17 listopada. Nadal bardzo wietrznie. Niebo już wczoraj wyglądało groźnie, jakby za chwilę chciało zwalić się na ziemię. „Spaść” to stanowczo zbyt delikatne sformułowanie. Ciężkie chmurzyska przetaczają się nad głową, dujawica przewiewa do szpiku… jest tak bardzo listopadowo, jak jeszcze w tym miesiącu nie było. Chociaż termometr wskazuje prawie 10°C, temperatura odczuwalna oscyluje w granicach 1°C. Nie na darmo przysłowie na dziś głosi "Od świętej Salomei zima jest w nadziei".
Ona czeka tylko na sposobność, by bodaj końcówki pazurków pokazać, powinna jednak wiedzieć, że z nadzieją bywa różnie. Mawiają, że jest ona matką głupich, ale ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Wolę powtarzać, że nadzieja jest jak moja babcia, która od niemal ćwierćwiecza nie trzyma już dla nas w duchówce zapiekanych ziemniaczków. Zamiast tego, wędruje niespiesznie po niebiańskich błoniach w towarzystwie innych, którzy odeszli. Babcia oczywiście miała na imię Nadzieja, wierzę więc, że i nadzieje Pani Zimy jeszcze przez czas nieokreślony będą tak samo płonne jak moje marzenie o babcinych ziemniaczkach.
Świąt przeróżnych dzisiaj całkiem sporo. Chociażby z racji galopującej inflacji, wypadałoby zacząć od obchodzonego od 2009 r. Dnia bez Długów. Nie wiem tylko, czy świąteczne kampanie edukacyjne są w stanie wskazać najbardziej racjonalny sposób gospodarowania własnym budżetem. W ideę Dnia bez Długów w mniejszym lub większym stopniu wpisują się obchodzone w trzeci czwartek listopada: Światowy Dzień Rzucania Palenia Tytoniu (papierosy są coraz droższe), Światowy Dzień Filozofii i Dzień Przedsiębiorczości Społecznej.
Nie zdziwcie się, jeżeli dzisiejszego wieczora zobaczycie podświetlone na fioletowo budynki. To znak ustanowionego w 2010 r. Światowego Dnia Wcześniaka. 17 listopada przypada też Międzynarodowy Dzień Studenta (od 1941 r.), upamiętniający ofiary krwawej masakry podczas antynazistowskiej demonstracji praskich studentów. Włosi obchodzą Dzień Czarnego Kota, ponieważ według nich 17 jest najbardziej pechową liczbą. Na pomysł powołania tego święta wpadli członkowie Ruchu Obrony Czarnych Kotów w najbardziej pechowy według Włochów piątek, czyli 17. o godz. 17.00.
Na zakończenie zostawiłam słodki jak ulep Dzień Baklawy oraz obchodzone w trzeci czwartek listopada Święto Młodego Wina (Beaujolais Nouveau). I o tym ostatnim parę słów wyjaśnienia, bo tylko dzięki przemyślanemu marketingowi rozprzestrzeniło się ono na cały świat. Nastąpiło to dopiero w latach 70. ubiegłego wieku. Wcześniej największym świętem młodego wina były obchody świętomarcińskie. Doskonale przypomina o tym zapomniane przysłowie „Post Martinum bonum vinum” („Po Marcinie dobre wino”).
Wikipedia głosi: „Beaujolais nouveau – młode, lekkie, cierpkie czerwone wino pochodzące z rejonu Beaujolais na północ od Lyonu we Francji. Na świecie znana jest nazwa beaujolais nouveau, natomiast we Francji wino to sprzedaje się przeważnie pod równoważnym określeniem beaujolais primeur”. Trzeci czwartek listopada jest dniem, kiedy wino z bieżącego rocznika jest degustowane po raz pierwszy i może już trafić do sprzedaży. Dzień został wybrany specjalnie, aby delektować się trunkiem oszczędnie, pamiętając, że nazajutrz trzeba wrócić do pracy
W Europie Środkowej takim „bożole nuwo” było wino świętomarcińskie. Ceremonia otwarcia pierwszej butelki przypadała dokładnie 11 listopada. Warto tutaj dodać, że chociaż za opiekuna winiarzy i krzewów winorośli uznaje się dziś głównie św. Urbana, to doskonale mu sekundują św. Jan Apostoł (27 grudnia – w jego wspomnienie święcono wino), św. Wincent (22 stycznia – opiekun właścicieli winnic, jego figury oplata się krzewem winorośli), św. Dorota (6 lutego – patronka ogrodników i winogrodników), św. Marta (29 lipca – opiekuje się piwniczkami i spiżarniami) i oczywiście św. Marcin (11 listopada).
Jedno z najdawniejszych przysłów winiarskich głosiło: „Spuszczaj wino na św. Marcina i pij je przez cały rok”, natomiast francuskie porzekadło poświęcone biskupowi Tours mówi: “Święty Marcin pije wino, wodę pozostawia młynom”.
Cóż nam pozostaje?
„Wypijmy za błędy
za błędy na górze
Niech wyjdą na dobre
zmęczonej naturze.”
Natomiast z dzisiejszej fotografii, zamiast świątecznego czarnego kota, spoglądają dwa rude łobuzy – Mario i Vario. Rozrabiają jak pijane zające, dzięki czemu potrafią zastąpić tuzin swoich czarnych współbraci.
Tekst i foto Maria Gonta
UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>