Jeśli ktokolwiek myślał, że przed 28 laty w elektrowni atomowej w Czarnobylu miała miejsce katastrofa, a był na spotkaniu w ZUO Na Zapiecku, od ostatniego wtorku już wie, że to nieprawda. W Czarnobylu doszło tylko do awarii.
O historii słynnej awarii w ukraińskiej elektrowni opowiedział 28 stycznia gorzowianin Krzysztof Krzyśku Weber. Minionej jesieni spełnił swoje marzenie i wyjechał do Prypeci i Czarnobyla, by zobaczyć, jak wyglądają te miejsca po 28 latach od wydarzenia i jaką prawdę o tamtym czasie przekazują ludzie, którzy tam wciąż mieszkają i pracują.
26 kwietnia 1986 r. ktoś z obsługi elektrowni popełnił błąd w realizacji eksperymentu i doszło do awarii. W jej wyniku w reaktorze czwartym pojawił się ogień. Rozprzestrzenił się na tyle, że nastąpiło wydostanie się radioaktywnego pyłu, który – zależnie od siły i kierunku wiatru – rozniósł się nad całą niemal Europę.
– Powtórzę: W Czarnobylu doszło do awarii, a nie – jak podają różne źródła – do katastrofy. Wybuchy, owszem były, ale termiczne, a nie jak straszono jądrowe – mówił Krzysztof Weber. – Eksperyment miał na celu sprawdzenie bezwładności turbiny po nagłym zaniku energii, do której mogłoby dojść podczas działań zbrojnych, a Wschód się tego obawiał. I to był główny cel eksperymentu. Natomiast powodem awarii okazały się błędy operatorskie, błędne decyzje o przełożeniu eksperymentu z powodu zapotrzebowania na energię, błędnie napisany plan eksperymentu i nade wszystko błędy konstrukcyjne – wyjaśniał.
Niewielu wie, że elektrownię w Czarnobylu tak naprawdę wykorzystywano do produkcji plutonu.
– To był reaktor wojskowy, a energia stanowiła tylko produkt uboczny – podkreślił K. Weber, który pokazał również zdjęcia, informując, że nie wszędzie i nie wszystko można było fotografować.
– Niedostosowanie się do regulaminu mogłoby skończyć się zakończeniem wycieczki – dodał.
Dwugodzinną opowieść zakończyły pytania i odpowiedzi. Gorzowianie chcieli wiedzieć, jaka była śmiertelność ludzi po awarii, kto znalazł się wśród 30 pracowników-bohaterów, którzy zginęli, czy są szanse na odbudowę elektrowni i czy ludzie tam wrócą.
Niemal wszystkie odpowiedzi były przeczące. Nie ma bowiem danych dotyczących śmiertelności ludzi, których ewakuowano z Czarnobyla i okolic, nie ma szans na odbudowę elektrowni, a mieszkańcy tam nie wrócą, bo nie mieliby pracy. Wcześniej elektrownia zatrudniała 30 tys. osób.
– Krzysiek pięknie zaczął od umiejscowienia elektrowni na mapie Europy, odległości od Gorzowa i Kijowa. Informacje wyświetlał na ekranie. Poobalał wiele mitów, które krążyły i do tej pory krążą wokół awarii czarnobylskiej. To nie były spostrzeżenia zwykłego turysty. Przez to, że jest chemikiem z wykształcenia, a do tego zakręconym na punkcie radiochemii, uwiarygodnia to, co mówi. Materiału przygotował tak dużo, że można by nim zapełnić dwa zapieckowe spotkania – mówiła po spotkaniu szefowa ZUO Na Zapiecku Barbara Schroeder.
Drugie w tym roku spotkanie w ZUO Na Zapiecku znów ściągnęło niemal setkę zainteresowanych, a Krzysztof Weber przedstawił trudny temat tak, żeby każdy mógł go zrozumieć. Być może powtórzy swoją prezentację nie tylko w Gorzowie, ale i w okolicznych miejscowościach.
Hak
Foto Krzysztof Krzyśku Weber
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |