Niedzielę spędziliśmy na kompletnym luzie, obserwując budzącą się wreszcie wiosnę. Panowie zdecydowali się chłonąć ją w przydomowym ogródku, my – kiedy tylko deszcz przestał padać – ruszyłyśmy do najbliższego lasu (Grønnesse Skov), a tam śniegowe łany białych zawilców poprzetykane kwietnymi słoneczkami złoci żółtej, obramowane obłędnie pachnącym czosnkiem niedźwiedzim. Całe tabuny dorodnych winniczków, wysmukłe pliszki, kolorowe zięby, stukot dzięciolich dziobów i wyjątkowo dużo podmokłego terenu wokół ścieżek.
W Torup, małej wiosce położonej pomiędzy Hundested a Frederiksværk, w której funkcjonuje Ökosamfundet Dyssekilde, jedna z najstarszych duńskich ekospołeczności, pachniało świeżo rozkwitłymi drzewkami owocowymi. Ogromne łepetyny tulipanów dumnie prężyły się do słońca. Krótka przerwa na pyszną kawę i ciasto migdałowe w Torup Spisehus, a potem szybki spacer po samej wiosce. Skromna restauracyjka przyjmuje gości przy drewnianych stołach i na krzesłach z odzysku, a wszystkie oferowane w niej potrawy przygotowywane są tutaj od podstaw i niemal w 100% z produktów organicznych – sery z surowego mleka z lokalnego gospodarstwa, chleb na zakwasie wypiekany z lokalnej mąki, kiełbaski i szynki suszone na zapleczu, warzywa fermentowane na miejscu, podobnie jak na miejscu warzona jest kombucha. Restauracyjka sąsiaduje z Taraxnaum, sklepem ze zdrową żywnością, którego nazwa odwołuje się do mniszka lekarskiego.
Sama wioska jest strefą wolną od samochodów. Mieszka w niej na stałe ok. 200 osób. Wiele domów to budowle eksperymentalne, postawione z materiałów dostępnych na miejscu lub pochodzących z recyklingu. Jest cicho, kolorowo, chwilami wydawało się, jakbyśmy żywcem trafiły do którejś z powieści Astrid Lindgren. Nie zrobiłam wczoraj zbyt wielu zdjęć, ale chętnych zapraszam do obejrzenia naszego wcześniejszego albumu (
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.435911316463805&type=3).
Z Torup wybrałyśmy się do Lynæs, na zapowiadany w tamtejszym kościele koncert fortepianowy. Duet muzyków – Karin Eklund Jensen i Ole Worm – wykonywali na dwie i cztery ręce utwory Poulenca, Couperina, Bacha, Bhramsa, Godowskiego, Schuberta i Piazzolli. Wracając spacerem z Lynæs do Hundested, podziwiałyśmy nagle rozbuchaną wiosnę. Jeszcze dwa dni wcześniej prawie nie było jej widać, a tu każdy krzaczek otulony zieloną mgiełką, forsycje kipiące żółtym kwieciem, drzewka pokryte bialuchną i pachnącą kwiatową koronką.
Wieczorem jeszcze seans w kinie domowym. Przed dzisiejszą wizytą w Kronborgu (królewski zamek w Helsingorze) obejrzałyśmy „Kochanka królowej” (En kongelig affære) – opartą na faktach historię słynnego romansu duńskiej królowej Karoliny Matyldy Hanowerskiej z Johannem Struensee, lekarzem jej męża, króla Chrystiana VII i bardzo wpływowym politykiem.
To była świetnie spędzona niedziela.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>