Wszystko zaczęło się od zdjęcia, które Katarzyna Mielcarek opublikowała na portalu społecznościowym. Wyglądało jak dzieło impresjonisty, choć nie było obrazem, który wyszedł spod ręki malarza. Było jednym z „Nieoczywistych rytmów natury”. 30 z nich można oglądać w Filharmonii Gorzowskiej.
Wystawa, której wernisaż odbył się 28 kwietnia 2022, została odciągnięta w czasie. Na jej pomysł wpadła jeszcze przed pandemią Renata Ochwat z Filharmonii Gorzowskiej.
– Znamy się z Katarzyną od jakiegoś czasu – mówiła na wernisażu. – Jesteśmy sfejsowane, bo dziś wszyscy są sfejsowani i ona wrzuciła kiedyś pewne zdjecie, które dziś tu jest. I ja gapiłam się na nie, gapiłam i oszalałam na jego punkcie. Potem przyszedł luty 2020 r., objawił się pacjent zero i 8 marca zamknęli nam instytucję. Dwa lata trwała zaraza, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo Kasia w międzyczasie zdążyła zrobić więcej zdjęć i do końca czerwca te zdjęcia będą u nas wisiały.
Prac jest 30 i zgodnie z tradycją wiszą na filarach, które od kilku lat są wykorzystywane do prezentacji fotografii czy obrazów w tej filharmonijnej galerii. To, o którym mowa, było jednym z pierwszych, które zapoczątkowały „Nieoczywisty cykl natury”. Autorka pracowała nad nim kilka lat. Zdążyła już pokazać je na kilku wystawach, po raz pierwszy w Małej Galerii Fotograficznej, choć jej szef Marian Łazarski zastanawiał się, co z nimi zorbić, bo tu nie ma ani ludzi, ani reportażu.
– Ostatecznie mi zaufał – mówiła Katarzyna Mielcarek. – Potem dostałam telefon, żebym szybko przyjechała, najlepiej z czymś, co pozwoli im zdecydować, w którą stronę wieszać poszczególne prace, bo nie wiadomo, gdzie jest dół, gdzie góra – wspominała.
Prace Katarzyny Mielcarek są wyjątkowe. Ludzie nie wiedzą, jak do nich podejść. Sądzą, że to malowane abstrakcje.
– A ja w pewnym momencie stwierdziłam, że wszyscy wszystko w fotografii już robią, więc chciałabym zrobić coś, co jest niemożliwe – mówiła artystka. – Coś, co trudniej jest powtórzyć, bo tego co widzicie, nie zobaczy się gołym okiem. To są ułamki sekund, gdy strzelam bardzo szybką migawką. A samo tworzenie to jest wyszukiwanie sytuacji. Muszę mieć wodę jako płótno. To może być rzeka czy jezioro – zdjęcia są z Normandii, Rugii i lubuskiego – światło może być różne, do tego ludzie, którzy przechodzą obok wody z jakimś kolorem, musi być budynek, który będzie się fajnie odbijał i wiatr, który zrobi fakturę. Potem przepłynie jakiś statek albo kajak i zrobi kolejną fakturę. Sama fala ma swój rytm i to wszystko razem tworzy kolejne rytmy. To się zbiega, tworzą się piękne kolory, a całość trwa pół minuty albo mniej.
Autorka zdradziła, że wszystkie zdjęcia opracowuje w ten sposób, że szuka siebie w kolorach i robi to późnym wieczorem z muzyką.
– Siadam, oglądam fragmenty zdjęć, przewracam je na różne strony, ale staram się tej natury za bardzo nie korygować – mówiła. – Jak jest bardziej ekspresywna muzyka, to i kolory robię ekspresyjne. Nie duszę ich, nie tłamszę, ale jak słucham czegoś lirycznego, to i kolory są łagodniejsze. Te wszystkie kreski, ślady, rytmy to nic innego jak dobrze zauważona sekunda, jak w tym przypadku, gdy zwykłe drewniane wiosło od kajaka odbiło się tak jasnym światłem na lazurowej wodzie, że rozlało się złotem. Uznałam, że to trzeba zatrzymywać i od kilku lat tę kolekcję zbieram.
Koniecznie zobaczcie „Nieoczywiste rytmy natury” Katarzyny Mielcarek. W Filharmonii Gorzowskiej będą wisiały do czerwca.
Tekst i foto Hanna Kaup
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |