30 czerwca. Bodek wrócił wczoraj znad Arresø (największe duńskie jezioro) przed siódmą rano szczęśliwy jak psi ogon. W tym roku nie bardzo miał kiedy powędkować, więc wreszcie ma satysfakcję, a my mieliśmy dobry obiad.
Po pierwszych dwóch prawdziwie letnich tygodniach naszych duńskich wakacji, ten tydzień serwuje nam pogodę w kratkę. Może zapatrzył się na przebój hinduskiego kina „Czasem słońce, czasem deszcz”? Nie jest zimno. Z nieba zwisają frędzle ciężkich chmur, z których od czasu do czasu coś pokropi. Nagle jak królik z kapelusza wyskakuje słońce i zaczyna grzać, grzać, grzać, a potem równie niespodziewanie znika. Chwilami robi się duszno, a powietrze dosłownie można kroić nożem. Prognozy meteorologiczne zmieniają się, jak w kalejdoskopie, ciśnienie atmosferyczne przestępuje z nogi na nogę, nie mogąc się zdecydować: rosnąć? spadać? Moje wewnętrzne ja przy takiej huśtawce każe mi albo ziewać i tęsknym okiem spoglądać na fotel, albo wygania z sekatorem do ogródka, bo rozpiera mnie jakaś dziwna energia.
Z nadmiarem energii najlepiej wybrać się na spacer, więc zapraszam do wspominanego wczoraj przez mnie Kikhavn. To naprawdę nieduża wioseczka. Stałych mieszkańców jest tu chyba z dwudziestu pięciu, ale w tak zwanym sezonie ich liczba wzrasta co najmniej dwustukrotnie. Historia miejscowości sięga XIII wieku. Mieszkańcy utrzymywali się z rybołówstwa i rolnictwa. Trzy wieki później w najstarszych zachowanych księgach wieczystych odnotowano 35 stojących tu domów. W wielkim pożarze w 1795 r. spłonęła połowa z nich.
Niewiele zostało odbudowanych. Część mieszkańców po prostu przeniosła się do Lynæs. Te domy, które się zachowały, tworzą dziś klimat miejscowości (na zdjęciu jedno z bajkowych okienek). Aby jak najdłużej mógł trwać, odwiedzających obowiązuje pozostawienie pojazdów na parkingu przed wioską. Kikhavn zwiedza się na piechotę. Tylko trzy kilometry dzielą wieś od Hundested, a najfajniejsze widoki oferuje żwirowo-gruntowa ścieżka na krawędzi klifu.
A co poza tym? Ano… 44 lata temu przypieczętowaliśmy urzędowo powstanie swoistej spółki o nazwie Go(n)towiec podróżny, tylko wtedy jeszcze nie mieliśmy pojęcia, że kiedyś tak ją nazwiemy.
Tekst i foto Maria Gonta
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>