Opisanie zamku Frederiksborg w Hillerød wcale łatwe nie jest. W osłupienie wprawia już bogactwo zewnętrznych detali, a co dopiero mówić o jego wnętrzu. Chociaż nie była to nasza pierwsza wizyta, nadal usiłujemy poukładać sobie wrażenia i właściwie to dobrze, że dzisiaj solidnie pada (nawet kotom nie chce się wystawiać nosów na dwór), bo możemy na spokojnie posegregować masę zdjęć i trochę ochłonąć od namiaru barw i szczegółów.
Najważniejsze informacje o zamku postanowiłam zebrać w punkty:
– Frederiksborg leży mniej więcej w połowie drogi między Kopenhagą a Hundested;
– jest jednym z najwspanialszych przykładów duńskiego manieryzmu;
– wybudowano go na trzech wysepkach pośrodku jeziora nazywanego Zamkowym (Slotsø);
– powstawał etapami: pierwsza wzmianka o posiadłości na wyspie (Hillerødsholm) pochodzi z 1275 r. W 1560 r. nabył ją Fryderyk II i dokonał rozbudowy na miarę królewskiej siedziby, ale największe zmiany są dziełem jego syna, Chrystiana IV, który w latach 1602-1625 zaprosił tu flamandzkich architektów i przy ich pomocy stworzył tak monumentalną i pełną symbolicznych dekoracji rezydencję, że nikt nawet nie śmiał wątpić, iż był od potężnym monarchą. To Christian IV nazwał zamek imieniem swojego ojca i nazwa ta – Frederiksborg (Zamek Fryderyka) – używana jest do dziś;
– ironią losu jest, że otoczony ze wszystkich stron wodą zamek spłonął doszczętnie w grudniu 1859 r. (ocalał tylko kościół, sala audiencyjna i część zewnętrznych rzeźb). Ogień rozniósł się z któregoś z zamkowych kominków, a gaszenia pożaru nie ułatwiało zamarznięte jezioro;
– dzięki ogromnemu wsparciu finansowemu Jakoba Chrystiana Jacobsena (założyciela browaru Carlsberg) oraz funduszom zebranym na specjalnej loterii zamek został odbudowany i od 1878 r. funkcjonuje w nim Narodowe Muzeum Historyczne;
– na zwiedzanie trzeba sobie zarezerwować co najmniej kilka godzin, a jeżeli chcecie dopełnić wrażenia spacerem po barkowych ogrodach królewskich, na wizytę w Hillerød warto poświęcić cały dzień.
Wrażenia trzeba dawkować, więc dzisiaj tylko kilka zdjęć z zamkowego kościoła, w którym od 1671 do 1840 r. odbywały się wszystkie królewskie koronacje oraz ceremonie i zgromadzenia dwóch królewskich zakonów rycerskich – Zakonu Słonia i Zakonu Dannebroga. Świątynia szczęśliwie ocalała z pożaru. Zwiedzający mogą się nią zachwycać z wysokości obiegającej ją galerii. Pewne jest, że rozświetlonego złotym blaskiem wnętrza nie da się zapomnieć, a zdjęcia nie oddają nawet ułamka jego urody. Ten widok zapada w pamięć już na zawsze.
Liczba aniołków umieszczonych na suficie i w misternych organach Compeniusa z 1610 r. wydaje się nieskończona. Imponujący ołtarz z hebanu, srebra i złota wykonał w 1606 r. złotnik z Hamburga Jacob Mores. Równie piękna jest ambona. To jednak nie wszystko, na czym próbuje zatrzymać się rozbiegany wzrok. Ściany wokół galerii obwieszone są tarczami herbowymi kawalerów oraz dam obu wspomnianych wyżej orderów. Znajdziecie wśród nich dwie należące do naszych rodaków: Stanisława Wojciechowskiego (prezydent Polski w latach 1922-1926) i Lecha Wałęsy.
Stanisław Wojciechowski otrzymał to prestiżowe odznaczenie w 1923 r., Lech Wałęsa w 1993 r. Utworzony w 1464 r. Order Słonia niegdyś nadawany był tylko monarchom, członkom ich rodzin bądź wybitnym osobom pochodzącym z rodów szlacheckich. Od XX w. przyznawany jest także obcym monarchom i prezydentom, każda z uhonorowanych osób wpisana jest do specjalnego rejestru honorowego, a w Galerii Orderowej umieszczana jest jej tarcza herbowa. Prezydent Wojciechowski wskazał wówczas swój herb rodowy Nałęcz. Osobom, które własnego herbu nie posiadają, proponuje się jego stworzenie. Tak też było w przypadku prezydenta Wałęsy. Herb opatrzony jego nazwiskiem zaprojektował jeden z najwybitniejszych polskich heraldyków Adam Heymowski (1926-1995).
Odznaka Orderu Słonia jest w całym tego słowa znaczeniu drogocenna. Figurka słonia wykonana jest ze złota (125 g), pokryta białą emalią i ozdobiona kosztownymi kamieniami: na prawym boku słonia wysadzany brylantami krzyż, na lewym monogram aktualnie panującego monarchy. Na grzbiecie słonia znajdują się: kapa, wieżyczka i figurka Maura ze złotą dzidą. Łańcuch orderu stworzono z 40 ułożonych na przemian białych słoni i wieżyczek. Insygnia obu duńskich orderów podlegają po śmierci odznaczonego zwrotowi do kancelarii królewskiej.
Z Galerii Orderów jest wejście do Komnaty Modlitwy Królewskiej, która niestety spłonęła w sławetnym pożarze, została jednak odtworzona z najmniejszymi szczegółami.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny/Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Foto Hanna Kaup
W sprawie granicy polsko-niemieckiej
Publikujemy list marszałka województwa lubuskiego Marcina Jabłońskiego do minister spraw wewnętrznych RFN.
Pani
Nancy Faeser
Minister Spraw Wewnętrznych
Republiki Federalnej Niemiec
Szanowna Pani Minister,
Województwo Lubuskie ...
<czytaj dalej>Nowy szynobus
– Wiążemy z tym pojazdem wielkie nadzieje z poprawą jakości i stabilności połączeń kolejowych, zwłaszcza tutaj, na północy województwa – ...
<czytaj dalej>Bezrobocie bez zmian
Pod koniec ubiegłego roku stopa bezrobocia w Gorzowie była taka sama jak pod koniec 2023 roku i wynosiła 2,4% – ...
<czytaj dalej>Nie daj się oszukać
Uwaga! Oszuści podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową.
Ostrzegamy przed fałszywymi e-mailami, których autorzy podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową.
Wiadomości wysyłane ...
<czytaj dalej>