16 maja. Całkiem niechcący wyszedł nam wczoraj dzień tematyczny, związany z Camino de Santiago. Od portugalskiego Ponte de Lima widzieliśmy na naszej trasie coraz więcej pielgrzymów. Sami nigdy nie mieliśmy takiej potrzeby, ale szanujemy potrzeby innych i podziwiamy ich za wytrwałość. Skoro jednak noc spędziliśmy dosłownie kilkanaście kilometrów od Santiago de Compostela, zwyczajnie nie mogliśmy odpuścić okazji obejrzenia cudu architektonicznego, jakim jest tamtejsza katedra (i to nie tylko ona). To budowla wyjątkowa z każdej strony, a przebogaty ołtarz główny ochraniający miejsce pochówku św. Jakuba, dosłownie zatyka dech w piersiach. Poniżej, w krypcie wbudowanej w fundamenty kościoła z IX w., przechowywane są szczątki Santiago i jego dwóch uczniów, świętych Atanazego i Teodora. Zgodnie z legendą miejsce pochówku św. Jakuba odkrył jakiś wieśniak, podążający za deszczem gwiazd (campus stella).
Kolejnym miejscem związanym z Jakubem Większym Apostołem i Camino de Santiago jest Cabo Fisterra (lub Finisterre), jeden z najdalej na zachód wysuniętych przylądków Hiszpanii. Tym najdalszym i jednocześnie drugim po portugalskim Cabo da Roca jest Cabo Touriñán, ale to właśnie Finisterra – zgodnie ze swoją nazwą – uważana była za symboliczny koniec Ziemi. Celtowie mieli w tym miejscu oddawać cześć bogom słońca i światła, a wczesnośredniowieczni pielgrzymi docierali tu od grobu św. Jakuba, by spłukać z siebie pył drogi i narodzić się na nowo po oczyszczeniu w wodach Atlantyku oraz zakończyć pielgrzymkę spaleniem swych szat tam, gdzie kończył się znany im świat (finis terrae). Współcześnie także można tu spotkać całkiem spore grupki pielgrzymujących, którzy chcą zrobić sobie zdjęcie przy słupku oznakowanym jako zerowy kilometr Szlaku Jakubowego i zostawić obok kamiennego krzyża poniżej latarni morskiej jakąś część swojej garderoby (najczęściej buty).
Niektórzy kontynuują podróż do Muxii, położonej około 30 kilometrów dalej i tam również znajdziecie obelisk z muszlą i oznaczeniem 0,00 km. Na końcu tamtejszego przylądka, tuż obok latarni morskiej znajduje się jedno z najważniejszych galisyjskich sanktuariów maryjnych – Santuario de Nosa Señora da Virxe da Barca (Sanktuarium Dziewicy z Łodzi). Według legendy w tym miejscu miała się pojawić na kamiennej łodzi Matka Boża, aby dodać św. Jakubowi otuchy do nawracania niewiernych. Dwa z leżących na brzegu głazów, zgodnie z tradycją identyfikowane są kadłubem łodzi Matki Bożej (la Piedra de Abalar) i z żaglem (Os Cadrís). Kamienny żagiel jest tak ułożony, że nie przylega do podłoża całą krawędzią i co sprawniejsi pielgrzymi próbują się przecisnąć się przez ten otwór i to trzykrotnie. Ma to zapewnić im pomyślność.
Sanktuarium Dziewicy z Łodzi (na zdjęciu) zostało w 2013 r, zniszczone przez pożar spowodowany uderzeniem pioruna. Doszczętnie spłonął ołtarz główny i dach. Pozostały tylko ściany zewnętrzne, niektóre ławki i konfesjonały. Udało się też uratować boczne ołtarze.
Fisterra i Muxia leżą na Costa de Morte (Wybrzeżu Śmierci), którego zdradzieckie skały zatopiły już niejeden statek. Jedną z najgłośniejszych katastrof było zatonięcie zbiornikowca MT Prestige w 2002 r. z 77 tonami mazutu na pokładzie. Zbiornikowiec przełamał się i uwolnił do Atlantyku znaczną część ładunku, powodując zniszczenie ekologiczne 1300 km wybrzeża. Fakt ten upamiętnia pomnik w kształcie pękniętego niczym kadłub tankowca kamienia, stojący powyżej sanktuarium.
Wędrując pieszo z Santiago de Compostela na Wybrzeże Śmierci, po wylegitymowaniu się kolejnymi pieczątkami w paszporcie pielgrzyma, można uzyskać dyplomy o nazwach Fisterrana i Muxiana.
Podróżując przez hiszpańską Galicję (Galicia wymawiana bardziej jako Galisja i stąd galisyjski, nie galicyjski), widzieliśmy sporo spichlerzy podobnych do portugalskich espigueiros. Też stoją na wysokich nogach lub podmurówce i także mają otwory w ścianach, wyglądają jednak nieco inaczej i nazywają się horreo. Otworów jest w nich zazwyczaj więcej i są poziome (zależy to od wielkości i ułożenia bloków). Niektóre pięknie pomalowane na taki sam kolor, jak dom, przy którym stoją, przykryte czerwoną dachówką, z bardzo ładnymi drzwiami. Tutaj nawet przystanki autobusowe mają kształt spichlerzy z obowiązkowym krzyżem w zwieńczeniu dachu.
Jedynym wyłomem w tematycznym dniu był nietypowy kamienny most w Brandomil. Z tablic informacyjnych wyczytaliśmy (na ile radę dał tłumacz Google), że ze względu na obecność złota w rzece Xallas, przebiegała tędy rzymska droga Via Romana XX (Per Loca Marítima). W pobliżu mostu konstrukcji znajdują się ruiny celtyckiego castro, podobnego do zwiedzanego przez nas Citania de Britanica.
Nocleg wypadł nam znowu nad oceanem, tuż przy plaży w Arteixo. Dziś kierunek Wieża Herkulesa, najstarsza latarnia morska na świecie.
Tekst i foto Maria Gonta
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>