Różnie można mówić o Gorzowie i na co dzień głosów narzekania nie brakuje, ale jeśli chodzi o kulturę, nie mamy się czego wstydzić. I choć jest wielu, którzy powtarzają, że w tym mieście nic się nie dzieje, to z pewnością należą do takich, którym się wydaje, że kultura powinna do nich przyjść sama lub ktoś podać ją im na tacy.
O tym, że jesteśmy swoistym tyglem kulturalnym, świadczą nie tylko działające tu instytucje kultury – by wymienić: Teatr im. J. Osterwy, Filharmonię Gorzowską, Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną, Miejski Ośrodek Sztuki, Muzeum Lubuskie, Miejskie Centrum Kultury, Jazz Club Pod Filarami czy Klub Kultury Jedynka – w których każdy znajdzie ofertę dla siebie i to często bezpłatną.
W Gorzowie wciąż mnóstwo osób zajmuje się różnymi dziedzinami sztuki, realizując własne pasje. Mamy tu szerokie grono literatów zrzeszonych w i wokół gorzowskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Mamy w obu szkołach muzycznych i w Małej Akademii Jazzu pasjonatów gry na różnych instrumentach. Mamy świetny Filary Jazz Big Band i Gorzowską Orkiestrę Dętą. Mamy znanych malarzy, rzeźbiarzy, fotografików, twórców animacji filmowych, chórzystów i tancerzy zrzeszonych w wielu zespołach.
Trzeba jeszcze wymienić takich ludzi kultury, którzy tworzą w zaciszu własnych czterech ścian i niekoniecznie efekty swojej pracy pokazują światu, trzeba wspomnieć o ponad 20-letniej działalności społecznej Klubu Na Zapiecku
Barbary Schroeder czy znacznie młodszym, ale coraz ciekawszym w wydarzenia prywatnym Klubie Łazienki 6.
W XXI wieku Gorzów wypracował ideę Nocnego Szlaku Kulturalnego, który cieszy się ogromnym zainteresowaniem zarówno artystów jak i widzów, a w ostatnich latach przyzwyczaił nas do letnich, weekendowych wydarzeń z cyklu Dobry wieczór Gorzów.
I to miasto żyje kulturą. Nie polityką, niespecjalnie gospodarką, ale przede wszystkim kulturą, która – na szczęście – nie daje się zniszczyć. Co prawda, ludzie z nią związani pojawiają się – czytaj: tu wyrastają – i często opuszczają to miasto, ale taka jest kolej rzeczy. Kultura potrzebuje świata, a świat jej, stąd takie nazwiska jak
Adam Bałdych, Błażej Król, Marek Konarski – by wspomnieć tylko kilku i tylko muzyków – brzmią już światowo. I – co również oczywiste – nie wszystkim udaje się w Gorzowie z kultury przeżyć, więc szukają innych miejsc na ziemi.
Z pewnością gorzowska kultura nie jest odpowiednio doceniana – czytaj: ludzie, którzy ją tworzą, nie mogą liczyć na kokosy – od zawsze brakuje na nią pieniędzy, ale jest i radzi sobie niezgorzej.
Raz do roku Prezydent Miasta nagradza najlepszych i najbardziej zaangażowanych Motylami. Również raz do roku wręcza stypendia artystyczne tym, którzy pragną realizować swoje pomysły w różnych dziedzinach sztuki. W miniony czwartek przekazał je kolejnym 16 osobom – ubiegało się niemal 30.
Tym razem i ja zgłosiłam swój projekt wydania książki dla młodego czytelnika i ten projekt zyskał uznanie komisji. To ogromna radość nawet, gdy dostaje się tylko część kwoty, bo – jak powiedział po uroczystości regionalista
Robert Piotrowski – nam nie tylko się chce, nam zależy i my to zrobimy.
Kiedy dziennikarka telewizyjna poprosiła mnie o skomentowanie wydarzenia, jakim jest doroczne wręczanie stypendiów, powiedziałam, że nie można tu nic innego dodać ponad to, że idea jest świetna. Że mamy w Gorzowie mnóstwo ludzi zajmujących się kulturą i że trzeba o nich dbać, bo
jeśli kultura żyje, to miasto żyje. Bo kultura nam się opłaca.
A obecność wśród takich osób jak: ożywiająca od kilku lat Gorzów projektantka
Natalia Ślizowska, autorka filmów o Gorzowie i jego ludziach
Dominika Muniak-Szadej, muzycy orkiestry Filharmonii Gorzowskiej
Grzegorz Tobis czy
Maciej Grygiel, czy wspomniany regionalista Robert Piotrowski – by wymienić tylko tych z nieco większym doświadczeniem – to prawdziwy zaszczyt i radość. I ta różnorodność zainteresowań wyróżnionych stypendystów potwierdza, jak bogaci jesteśmy w kulturę.
Kiedy zaczynałam pisać ten felieton, nie wiedziałam, o czym będą mówić w piątek w Jazz Clubie Pod Filarami goście zaproszeni na promocję książki „Kultura jako przygoda”. Rzecz poświęcona jest postaci ważnej dla naszego miasta, choć nie stąd pochodzącej – antropologowi kultury, współautorowi wydanego w 2018 r. tomu „Jedzie Pan Jazz”, traktującego o edukacji muzycznej w Małej Akademii Jazzu – Wojciechowi Burszcie.
Autorzy bohaterki piątkowego wieczoru piszą: „Chcieliśmy, aby księga ku pamięci Wojciecha Józefa Burszty – wybitnego antropologa kultury i kulturoznawcy – odbiegała od większości podobnych publikacji. Zgromadzone w niej artykuły są bardziej rodzajem wariacji, w których rezonuje myśl Profesora, niż odtwarzaniem konceptów i idei klasyka (już!) polskich nauk społecznych i humanistycznych”.
Takie też były wystąpienia prelegentów, w dobrym znaczeniu słowa „wariacje” zróżnicowane, a traktowały m.in. o historii polskiego punka (
Michał Rauszer), motywie nocy w muzyce popularnej (
Marcin Lisiecki), tendencjach kina pamięci narodowej (
Elżbieta Durys) czy kulturze od oporu do solidarności. Ten ostatni wykład
Waldemara Kuligowskiego, a właściwie już jego pierwsze zdania – patrz niżej – potwierdziły moje rozważania na temat kultury, o czym chwilę mówiliśmy w czwartek z dyr. wydziału kultury
Iną Czaińską i dyr. MOS
Gustawem Nawrockim – też obecnym na spotkaniu Pod Filarami.
Ponieważ W. Kuligowski jest profesorem nauk humanistycznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ponieważ to, o czym mówił, jest zapisane w Narodowej Strategii Rozwoju Kultury, dobrze by było, gdyby wzięli sobie te słowa do serca wszyscy rządzący. Bo to jest temat wymagający dyskusji i zmiany społecznej świadomości. Czas najwyższy, by ludzie zrozumieli, jak wiele zawdzięczają kulturze i jak kultura wpływa na pozostałe sfery życia. Na dowód, sprawdźcie niżej, jaki jest jej udział w PKB i które miejsce wśród największych rynków muzycznych świata zajęła w 2022 r. Polska.
Prof. Kuligowski wspomniał też o karcie kultury i solidarności, umożliwiającej ludziom o różnym statusie korzystanie z tego, co oferują instytucje kultury i dorzucił, że może Gorzów mógłby się nią zainteresować. Siedząca obok mnie
Krystyna Kamińska z wyrazem wątpliwości pokiwała głową, a ja myślę, że gdyby tak zebrać wszystko, co w ciągu roku oferuje się gorzowianom właśnie bezpłatnie, kartę można by wprowadzić w życie bardzo szybko. Co pozostawiam pod rozwagę i przypominam, że
kultura nam się naprawdę opłaca.
PS
Wszystkim Stypendystom gratuluję, Komisji dziękuję za życzliwość, Miastu za ideę.
O stypendiach i stypendystach przeczytasz tu:
https://www.egorzowska.pl/pokaz,kultura,13409,
PS 2
W czasie piątkowego wieczoru w Jazz Clubie Pod Filarami - wstęp był bezpłatny - wystąpili: jako gość specjalny, saksofonista
Adam Wendt, na fortepianie
Jacek Szwaj, na saksofonie
Marek Konarski i na perkusji
Mateusz Brzostowski.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć