorupską-Raczyńską oraz Magdy Turskiej z Agnieszką Rybak i Anną Smółką.
Całość wieńczy swoiste podsumowanie, którego dokonała Krystyna Zwolska w tekście „Szukam. Znajduję. Patrzę”, a kończy słowami: „naciskam spust migawki”.
Wreszcie ostatnia część czwartkowego wieczoru z „Pegazem” należała do Jerzego Hajdugi, który z okazji 70 urodzin oraz 35-lecia święceń kapłańskich wydał dwa tomiki poetyckie i o nich mówił. Pierwszy zielony, o wielkości zbliżonej do książeczki do nabożeństwa nosi tytuł „takie twoje odchodzenie” i jest zbiorem trenów z minionych lat, poświęconych „Pamięci Matki”:
„ z wypalonej świecy zwisa
wosk – z pateny
mokry włos kapłana
jest czas
jest wieczność
jest pogrzeb matki”.
Drugi tom – niebieski, w formacie zeszytowym to „Zostań”. Są tam miniaturowe wspomnienia z covidowej rzeczywistości kapelana, są myśli intymne, są pragnienia, refleksje i radości, jak ta w tekście „Żeby zdążyć”:
„Telefon ze szpitala, trzeba biec do chorego. Ale jak tu biec, gdy muszę ostrożnie iść. Pod nogami lód i śnieg pada. Biel jak opłatek. Czarne buty, przy nich plącze się trochę czarnej sutanny. Żeby tylko zdążyć.
Śnieg już po drodze ubiera nie uroczyście w białą szatę. W takiej szacie zdążyłem do ciebie.
Też się cieszę.”
Całość jest przepiękna graficznie, spójna i nierozerwalna, z kreskami czy kropkami niczym ludzie widzianymi z kosmosu. Raz ich mniej, raz więcej, to się oddalają, to przybliżają. Czasami nikną.
Kto nie ma tomików, koniecznie niech się skontaktuje z ks. Hajdugą. To nie tylko piękna poezja, ale i fizycznie rzecz, którą z przyjemnością bierze się do ręki i z niezwykłą delikatnością otwiera kolejne kartki.
Wieczór z trzecim numerem „Pegaza Lubuskiego w nowej odsłonie poprowadziła Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk z dyrektorem WiMBP Sławomirem Szenwaldem, który tym razem zastąpił chorą Beatę Igielską. Ogromne brawa dla nowego zarządu gorzowskiego oddziału Związku Literatów Polskich za czas, który nam się zatrzymał, za wrażenia, których nie zastąpi żadna opowieść, za poczucie, że prowincja, to jest Świat.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | luty 2025 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 |