Taki dzień jak dziś, zdarza się raz na cztery lata, może więc i kilkudniowa mglista szarość ustąpi miejsca słoneczniejszym barwom na dłużej? Wbrew ogólnie panującemu w kraju rozwiośnieniu, na północnym zachodzie aura aż do dziś była zdecydowanie smętnojesienna (z małym wyjątkiem w minioną niedzielę, ale wtedy nas tu nie było). Dzisiejsze zaszronione samochody i brak mgły o poranku wróżą nieźle. W prognozie mamy aż 9 stopni C. Oczy już tęsknią za kolorami, więc wyciągam z czeluści laptopa fotki ze Smögen. Chociaż ociekają deszczem, barw im nie brakuje.
Smögen to rozłożona na niedużej, mocno rozczłonkowanej wyspie miejscowość, którą w Szwecji określa się mianem tätort – ani miasto, ani wieś, tylko gęsto zabudowana miejscowość licząca co najmniej 200 mieszkańców, w której odległość między domami nie przekracza 200 m, a domków letniskowych nie ma więcej niż 50%. Jeżeli liczba mieszkańców mieści się pomiędzy 50 a 199, odległość między domami nie przekracza 150 m i 50% ludności stanowią stali mieszkańcy, wówczas taką miejscowość określa się jako småort.
Pierwsze pisemne wzmianki o małej wiosce rybackiej Smögit pochodzą z 1594 r. W późniejszych latach kilkakrotnie zmieniała nazwę, zawsze jednak kojarzono ją ze słowem „smyghål” oznaczającym skrytkę, zakątek (pewnie w nawiązaniu do przesmyku, w którym znajduje się port). Dla turystyki została odkryta dopiero w 1918 r. przez szwedzkiego pisarza, kompozytora i piosenkarza Everta Taube. Współcześnie, podobnie jak nieodległa Fjällbacka, stała się miejscem literackim. Anna Ihrén osadziła w niej akcję swoich kryminałów z serii „Morderstwo na wyspie”.
Smögen ma około 1300 stałych mieszkańców, latem przybywa tu wielokrotnie więcej turystów i nie ma się co dziwić. To wyjątkowo piękne miejsce. Kamieniste brzegi usiane są piętrowymi domkami z drewna. Niemal każdy z nich posiada ozdobną oprawę okien, ładną snycerkę na tarasach, balkonach i gankach, a Smögenbryggan uznawane jest za największą atrakcję Bohuslänu. Smögenbryggan, czyli niemal kilometrowe ni to molo, ni to promenada, właściwie drewniany chodnik przyklejony do brzegu fiordu wyrzeźbionego fantazyjnie przez naturę. Na owym chodniku/molu/promenadzie stoją przytulone do skały kolorowe rybackie domeczki pełniące funkcję kafejek i sklepików, przy krawędzi cumują łódki, łódeczki, motorówki. Latem bywa tu baaardzo tłoczno, ale przede wszystkim wtedy, kiedy dopisuje pogoda.
Nam niestety przypadł w udziale powitalny deszcz, niemal ulewa wspomagana w dodatku wiatrem. Mieliśmy Smögenbryggan na wyłączność, jednak spacer po nim nie był ani łatwy (ślisko jak diabli!), ani przyjemny. Nawet aparat nie miał ochoty wychylać się spod peleryny. Kilka szybkich fotek smartfonem i salwowaliśmy się ucieczką. Koniecznie musimy tu wrócić.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Koniec z kolejowym wykluczeniem?
Gorzów i gminy północy przestaną być wykluczone kolejowo. Już jesienią zwiększy się liczba i poprawi jakość połączeń. Ale to tylko ...
<czytaj dalej>W Arenie po nowemu
Już w najbliższy weekend rozpocznie się kolejny sezon w gorzowskiej hali Arena Gorzów.
Siatkarze Cuprum Stilon Gorzów zainaugurują go podczas rozgrywek ...
<czytaj dalej>Odznaczenia dla świeckich
W najbliższą niedzielę 8 września w gorzowskiej katedrze wręczone zostaną odznaczenia „Zasłużony dla Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej”. W tym roku wyróżnienie to ...
<czytaj dalej>Cegielski szynobus połączy stolice
Nowiutki lubuski szynobus już na torach.
Pierwszy z dwóch fabrycznie nowych pojazdów zakupionych przez Województwo Lubuskie od polskiego producenta H. Cegielski ...
<czytaj dalej>