15 czerwca. Dziś urodziny obchodzi Dannebrog – duńska flaga narodowa, jedyna chyba na świecie posiadająca własne imię, jednak nazwę święta – Valdemarsdag – wywiedziono nie od niej, a od imienia króla Waldemara II Zwycięskiego.
Legenda nawiązuje do toczącej się 15 czerwca 1219 r. bitwy pod Lyndanise (dzisiejszy Tallinn), będącej częścią krucjaty przeciwko poganom. Kiedy szala zwycięstwa przechyliła się niebezpiecznie na stronę Estończyków, towarzyszący królowi arcybiskup Anders Sunesen padł na kolana, prosząc o jakiś znak. I wtedy z nieba miała sfrunąć prosto w królewskie dłonie czerwona flaga z białym krzyżem. Inna wersja podania głosi, że podczas bitwy niebo przybrało kolor czerwony i pojawił się na nim biały krzyż.
Po bitwie Waldemar II kazał zburzyć zamek Lyndanise i wybudować w tym miejscu nową twierdzę, którą nazywano miastem duńskim (taani linn). Nawiasem mówiąc nazwa Tallinn obowiązuje dopiero od 1918 r. Wcześniejsze historyczne jej warianty to Kolyvana lub Kalevanlinna, Lindanisa (Lyndanise, Lindanäs) oraz Rewal (Reval, Revalia, Rewel, Revel, Reveln).
Ponieważ legendę spisano po raz pierwszy dopiero w drugiej dekadzie XVI w., historycy są zdania, że Dannebrog mógł być używany już w jednej z wcześniejszych potyczek w Estonii i obstawiają 1208 r., jednak nie zmienia to faktu, iż jest to jedna z najstarszych flag będących ciągle w użyciu. Warto wyjaśnić, co oznacza jej imię. Interpretacje są różne, najbardziej oczywista wydaje mi się ta: Danne = Daner (dawna nazwa duńskiego ludu), brog pierwotnie oznaczało formę ubioru, sukna lub tkaniny, często barwy czerwone, stąd Dannebrog to po prostu tkanina, flaga Duńczyków albo czerwona flaga Duńczyków.
Duńczycy używają swego narodowego symbolu na co dzień. Mogą wciągać Dannebrog na maszt koło swojego domu, kiedy tylko chcą, obowiązuje jednak zasada, że flaga musi być zawsze oświetlona, więc kiedy nie można jej tego zapewnić, trzeba ją wciągać o świcie (jednak nie wcześniej, niż o godz. 8:00) i ściągać o zachodzie słońca. Nie może też dotykać ziemi, bo to wróży wojnę. Kiedy umiera ktoś z rodziny, sąsiad albo przyjaciel oraz w czasie pogrzebów (nie tylko oficjeli) wciąga się ją na maszt tylko do połowy.
Jeżeli zauważycie dużo czerwonych flag z białym krzyżem w oknach lub ogródku jakiegoś domu, możecie być pewni, że odbywa się tam jakaś uroczystość rodzinna, albo że ktoś tam mieszkający obchodzi urodziny. Maleńkie Dannebrogi wbija się w torty i babeczki urodzinowe, ozdabia się nimi choinki, wita się nimi szczególnie miłych sercu gości, ozdabia ulice w urodziny członków rodziny królewskiej.
Warto też wiedzieć, że w USA znajduje się miejscowość o nazwie Dannebrog. W 1871 r. założył ją w Nebrasce duński emigrant. Oprócz Duńczyków chętnie osiedlali się w niej Czesi, Polacy, Szwedzi i Niemcy. Dziś jej populacja liczy ok. 300 osób, a w 1989 r. ogłoszona została duńską stolicą Nebraski. Obok są jeszcze dwie miejscowości posiadające korzenie duńskie: Dannevirke i Nysted.
Tekst i foto Maria Gonta
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>