7 lutego. „Zwykle luty ostro kuty, czasem w luty same pluty”. Wczoraj bardzo się ten luty starał udowodnić wszystkim, że jest srogi i że srogość wcale nie jest zależna od mroźności i poziomu zaśnieżenia. Deszczem zacinał, wiatrem w oczy parskał, mimo dodatnich temperatur przenikał ziąbem do kości, szeptał na ucho, by z domu nosa nie wystawiać.
„Pogoda z tyłu łysa, z przodu ją brać trzeba” więc i my zastosowaliśmy starą wędrowniczą zasadę sprawdzania jakości aury w innych miejscach, nie przy pomocy map internetowych, tylko doświadczalnie. Wygraliśmy bezdeszczowe okno pogodowe trwające uprzejmie do czasu podjęcia przez nas decyzji o powrocie w domowe pielesze.
Filozofia zwiedzacza sprowadza się do kilku podstawowych reguł, z których zacytuję dwie:
- nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie,
- nie do końca wierz deszczowi; już na sąsiedniej ulicy może świecić słońce.
Dla złagodzenia wczorajszych pogodowych ekscesów lutego wybrałam na dziś kilka przysłów o dość, moim zdaniem, pozytywnym wydźwięku:
„W lutym aura burzliwa – wiosna rychliwa.”
„Gdy luty z wiatrami, rychła wiosna przed nami.”
„Gdy na początku lutego słońce świeci, wiosna tak szybko do nas nie przyleci” – słońca na razie mieliśmy jak na lekarstwo, toteż i porzekadło brzmi obiecująco.
Z historycznych faktów: w 1867 r. powstało we Lwowie polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, które zawsze kojarzyć mi się będzie z babcią Nadzieją. Była zagorzałą sokolniczką udzielającą się na organizowanych w Baranowiczach pokazach gimnastycznych, a rodzinna legenda głosi, że do porodu zabrano ją prosto z treningu na stadionie. Ubolewam nad tym, że nie odziedziczyłam po niej zamiłowania do ćwiczeń. Mój kręgosłup ucieszyłby się z mniej okazjonalnego uprawiania gimnastyki, ale wola w człowieku pojawia się dopiero w momencie bólu. Kiedy ból znika, wola też umyka.
Dzisiejsza okazja kulinarna to Dzień Fettuccine Alfredo. Fettuccine, czyli makaron w kształcie długich wąskich wstążek jest w niej okraszony pysznym kremowym sosem sporządzonym z topionego masła i tartego parmezanu.
Jeżeli z gotowaniem komuś nie po drodze, zawsze może skupić się na świętowaniu Dnia Gumy Balonowej. Ja wybieram Dzień Noszenia Koloru Czerwonego i Dzień Uśmiechania się do Dzieci.
...a na fotografii „kolor czerwony” w leśnych ostępach pogranicza wielkopolsko-lubuskiego, gdzie miesiąc temu tropiliśmy ślady Hansa Paasche.
Więcej o tym nietuzinkowym człowieku przeczytasz tu:
https://www.egorzowska.pl/pokaz,hanna_kaup,11297,
Tekst Maria Gonta
Foto Bogdan Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |