Lubię młodych ludzi. Młodych – świadomych siebie i świata, w jakim żyją. Otwartych na ten świat, odważnych i zdrowo bezkompromisowych, czyli nie bezsensownie upartych na zasadzie „nie, bo nie”, ale z uzasadnieniem, więc argumentacyjnie broniących swoich racji. W ogóle lubię ludzi nastawionych na „my”, nie „ja”, żyjących „w” i „dla”. Lubię ludzi, z którymi da się rozmawiać, przekazywać im jakąś wiedzę i od nich ją odbierać.
To nie jest tak, że my starsi wiemy wszystko i najlepiej. To nie jest tak, że nam należy się szacunek z racji wieku. To nie jest tak, że jesteśmy niezastąpieni.
I nie jest tak, że każdy młody wiekiem jest lepszy od każdego starszego. Tu i tu znajdzie się niejeden oszołom, niejeden zapatrzony w siebie, często o problematycznej osobowości przypadek, w dodatku z wygórowanym mniemaniem o własnych umiejętnościach i wiedzy. Po prostu: nie każdy nadaje się do działania na szerszą skalę, nie każdy potrafi być liderem czy przywódcą.
Dlaczego o tym piszę? To oczywiste. Kampania się rozkręca, za miesiąc będziemy wiedzieli, kto dostał się do rady miasta, a kto do sejmiku i czy czeka nas druga tura wyborów na fotel prezydenta Gorzowa.
Nie wszędzie mogę lub chcę być, nie od wszystkich docierają do mnie informacje o spotkaniach przedwyborczych, więc w ostatnim tygodniu byłam na dwóch takich. Pierwsze kandydata na prezydenta
Jacka Bachalskiego, drugie – komitetu wyborczego Trzecia Droga.
Oba w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej. Wtorkowe nie przyciągnęło zbyt wielu zainteresowanych. Śmiem twierdzić, że takich jak ja niezwiązanych z kandydatem, można było policzyć na palcach jednej ręki.
Sobotnie i owszem. Poza kandydatami (nie wszyscy mogli się pojawić), spotkałam dawno niewidzianych ludzi, którzy przyszli, by zobaczyć i posłuchać.
Najpierw zobaczyli więc żółto-zielone balony, takąż kolorową scenę i trochę plakatów z hasłami: „Dość kłótni – do przodu” czy „Nowoczesne rozwiązania tradycyjne w treści”. To ostatnie udowodnili od razu podczas występu ich Polskiego Zespołu Ludowego, który wykonał absolutnie nowoczesną wersję ludowej piosenki „Szła dzieweczka…” i trzeba przyznać, że zrobiło to na mnie zaskakująco pozytywne wrażenie.
Najważniejsza jednak była prezentacja kandydatów, poprowadzona sprawnie i zajmująco. Poznałam ludzi, którzy działają lokalnie, mają poukładane życie, spełniają się w rodzinach i w pracy, są m.in.: przedsiębiorcami, nauczycielami, informatykami, sportowcami, społecznikami. Mają nie tylko predyspozycje do pełnienia roli radnego/radnej, ale i chęci, bo znają swoje środowiska i ich potrzeby, bo niejedno już u siebie zorganizowali.
Bardzo pozytywnie odebrałam tę prezentację, bo:
– Na szczęście, zabrakło w niej tych, którzy każdego dnia „wyskakują nam z lodówek”, choć może powinni już zająć miejsca w zamrażarkach.
– Ich program był spójny i choć może w niektórych przypadkach trochę populistyczny – ale który taki nie jest? – to jednak w wielu bardzo mi odpowiadający.
I gdyby się udało wprowadzić choćby proponowaną ustawę krajobrazową: „Stop reklamozie w mieście” – oddałabym im wszystkie możliwe głosy, bo to by oznaczało, że potrafią zadbać o inne elementy estetyki i zieleni Gorzowa. Gdyby udało im się pozyskać środki na „Mia100 kamienic”, a pomysł konkretny mają, może jeszcze zdążyłabym pocieszyć się tym, co jest najcenniejszego, a co niszczeje, odkąd pamiętam.
Nie mam zamiaru wypisywać tu całego programu Trzeciej Drogi. Na pewno znajdziecie go w mieście lub swoich skrzynkach pocztowych. Możecie ściągnąć też stąd:
https://www.trzecia-droga-gorzow.pl/program/. To osiem stron najróżniejszych propozycji. Ale zachęcam, by je poznać, zastanowić się i przekonać, że warte są uwagi, a ludzie, którzy pochodzą z Waszych okręgów – Waszego głosu. Bo on może coś zmienić. Jeśli ta zmiana zacznie się teraz, za ćwierć wieku to miasto ma szansę być inne, czyli lepsze, piękniejsze, wygodniejsze i przyjazne każdemu: od przedszkolaka do seniora.
– I jeszcze jedno. Średnia ich wieku to 44 lata. I ta polsko-symboliczna liczba pokazuje, że mają siłę i czas, by zmieniać Gorzów.
– I ostatnie. Głosujcie na ludzi, którzy pokazali, że potrafią pracować dla miasta, a nie na numery na listach. Zadajcie sobie odrobinę trudu i odnajdźcie tych, którym warto oddać głos. W końcu to Wy ich znacie z prawdziwego życia, a nie z medialnych obrazków.
Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca
foto Michał Kapuściński
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>