
W ramach projektu Scena Spectrum, w drugi dzień XXXVI Gorzowskich Spotkań Teatralnych zobaczyliśmy „Śmiertelną pułapkę”.
- To spektakl o namiętnościach – powiedział
Krzysztof Tyniec. – Największą namiętnością człowieka jest władza, a pieniądze i sukces to tylko krok, by tę władzę posiąść. Namiętnością jest oczywiście odnoszenie sukcesów za wszelką cenę. Postać, którą ja gram, to fajna postać, bo namiętności, które nią targały, są w pełni usprawiedliwione – żartował. – Bo jak ten młody napisał lepszą sztukę ode mnie, to dlaczego ja mam się pod tym nie podpisać. Tylu ludzi już tak na świecie zrobiło.
W grze partneruje
Krzysztofowi Tyńcowi najmłodszy aktor w zespole
Aleksandar Milicevic, trzeci rok po ukończeniu studiów. Jak sobie wyobraża dalszą pracę w tym zawodzie?
- Ja sobie dużo wyobrażałem kiedyś, ale zmieniłem te wyobrażenia. Tu trzeba wykonywać pracę, która jest dzisiaj, jutro, pojutrze – wyjaśnił.
Ewa Telega – występująca w spektaklu w roli żony głównego bohatera - przypomniała, że Aleksandar Milicevic zagrał niedawno główną rolę w filmie „Czarny mercedes”.
– Ja mam córkę, która skończyła prawie równolegle szkołę, więc Alka traktuję trochę jak rodzic. Uwielbiam młodych ludzi wchodzących do teatru, bo wiem, jak to jest trudne. Kibicuję więc młodym, by nie mieli tzw. pustych przebiegów i frustracji na początku swojej kariery – mówiła.
Gros czasu na spotkaniu po „Śmiertelnej pułapce” zostało poświęcone właśnie tematowi zmian zachodzących w środowisku aktorskim, a pretekstem do niego stała się głośna wypowiedź aktora Teatru Wybrzeże
Macieja Kropińskiego, zamieszczona w mediach. Autor wypowiedzi porównał środowisko aktorów do środowiska księży, wymieniając, że również i tu są proboszczowie – wykładowcy, biskupi – reżyserzy, kardynałowie – dyrektorzy teatru, itp.
- Świat składa się z ludzi bardzo różnych, mądrych i niemądrych, trafiają się oni w każdym środowisku – rozpoczął reżyser „Śmiertelnej pułapki” Andrzej Strzelecki. – Używanie takiego sformułowania jest daleko posuniętym nadużyciem. Byłem przez dwie kadencje rektorem warszawskiej akademii teatralnej. Dyskusja dotyczy tego, czy ktoś gdzieś dokonał nadużycia. Gdyby do mnie dotarło coś takiego, natychmiast zareagowałbym tak jak należy i nie miałoby to dla mnie znaczenia, kto to wykonał. Los tak zdarzył, że zostałem uchroniony od takich informacji, bo ludzie znając mnie, wiedzieli, jak mogę na taką sytuację zareagować - podkreśłił.
- Czuję w powietrzu wiszące nadużycie, że to środowisko czymkolwiek różni się od pozostałych środowisk. Nie, nie różnimy się niczym od państwa. Różnimy się nasza kulturą, stanem wychowania, naszą wiedzą, oglądem świata, czasem poglądami, w tym również politycznymi, natomiast w zakresie norm etycznych w tej sprawie nie jesteśmy w żaden sposób ani lepsi, ani gorsi.
- Nie znam tego pana, ale jedną rzecz wiem na pewno, że to jest kiepski aktor. Dobry, by takich rzeczy nie publikował – dodał Krzysztof Tyniec.
- Dotknął pan kontekstu środowiska, podkreślając, że tak się dzieje wszędzie - zwróciłam się do reżysera. - Ale, odnosząc się do cytowanej wypowiedzi, chciałabym odnieść się do kondycji młodego pokolenia, zapytać, czy fakt, że pojawia się coraz więcej podobnych opinii, świadczy o tym, że jest ono odważniejsze w wypowiadaniu sądów, bezkompromisowe czy może roszczeniowe?
- Ja mam dwie dorosłe córki, więc nie zgadzam się z tym. Ważne, że mamy piękną, zdolną, cudowną młodzież, ale są też łobuziaki, bo zawsze były – powiedział Krzysztof Tyniec.
- My też byliśmy tacy sami – dodała Ewa Telega.
- Pokolenie moich rodziców było z kamienia – ciągnął K. Tyniec. - Ja jestem z żelaza, a moje dzieci z papieru, bo są szybko zmęczone. To mnie dziwi, że są inaczej hartowani, ale okoliczności są inne. Czasy się zmieniły, zmieniła się percepcja, zmieniła się prędkość życia, my nie byliśmy zasypywani taką masą informacji jak dzisiaj. Po drugie, mówiąc o kondycji, myśmy chodzili, a teraz ludzie mają samochody. Myśmy grali w piłkę, a oni siedzą i grają w komputerze. I są zmęczeni, ale są fajni. Takie są czasy. Takie jest pokolenie.
- Na naszych oczach odbywa się proces przewartościowania pewnych pojęć – uzupełnił Andrzej Strzelecki. – Kiedyś pojęcie cynizmu uważaliśmy za negatywne. Dziś to samo nazywa i pragmatyzmem. On nie jest obarczony negatywnie. Jeśli następuje zmiana, to następuje zmiana pojęcia i nagle to samo, co wyglądało inaczej, muszę dostosować do jakiejś sytuacji. Ten przykład z cynizmem i pragmatyzmem - z mojego punktu widzenia - dość dobrze rejestruje zjawisko, które stało się wokół nas. Ono czasami wymusza na nas pewnego rodzaju zachowania. Pytała pani o młode pokolenie. Oni mają pozornie łatwiej, bo się robi dużo produkcji nowych, więc to dobrze. Tyle że kiedyś były zespoły teatralne, w których istniały hierarchie teatralne w sposób naturalny ustawione. My jesteśmy malutkim środowiskiem i precyzyjnie wiemy, who is who. To nie pozostawia żadnej wątpliwości. Ale młodzi mają tylko pozornie łatwo. Kończą szkołę, która jest od początku do końca na nich i tylko na nich zaprogramowana, oni są pod kloszem. Kończąc tę szkołę, wchodzą w przepastną czarną dziurę, która nie wiadomo, co przyniesie. Ale żeby uspokoić, chcę powiedzieć, że Polska jest jednym z niewielu krajów, który wprowadza na rynek tak liczną rzeszę młodych aktorów. Nie ma drugiego takiego kraju na świecie, gdzie górna półka aktorów poświęca swój czas młodym i to nieokazjonalnie, kiedy ktoś przyjedzie, pokaże się i wyjedzie. Ci aktorzy z górnej półki naprawdę poświęcają swój czas młodym. Tak jest teraz i to jest wyjątkowa sytuacja w skali świata. Wyjątkową sytuacją w skali świata jest też to, że młodzi ludzie - przynajmniej pewien ich procent - wchodzą od razu w tak świetnie liderujące pozycje – mówię o rolach w znaczących teatrach narodowych, ważnych produkcjach filmowych. Ludzie na świecie traktują aktorstwo jako hobby, więc w tym sensie jesteśmy wyjątkowi i tak pewnie pozostanie. Tu się kryje nadzieja wobec tego, co będzie z młodym pokoleniem – zakończył Andrzej Strzelecki.
W spotkaniu uczestniczyła również
Magdalena Zawadzka - wystąpiła jako holenderskie medium w Śmiertelnej pułapce" - która podkreśliła, że jednocześnie gra w kilku spektaklach różne role. Przyjmuje je tylko wtedy, gdy czuje, że są dobre i niosą ze sobą coś wartościowego.
Hanna Kaup
Foto Ewa Kunicka Teatr im. J. Osterwy
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć