29 czerwca na scenie gorzowskiego amfiteatru było wybuchowo. W przenośni i dosłownie.

Wszystko rozpoczęło się niewinnie. Po krótkiej zapowiedzi Sylwii Beech i Jarosława Pikuły, niekoniecznie znany w Gorzowie, ale zdobywający coraz większą popularność w Polsce i Europie zespół Très.b zaprezentował kilkanaście swoich utworów.

Na początek trio składające się z Misi Furtak (voc), Oliviera Heima (g) i Thomasa Pettita (b) wykonało utwór „Like is”. To dobra zapowiedź ich brzmienia, czyli nieskomplikowanej harmonii, chwytliwej linii ładnego wokalu, rytmiczności, a przy tym ciekawego klimatu. To wszystko charakteryzuje grupę Très.b. Na koncercie pojawiły się także utwory wielogłosowe (np. „Strikes, Slips and Faults” śpiewane przez Oliviera, w którym chórki robi Misia), co wywołało naprawdę dobry efekt. Lecz o ile ich autorskie piosenki świetnie wypadają na nagraniach, tak na początku koncertu mogły nie przekonywać. Łatwo było jednak zauważyć, jak z czasem muzycy nabierali energii. Było to słychać np. w ich wykonaniu piosenki „The Goose Hangs High”, gdzie bawili się szczególnie podczas rozbudowanej części instrumentalnej. Dzięki kilkukrotnej zmianie gitar zespół uzyskał większą różnorodność brzmienia, ciekawym zabiegiem była też „konstrukcja kontrabasowa” wykonana przez Misię w jednym z utworów – polegało to na ustawieniu gitary basowej pionowo, by mogła na niej grać niczym na kontrabasie. Od razu monotonna wcześniej linia basu zrobiła się bardziej skomplikowana.

Jedną z ostatnich piosenek było hipisowskie „Let it shine”. Olivier udowodnił w niej, że potrafi śpiewać falsetem, a całe trio popisało się umiejętnością śpiewania w trzech głosach. Gitarzysta porzucił też tutaj gitarę elektryczną na rzecz akustycznej, co dodało folkowego charakteru. Podobnie jak większość wykonanych utworów, ten także został zarejestrowany na ostatniej płycie Très.b „40 Winks of Courage”. Występ jednak zakończył się piosenką „Ola”, która była jednym z pierwszych znanych singli zespołu. Przed zejściem ze sceny Misia powiedziała, że lubi śpiewać w swoim rodzinnym województwie i podziękowała wszystkim za obecność. Choć było wiele wolnych miejsc, to zespół nie mógł narzekać na aplauz. Został dobrze przyjęty i choć niektórzy narzekali na monotonię, to większość była zadowolona. Mimo to trudno ukryć, że spora część słuchaczy po prostu czekała na koncert Kory i trafiła na Très.b przypadkowo. Dopiero przed samym występem gwiazdy wieczoru w amfiteatrze pojawiły się prawdziwe tłumy.

Kora – a tak naprawdę Olga Jackowska – pojawiła się na scenie w towarzystwie Mateusza Waszkiewicza (g), Marcina Ciempiela (b), Artura Hajdasza (dr) oraz Krzysztofa Skarżyńskiego (g). Jedna z najsłynniejszych polskich rockowych wokalistek rozpoczęła koncert bez większego entuzjazmu, ale widać było, jak pod wpływem reakcji publiczności nabiera sił. Porwała publikę swoim charakterystycznym tańcem i największymi hitami Maanamu, takimi jak „Cykady na Cykladach”, „Stoję, stoję, czuję się świetnie” czy „To tylko tango”. Wiele utworów wykonanych w amfiteatrze pochodziło także z najnowszego solowego albumu Kory „Ping Pong”.

Choć Kora wykonuje piosenki Maanamu od lat, to nie było widać po niej znużenia. Wręcz przeciwnie, była bardzo skoncentrowana na śpiewie i jednocześnie bawiła się muzyką. Jej zachowanie sceniczne wyraźnie kontrastowało ze spokojem dużo młodszych Très.b. Zaraziła energią słuchaczy, którzy od pierwszych utworów tańczyli pod sceną. Z dużą pewnością siebie wchodziła w interakcje z publiką.

Gdy po godzinie oznajmiono koniec koncertu, publiczność zaczęła domagać się bisu. Kora przedłużyła występ o ponad pół godziny, kończąc efektownym „Szałem niebieskim ciał”. W tej balladzie popisała się swoimi umiejętnościami wokalnymi, wydając z siebie wyjątkowo długi dźwięk.

Kora zakończyła występ, śpiewając „ciała niebieskie szaleją, szaleją”. Natomiast po chwili w amfiteatrze zaczęły szaleć… światła. Organizatorzy postarali się o wyjątkową atrakcję wieczoru, czyli pokaz laserów przygotowany specjalnie na tę okazję przez firmę Visual Sensation. Osoby siedzące na widowni mogły doświadczyć iluzji przebywania w świetlnym tunelu czy pod taflą kolorowej wody. Efektom świetlnym towarzyszyły rytmiczne wybuchy ognia oraz muzyka.

Może muzyka Très.b niekoniecznie pasuje do imprez masowych, jednak tego wieczoru stanowiła dobre wprowadzenie do rockowego koncertu gwiazdy. Młody zespół miał szansę wypromować się w Gorzowie, a słuchacze przygotować do szału, który nastąpił podczas występu Kory. Od początku do końca napięcie wzrastało, także pokaz laserów był idealnym zwieńczeniem imprezy.

Tegoroczne Dni Województwa Lubuskiego zaoferowały koncerty głównie muzyków alternatywnych czy rockowych (poza Korą i Très.b wystąpiła również Mela Koteluk, wykonawczyni dream popu). To ciekawe rozwiązanie, ponieważ przystępny rock przyjmuje się także na imprezach masowych, natomiast niszowi wykonawcy trafiają do bardziej wymagających odbiorców, którzy dzięki ich obecności również mogą skorzystać z oferty dni województwa.

Anna Dulny-Leszczyńska
Foto Hanna Kaup

Fotorelacja z koncertu Kory:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2013-07-01_kora,