30 października. „Czy słyszałaś w okolicy, że jest dzisiaj Dzień Spódnicy? Odkryj łydkę, pokaż nogi, wszak to pomysł jest niedrogi”. A w dodatku pogoda jak marzenie, idealna wprost na schowanie spodni do szafy i przewietrzenie dziś jakiejś spódniczki.
Myślę, że nawet najbardziej zatwardziałe „spodnionosicielki” mają chociaż jedną spódnicę na szczególne okazje i są w stanie zrobić świąteczne odstępstwo od swoich zasad. Sama należę do kobiet preferujących na co dzień wygodne portki, kiedy jednak chciałam dla celów praktycznych określić jednym słowem upodobanie do tej części garderoby (oczywiście dla celów praktycznych), pojawił się dylemat: spodnionosicielka, spodnionoszka czy spodnioszka?
Historia spódnicy wcale nie jest taka oczywista. Najpierw – wiele lat przed naszą erą – była strojem uniwersalnym, czyli męsko-damskim. „Konstruowana” z trzciny, słomy czy futra miała chronić przed zimnem. Potem stała się domeną męską. Panie preferowały długie suknie lub jakieś zawoje, a panowie pod swoje krótkie spódnice zaczęli zakładać specjalne pończochy, podkreślające kształt ich nóg. Że też nikt im wtedy nie śpiewał „Chcę oglądać Twoje nogi (nogi, nogi, nogi)”. Pikanterii dodaje fakt, że majtki pod tymi spódnicami nosili wyłącznie szczególnie próżni młodzieńcy oraz domowa służba pracująca na wysokościach, czyli na przykład przy pucowaniu żyrandoli.
Później było podzielenie damskiej sukni na dwie części i różne modowe machinacje z kształtem, obfitością i długością jej dolnej części. Trwało to aż do połowy ubiegłego wieku, kiedy niezłą burzę wywołało zjawisko o nazwie minispódniczka. W niektórych krajach za noszenie mini można było trafić do aresztu. Ja trafiłam na kilka dni do aresztu domowego za własnoręczne skrócenie harcerskiego mundurka do długości ledwie przykrywającej pośladki. Tylko raz udało mi się wyjść w nim z domu. Mama uznała, że to nie mini, tylko mikrospódniczka i jako taka nie nadaje się do publicznej prezentacji.
Dziś spódnice nosimy, jakie chcemy i kiedy chcemy, i nawet bieliznę pod spód zakładamy, a jednak na co dzień preferujemy bardzo niegdyś gorszące spodnie. Dlatego namawiam do gremialnego świętowania Dnia Spódnicy. Tym bardziej że i pogoda dzisiaj dopisuje.
A propos męskich spódniczek noszonych współcześnie. Wieść gminna niesie, iż męskie pośladki pod kiltami nadal pozostają nagie, bo chce tego szkocka tradycja. Zdarzają się jednak wyjątki, ponieważ firma szyjąca je na użytek produkcji filmowych, wprowadziła wymóg noszenia majtek przez aktorów (patrz Ewan McGregor i sir Sean Connery), ale tylko pod kiltami wypożyczonymi.
Warto wiedzieć, że również buty na obcasie były niegdyś domeną męską, natomiast na dzisiejszej fotografii prezentuje się nie spódnica, tylko replika jednej z piękniejszych kreacji Violetty Villas. Tę konkretną, a także kilka innych, oglądać można w Izbie Pamięci Violetty V., znajdującej się w Lewinie Kłodzkim.
Tekst i foto Maria Gonta
UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>