O ksiÄ™dzu Sylwestrze Zawadzkim mieszkaÅ„cy Åšwiebodzina mówili „nasz budowniczy”, ponieważ zbudowaÅ‚ dwa koÅ›cioÅ‚y i pomnik Chrystusa Króla. W wielkanocny wtorek pożegnali go, licznie uczestniczÄ…c w mszy Å›w. w sanktuarium, a potem w czasie uroczystoÅ›ci pogrzebowych na miejscowym cmentarzu.
Tego dnia w Åšwiebodzinie mogÅ‚o zabraknąć róż. Parafianie zdecydowali, że nie bÄ™dzie wieÅ„ców, ale kto zechce, kupi jednÄ… różę na pożegnanie tego, który rozsÅ‚awiÅ‚ miasto, realizujÄ…c budowÄ™ pomnika Chrystusa Króla. PozostaÅ‚e pieniÄ…dze przeznaczono na dom pielgrzyma.
UroczystoÅ›ci, na których pojawiÅ‚y siÄ™ tysiÄ…ce wiernych, trwaÅ‚y niemal cztery godziny. Rozpoczęła je uroczysta msza Å›w. pod przewodnictwem bp.
Stefana Regmunta z udziaÅ‚em innych biskupów, proboszczów i księży diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.
Około 13.00 kondukt żałobny ruszył ulicami miasta na cmentarz. Po ceremonii pogrzebowej
nastąpiło złożenie trumny do grobowca. Wspomnienie ks. Sylwestra Zawadzkiego wygłosił prof.
Tomasz Kotwicki. Oto ono:
„Wielkie sÄ… dzieÅ‚a ksiÄ™dza Sylwestra Zawadzkiego, dzieÅ‚a, z których jesteÅ›my wszyscy tak dumni. PowstawaÅ‚y nie tylko dziÄ™ki koÅ›cioÅ‚owi instytucjonalnemu, ale także dziÄ™ki osobom Å›wieckim, parafianom, ludziom tego miasta i innych miejscowoÅ›ci.
Dlatego dzisiaj, na jego pogrzebie, nie powinno zabraknąć gÅ‚osu ludzi Å›wieckich. Ludzi, którzy z nim pracowali, cenili go, kochali. Już nie zobaczymy go spacerujÄ…cego przy pomniku Chrystusa Króla, a potem, gdy już siÅ‚ brakÅ‚o, siedzÄ…cego w kawiarence pod pomnikiem, patrzÄ…cego na liczne autokary i podjeżdżajÄ…ce samochody.
KsiÄ…dz Sylwester Zawadzki posiadaÅ‚ cechy charakteru szczególnie godne podziwu: wytyczaÅ‚ ambitne cele, pociÄ…gaÅ‚ za sobÄ… innych, miaÅ‚ niezwykÅ‚Ä… gorliwość, wielkÄ… wiarÄ™, wyrażanÄ… czynem, nigdy nie pojawiaÅ‚o siÄ™ zwÄ…tpienie, nigdy nie rezygnowaÅ‚ z obranej drogi. Wierny w przyjaźni, byÅ‚ przykÅ‚adem dla otoczenia.
KsiÄ…dz Zawadzki miaÅ‚ wÅ‚asnÄ… opiniÄ™ o pracy kapÅ‚ana. To byÅ‚o nakierowanie na zwykÅ‚ych ludzi. PodkreÅ›laÅ‚, że ksiÄ…dz ma być dla wiernych, nie odwrotnie. DawaÅ‚ temu Å›wiadectwo życiem, które byÅ‚o sÅ‚użbÄ… drugiemu czÅ‚owiekowi. InteresowaÅ‚a go praktyczna praca kapÅ‚aÅ„ska. DbaÅ‚, aby na Mszy ÅšwiÄ™tej niedzielnej można siÄ™ byÅ‚o wyspowiadać. DbaÅ‚, aby sprawy pogrzebów, Å›lubów, chrztów byÅ‚y zaÅ‚atwiane po myÅ›li wiernych. Nie stawiaÅ‚ sztucznych przeszkód, przygarniaÅ‚ ludzi do parafii, a zwÅ‚aszcza do sakramentów. Nie osÄ…dzaÅ‚. Nie potÄ™piaÅ‚. PamiÄ™tam, jaki byÅ‚ szczęśliwy, gdy udaÅ‚o mu siÄ™ przekonać pary żyjÄ…ce bez Å›lubu, do uregulowania sytuacji i przyjÄ™cia sakramentu małżeÅ„stwa. LiczyÅ‚, ile takich osób ma wÅ›ród swoich parafian i myÅ›laÅ‚, jak do nich dotrzeć. Podobnie byÅ‚o z chrztami osób dorosÅ‚ych, z bierzmowaniem. LiczyÅ‚ siÄ™ każdy pojedynczy czÅ‚owiek. ByÅ‚ w tym praktycznym, życiowym postÄ™powaniu bliski temu, co sÅ‚yszymy dzisiaj od Papieża Franciszka. I byÅ‚ równie radykalny w gorliwoÅ›ci swej kapÅ‚aÅ„skiej pracy.
ByÅ‚ przywiÄ…zany do tradycji. CeniÅ‚ MszÄ™ ÅšwiÄ™tÄ… Å‚aciÅ„skÄ…, którÄ… przez kilka lat osobiÅ›cie co niedzielÄ™ odprawiaÅ‚. LubiÅ‚ po Å‚acinie wyÅ›piewać Exultet w WielkÄ… SobotÄ™.
Nie imponowaÅ‚a mu wÅ‚adza. Nie szukaÅ‚ poklasku u przeÅ‚ożonych. We wspóÅ‚pracy nie byÅ‚ Å‚atwy. StawiaÅ‚ wysokie wymagania wikarym, wspóÅ‚pracownikom, ale przede wszystkim stawiaÅ‚ wysokie wymagania sam sobie. Nie ceniÅ‚ rzeczy materialnych. Nie dorobiÅ‚ siÄ™ majÄ…tku. MiaÅ‚ proste, minimalne wymagania w zakresie odzieży, w zakresie posiÅ‚ków. Nie korzystaÅ‚ z wakacji. PamiÄ™tamy, jak jeździÅ‚ jednym samochodem, starym mercedesem sprowadzonym z zachodnich jeszcze Niemiec przez wiele lat, aż podÅ‚oga od strony pasażera przerdzewiaÅ‚a i wypadÅ‚a.
ByÅ‚ niezwykle wytrwaÅ‚y. Kiedy dobrze już po 70-tce, postanowiÅ‚ uczyć siÄ™ jÄ™zyków obcych, codziennie wieczorem po powrocie z budowy braÅ‚ podrÄ™cznik do niemieckiego, do angielskiego i uczyÅ‚ siÄ™ na pamięć sÅ‚ówek.
WidzÄ…c rosnÄ…ce dzieÅ‚a ksiÄ™dza Zawadzkiego, ludzie czasem zastanawiali siÄ™, czy to pieniÄ…dze z Ameryki, z Niemiec albo z innych bogatych źródeÅ‚ wspomagajÄ… ksiÄ™dza. Ci, którzy bliżej znali sytuacjÄ™, wiedzÄ…, że tak nie byÅ‚o. Å»e to wysiÅ‚ek miejscowej spoÅ‚ecznoÅ›ci byÅ‚ decydujÄ…cy. My wszyscy tu obecni wspomagaliÅ›my ksiÄ™dza Zawadzkiego, bo wiedzieliÅ›my, że wspomagamy nie jego osobiÅ›cie, ale wielkie dzieÅ‚a, które za jego sprawÄ… powstajÄ…. Każdy wspomagaÅ‚ jak mógÅ‚: jedni pieniÄ™dzmi – czasem milionami, czasem zÅ‚otówkami, a inni wspomagali wiedzÄ… i radÄ…, inni ciężkÄ… fizycznÄ… pracÄ…, a jeszcze inni skutecznÄ… modlitwÄ… (Margaretki). I w efekcie ksiÄ…dz Zawadzki budujÄ…c wspaniaÅ‚e budowle, zbudowaÅ‚ też coÅ› w nas.
Dlatego dzisiejszy dzieÅ„ jest dla nas tu obecnych nie tylko chwilÄ… zadumy nad życiem i dokonaniami ksiÄ™dza Sylwestra Zawadzkiego, ale także okazjÄ…, aby uzmysÅ‚owić sobie nasz wÅ‚asny w tym udziaÅ‚. Zobaczyć obraz nas, mieszkaÅ„ców tego miasta, tego regionu, w ostatnich 30 latach. Dostrzec, że niewielka spoÅ‚eczność nie Å›wiÄ™tych, ale nas grzeszników mogÅ‚a tworzyć wielkie dzieÅ‚a na chwaÅ‚Ä™ Boga i na pożytek ludziom. Te dzieÅ‚a pozostanÄ…, a z nimi zostanie wÅ›ród nas osoba ksiÄ™dza proboszcza Sylwestra Zawadzkiego.”
Red.
Foto Hanna Kaup
Wiecej zdjęć:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2014-04-22_wspomnienie_budowniczego_chrystusa_kro,
Uwaga na zapadliska
Służby miejskie, nadzorujące gorzowskie bulwary, podczas codziennego przeglądu zauważyły zapadliska w rogach przystani na Bulwarze Zachodnim.
Zapadanie siÄ™ nawierzchni jest najprawdopodobniej ...
<czytaj dalej>