5 października. Faustyna, Igor ani Apolinary przysÅ‚ów odimiennych nie przynoszÄ…, wiÄ™c dziÅ› zaczynamy od chiÅ„skiej mÄ…droÅ›ci o nauczycielach: „Nauczyciel tylko otwiera drzwi do wiedzy, wejść musisz już sam”.To na okoliczność obchodzonego dziÅ› prawie we wszystkich krajach Åšwiatowego Dnia Nauczyciela (od 1994 r., w rocznicÄ™ podpisania w 1966 r. opracowanej przez UNESCO „Rekomendacji w sprawie statusu nauczyciela”). Nasz rodzimy DzieÅ„ Nauczyciela jest starszy o ponad 20 lat. Ustanowiono go w 1972 r. UpamiÄ™tnia rocznicÄ™ powstania Komisji Edukacji Narodowej (1773) i od 1982 r. nosi oficjalnÄ… nazwÄ™ – DzieÅ„ Edukacji Narodowej.
Ponieważ jest pierwsza Å›roda października, Å›wiÄ™tujemy też DzieÅ„ Pestek Dyni (od dziecka lubiÄ™ je chrupać) oraz DzieÅ„ EfektywnoÅ›ci Energetycznej, który ze swoim hasÅ‚em przewodnim „OszczÄ™dzaj pieniÄ…dze. Redukuj wÄ™giel. Oddychaj Å‚atwiej”, dawno nie byÅ‚ tak aktualny.
A teraz sÅ‚ów parÄ™ o tym, że październik byÅ‚ kiedyÅ› miesiÄ…cem miÄ™dlenia. I wina. DziÅ› winobranie coraz bardziej wrzeÅ›niowe siÄ™ staje, natomiast „miÄ™dlenie”, które jest sÅ‚owem wieloznacznym, niesie ze sobÄ… sporÄ… warstwÄ™ kulturowÄ…, którÄ… można podsumować tytuÅ‚em opowiadania Marii Konopnickiej „Jak to ze lnem byÅ‚o”. I to nie tylko ze lnem, z konopiami także. Bo przecież „miesiÄ…c październy” wziÄ…Å‚ siÄ™ stÄ…d, że – jak mówi przysÅ‚owie – „paździerze baba z lnu i konopi cierlicÄ… bierze”. To wÅ‚aÅ›nie w październiku powszechnie pracowano przy obróbce zdrewniaÅ‚ych części Å‚odyg roÅ›lin wÅ‚óknodajnych.
Bo z lnem i konopiami jest tak, jak z zasadÄ… dziaÅ‚ania silnika, wtÅ‚oczonÄ… do gÅ‚owy na lekcji fizyki. Tylko tam jest ssanie-sprężanie-praca-wydech, a tu czynnoÅ›ci do wykonania o wiele wiÄ™cej: zbiór-suszenie-odziarnianie-roszenie-miÄ™dlenie-trzepanie-czesanie-przÄ™dzenie-tkanie. Tak wiÄ™c przez wiÄ™kszÄ… część miesiÄ…ca – niekiedy zÅ‚oÅ›liwie choć nie bez racji nazywanego wietrznym październikiem – pracowano przy miÄ™dlicach i tarlicach (cierlicach). Z ich pomocÄ… zgniatano i Å‚amano Å‚odygi, najpierw na miÄ™dlicy, a po dosuszeniu na cierlicy. Pozbawiony twardych Å‚usek produkt wyczesywano specjalnym grzebieniem. Nie, nie zamierzam zagÅ‚Ä™biać siÄ™ w tajniki produkcji pÅ‚ótna. Bardziej zaciekawiÅ‚a mnie ta niematerialna rola, jakÄ… przypisywano obu roÅ›linom.
Z etnografii można siÄ™ dowiedzieć, że len należaÅ‚ do roÅ›lin przyjaznych czÅ‚owiekowi. Wierzono, że lniana szata, najlepiej biaÅ‚a, ochroni przed wszelkimi możliwymi demonami, len w sypialniach, zwÅ‚aszcza dzieciÄ™cych, gwarantowaÅ‚ spokojny sen, od uroków obwiÄ…zywano też lnem drzewa owocowe i domowe sprzÄ™ty.
Magiczna siÅ‚a drzemaÅ‚a i w konopiach. Te również chroniÅ‚y przed zÅ‚ymi mocami, ponadto sÅ‚użyÅ‚y do zapomnianych wróżb miÅ‚osnych, praktykowanych w andrzejki (sporo byÅ‚o z nimi zachodu). W medycynie ludowej byÅ‚y zÅ‚otym Å›rodkiem na wiele dolegliwoÅ›ci:
- dymem konopnym „morzono robaczki” w chorych zÄ™bach,
- paloną przy chorym słomą konopną wypędzano gorączkę (dym wypuszczano przez okno),
- antygorączkowe moce posiadała też zwykła nitka konopna; należało odmierzyć jej długość na psie (od głowy do ogona), zawiązać następnie na szyi chorego, a po siedmiu dniach zdjąć i obwiązać nią drzewo; niemoc znikała jak nitką odjął,
- konopna nitka byÅ‚a też panaceum na brodawki; wiÄ…zano na niej tyle supeÅ‚ków, ilu brodawek chciano siÄ™ pozbyć i o póÅ‚nocy, koniecznie podczas nowiu (bÄ™dzie dopiero 25 października) chowano nitkÄ™ pod najbliższym kamieniem; można jÄ… byÅ‚a stamtÄ…d wyjąć dopiero, kiedy brodawki znikÅ‚y,
- również wszelkie wysypki obwiÄ…zywano czerwonÄ… nitkÄ…, potem przykrywano lnianÄ… szmatkÄ… i przykÅ‚adano pÄ™czkiem konopi, które nastÄ™pnie zapalano, a po krótkiej chwili zdmuchiwano pÅ‚omieÅ„; odmuchane rany należaÅ‚o przeżegnać i jeszcze dwukrotnie powtórzyć zabieg (nie ma zapisu o ojojaniu, chociaż powszechnie wiadomo, że ojojane obrażenia mniej bolÄ…),
- soku z utÅ‚uczonych konopi używano do leczenia żóÅ‚taczki i Å‚agodzenia bólów porodowych,
- odwar konopny stosowano w leczeniu alkoholików, ale roÅ›liny musiaÅ‚y być do tego odpowiednio przygotowane; używano tylko tych wysianych jesieniÄ…, którym udaÅ‚o siÄ™ przetrwać zimÄ™ i jeszcze wiosnÄ… dać odpowiedni plon,
- noszenie przy sobie kilkunastu ziaren konopi (koniecznie liczba parzysta!) wpływać miało na przytomność umysłu,
- no i nie można zapominać o wzmocnieniu siÅ‚ fizycznych, chociaż wymagaÅ‚o to sporo dodatkowych zabiegów i z dzisiejszej perspektywy chyba lepiej wykupić sobie abonament na siÅ‚owniÄ™, niż w wigiliÄ™ Å›w. Wojciecha zabijać węża, zakopywać go w ziemi i siać na tym miejscu konopie, z których potem trzeba upleść sznur i siÄ™ nim opasać. A co jak siÄ™ zsunie?
PamiÄ™tacie z „Potopu”, jak ZagÅ‚oba opowiadaÅ‚ o kuracji, którÄ… zaleciÅ‚ panu Sapiesze? „RadziÅ‚em mu, iżby siemiÄ™ konopne w kieszeni nosiÅ‚ i po trochu spożywaÅ‚. (…) Od tej pory tak mu siÄ™ dowcip zaostrzyÅ‚, że i najbliżsi go nie poznajÄ….”
Albo równie, a może i bardziej znana kwestia pana Onufrego: „(…) Bo w konopiach oleum siÄ™ znajduje, przez co i w gÅ‚owie jedzÄ…cemu go przybywa (…).”
Co jeszcze warto wiedzieć o konopiach?
- że nasiona miaÅ‚y/ majÄ… zastosowanie kulinarne, np. wigilijna zupa zwana w centralnej Polsce „konepiunkÄ…” a na ÅšlÄ…sku „siemieniotkÄ…” (wierzono kiedyÅ›, że ma magicznÄ… moc i chroni przed Å›wierzbem oraz wrzodami) albo „Å‚ochdziaki” – kresowe pierogi nadziewane farszem z siemienia konopnego,
- że na dawnej wsi stateczne gospodynie uprawiaÅ‚y skakane taÅ„ce, zwane konopnymi („na wysoki len i konopie”). Im wyżej podskakiwaÅ‚y, Å›piewajÄ…c przy tym: „Na len, na konopie, żeby siÄ™ rodziÅ‚y, żeby nasze dzieci nago nie chodziÅ‚y”, tym lepszy miaÅ‚ być urodzaj.
No i na zakończenie jeszcze dwa popularne powiedzenia:
„WyrwaÅ‚ siÄ™ jak filip z konopi” („WyskoczyÅ‚ jak filip z konopi”) – wcale nie dotyczy czÅ‚owieka o imieniu Filip tylko… gwarowej nazwy zajÄ…ca, który z tych rosnÄ…cych na polach konopi wyskakiwaÅ‚ zazwyczaj w najmniej spodziewanym momencie. TroszkÄ™ tu namieszaÅ‚ nasz wieszcz narodowy, który w objaÅ›nieniach do KsiÄ™gi V „Pana Tadeusza”, gdzie cytowaÅ‚ powyższe przysÅ‚owie, napisaÅ‚: „Raz na sejmie poseÅ‚ Filip ze wsi dziedzicznej Konopie, zabrawszy gÅ‚os, tak dalece odstÄ…piÅ‚ od materii, że wzbudziÅ‚ Å›miech powszechny w Izbie. StÄ…d urosÅ‚o przysÅ‚owie: „wyrwaÅ‚ siÄ™ jak Filip z Konopi”.
„Åšmieje siÄ™ jak diabeÅ‚ w konopiach” ma proste wytÅ‚umaczenie. W niektórych regionach wierzono, że w konopnych zagonach pomieszkujÄ… wiedźmy, diabÅ‚y i poÅ‚udnice. Nawet Maria Konopnicka w jednym ze swych wierszy napisaÅ‚a:
„JadÄ…, jadÄ… dzieci drogÄ…,
siostrzyczka i brat,
i nadziwić się nie mogą,
jaki piękny świat.
Tu się kryje biała chata,
tu słomiany dach,
przy niej wierzba rosochata,
a w konopiach strach (…)”
Warto też zapamiętać słowa innego poety Władysława Syrokomli:
„Chowaj zimnÄ… ostrożność i w czynie i w sÅ‚owie,
Bo Filipem z Konopi każdy ciÄ™ nazowie.”
Ot co.
Tekst i foto Maria Gonta