30 czerwca to Dzień Bielinka Kapustnika, najbardziej chyba rozpoznawalnego motyla, nie licząc cytrynka. Dlaczego ten smakosz kapusty, kalafiora, brokułu, jarmużu, kalarepy, gorczycy, rzepaku, rzodkiewki i wreszcie nagietka doczekał się własnego święta? Przecież postrzegany jest jako ogrodowo-polny dopust boży!
Ano dlatego, że jest nieodłączną częścią natury, w której każdy, nawet potencjalnie największy szkodnik, ma swoje miejsce i rolę do wypełnienia. Także dlatego, że przez masowe stosowanie chemicznych środków owadobójczych, motyla bielinka zobaczyć można już zdecydowanie rzadziej (nadal jednak jest to gatunek pospolity i nie wymaga żadnej ochrony). Słyszałam również, że święto można traktować jako hołd dla motyla, ponieważ dzielnie walczy on z próbą opanowania świata przez kapustę. Gdyby nie on, dawno już na śniadanie, obiad i kolację jedlibyśmy bigos na zmianę z kapuśniakiem/kwaśnicą i kapustą na gęsto.
Ekolodzy instruują, w jaki sposób zapobiegać pojawianiu się bielinka w uprawach, nie niszcząc jednocześnie całej populacji. Metody drastyczne polecają zastąpić naturalnym wyciągiem z rumianku, ziemniaków, wrotyczu, krwawnika czy pomidora. Uważają, że pomóc może zasadzenie nielubianej przez motyla szałwii. Duże znaczenie ma też częste odchwaszczanie upraw. Tu warto zaznaczyć, iż w ciągu roku pojawiają się dwa, rzadziej trzy pokolenia bielinków i dopiero drugie żeruje na roślinach uprawnych. Pierwszemu wystarczają chwasty.
Wiem, że motyl z dzisiejszej fotografii bielinka nie przypomina, ale dawno go już nie widziałam, dlatego dziś rolę zdjęcia dnia pełni polowiec szachownica. Należy do gatunku rusałkowatych i właśnie zaczął się gromadnie pojawiać. Na malutkim skrawku łąki było ich kilkanaście, siedziały na każdym niemal kwiatku.
Przedwczoraj napomykałam o Władysławie I Świętym, którego wspomnienie liturgiczne zostało przeniesione z 27 czerwca na dzisiaj. Dwa dni różnicy nie przyniosło radykalnych zmian w pogodzie, więc i ludowe porzekadła powinny pasować:
„Na świętego Władysława w domu pustki, w polu sława” i faktycznie, gdzieniegdzie widać już żniwne poruszenie. Dawniej, kiedy nadchodził czas intensywnych, angażujących całe rodziny prac przy koszeniu i wiązaniu snopów, wyludniały się w dzień całe gospodarstwa. Dziś o pustkach w domu przypomina przysłowie, za sławę w polu odpowiada aura i urodzaj, a żniwa odbywają się przy pomocy budzącego podziw i respekt specjalistycznego sprzętu.
Obserwacje pogodowe naszych przodków skutkują kolejnymi porzekadłami:
„Gdy na Władysława deszcze, słota długo potrwa jeszcze”
„Gdy na Władysława kropla dżdżu porosi, na dwutygodniową wilgoć się zanosi”. Porosiło u nas w nocy całkiem solidnie, więc i sen dzisiaj mocniejszy (współczuję wszystkim, u których nadal tropiki), a perspektywa dwutygodniowej wilgoci tylko uśmiech wywołuje. Niechby się sprawdziła – opady w nocy przy jednoczesnej przyjaznej temperaturze w dzień to naprawdę optymistyczny wariant pogodowy.
A w związku z mocno burzliwym czasem warto wspomnieć, że dzisiaj świętuje również Donat, który jest orędownikiem przeciw burzom, błyskawicom, gradowi i ogniowi. No i na zakończenie miesiąca wszystkim urodzonym w czerwcu – z podziwem dla ich elastyczności – „Wiatr i ludzie czerwcowi do odmiany wciąż gotowi”. Tak trzymajcie!
30 czerwca to również prywatne święto Gontowcowe. Równo 43 lata temu powstała tzw. „podstawowa komórka społeczna”, którą połączył wspólny bzik wędrowniczy. Z komórki wykiełkowały dwie dorodne gałązki, z nich wypączkowały kolejne kwiatki… i tak szansa na rozprzestrzenianie się wyżej wspomnianego bzika wzrosła wielokrotnie.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |