30 kwietnia. „Gdy w końcu kwietnia deszcz porosi, błogosławieństwo polom przynosi”. Tu, gdzie jesteśmy, na żadne roszenie się nie zanosi. Podobno maj ma być bardziej mokry, ale czy wszędzie po równo?
Skoro dziś ostatnia kwietniowa noc, to warto wybrać się w odwiedziny do naszych południowych sąsiadów, bowiem w Czechach to noc magiczna. Nosi bardzo intrygujące nazwy: Noc Filipojakubská, Noc Ježibaby albo Pálení čarodějnic.
Określenie Noc Filipojakubska pochodzi od świętych Filipa i Jakuba, których wspomnienie przypadało niegdyś pierwszego maja. Mimo że po reformie kalendarza liturgicznego przeprowadzonej w 1955 r. przeniesiono je na trzeciego maja, tradycyjna nazwa pozostała. Jedynie w naszym kraju Filip i Jakub świętują szóstego maja, bo trzeciego maja obchodzona jest uroczystość ku czci Matki Bożej Królowej Polski.
Ježibaba to nikt inny jak Baba Jaga. Według ludowych wierzeń, o ile przez cały rok nie ruszała się specjalnie daleko od swojej chatki na kurzej stopce, to właśnie dzisiejszej nocy wybierała się na spotkanie z innymi czarownicami, a te organizowały sabaty na wszelkich możliwych górkach i pagórkach.
Żeby odstraszyć przelatujące wiedźmy, rozpalano wtedy ogniska, a za własną pazuchę wkładano na wszelki wypadek kawałek święconej kredy lub szmatkę nasączoną święconą wodą. Wokół domów układano cierniowe gałązki albo „barykady” z drobnych patyków i piasku. Czarownica, która napotkała na swoje drodze taką konstrukcję, nie mogła odejść, dopóki nie policzyła, ziarnko po ziarnku, drewienko po drewienku, wszystkich jej elementów składowych.
Na czesko-polskim pograniczu nadal żywy jest zwyczaj palenia ognisk, tylko nikt już z lękiem nie spogląda w niebo, a kobiety w każdym wieku przebierają się tego dnia za wiedźmy, strzygi i inne krzywonose indywidua. W wielu miejscowościach budowane są stosy (nawet kilkunastrometrowe), na których wieczorem spłoną kukły czarownic. Do ognisk wrzuca się czasami stare miotły. Organizowane są spotkania towarzyskie, jarmarki, festyny.
Dodatkowo w wigilię Filipa i Jakuba, w cudowny sposób otwierają się wszelkie jaskinie i góry z ukrytymi skarbami. Przy odrobinie szczęścia, uważając oczywiście na nisko przelatujące czarownice, można się dzisiejszej nocy nieźle wzbogacić.
Przebywamy aktualnie daleko od polsko-czeskiego pogranicza, a palenie ognisk wszędzie objęte jest restrykcyjnymi przepisami. Wiedźmom okolicznym wcale nie chce się latać i nawet nie mamy na podorędziu zwykłej miotły jezdnej, więc na dzisiejszej fotografii prezentuje się… kot czarownicy. To, że nie jest całkiem czarny, to tylko kamuflaż.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |