2 listopada. „Wszyscy Święci, śnieg się kręci, a w Zaduszki dżdży jak z stróżki” – śniegu wczoraj nie było, za to trochę dżdżyło, więc jest szansa, że i dziś prognoza nie do końca się sprawdzi. Na dworze zdecydowanie listopadowo, okna z lekka zachlapane, ale nawet na nich stróżek nie widać. No i nadal niezbyt zimno. Kolejne przysłowie prognozuje daleką przyszłość: „W Dzień Zaduszny pogoda, będzie na Zmartwychwstanie wygoda, a jak słota, to psota”, jednak tak odległe w czasie porównania rzadko bywają wiarygodne.
Najpewniejsze wydaje się cytowane przez mnie wcześniej: „Na Zaduszki nie ma w ogrodzie ni pietruszki”, tylko ono już też zaczyna rozmijać się z prawdą. Klimat tak się nam ocieplił, że w przydomowych ogrodach cuda jeszcze znaleźć można. Na przykład wczoraj podziwiałam rosnący tuż przy tarasie iglak, pokryty drobnymi niebieskimi kwiatkami. Spory krzew, zdrewniałe gałęzie, a igiełki delikatne. Okazało się, że pachnie… rozmarynem. Zaskoczenie totalne, bo przecież nie jesteśmy nad Morzem Śródziemnym, tylko u wrót Morza Północnego, a rozmaryn nie w donicy, tylko w gruncie zakorzeniony. Musi mu tu być bardzo dobrze.
Już w czasach antycznych uważano, że szczęśliwy ten dom, obok którego jest rozmaryn. Wierzono, że odpędza epidemie i złe moce, zapewnia miłość, młodość, spokój wewnętrzny i opiekę dobrych duchów, dlatego ozdabiano nim pomniki bogów i groby krewnych, a przy okazji używano go do przyrządzania mikstur pomagających w przeziębieniu, bólach migrenowych, niestrawności i przy bezsenności. Kto miał go przy domu, nie narzekał na powodzenie u płci przeciwnej, a kiedy już znalazł swoją drugą połówkę, to rozmaryn miał gwarantować, że miłość na pewno będzie odwzajemniona i wierna.
Dzień Zaduszny od wieków był niezwykle ważny w obrzędowości. Ile krajów i kultur, tyle jej przejawów. Wszystkie łączy jedno – wspomnienie tych, którzy odeszli. Wspominajmy ich ciepło, z uśmiechem.
„Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie.
Nie ma mnie tam. Ja nie śpię.
Jestem tysiącem wiatrów, które wieją.
Jestem diamentowym blaskiem na śniegu.
Jestem światłem słonecznym na dojrzewającym zbożu.
Jestem łagodnym jesiennym deszczem,
kiedy budzicie się w porannej ciszy.
Jestem śmigłym lotem cichych ptaków.
Jestem łagodną gwiazdą, która świeci w nocy.
Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie.
Nie ma mnie tam”. — Ken Wilber
(fotografia z nekropolii w Vinderød)
Tekst i foto Maria Gonta
UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>