
Od piątku emocje już opadły, więc spokojnie i rzetelnie mogę zdać relację z koncertu Wilków. Od razu napiszę, że nie jestem ich wielką fanką. Jak się okazało, nie stanowi to przeszkody w świetnej zabawie w rytm ich przebojów. A bądź co bądź, od 1992 roku zebrało się im
ich wiele. Już 40 minut przed koncertem nie było gdzie zaparkować auta. Ludzie się schodzili, schodzili i schodzili, aż wypełnili prawie cały amfiteatr. Środkowe rzędy zajęte były począwszy od dolnych, a skończywszy na górnych ławkach.
Gorzowscy fani Wilków, są w różnym wieku. Od niemowlaków noszonych na rękach, przez podśpiewujących rodziców, po dojrzałych, ba, nawet sędziwych. Jak tylko weszłam na teren amfiteatru, przekonałam się, że mam do czynienia z zespołem, który gra od lat, jeździ jednym wielkim czarnem vanem z rejestracją z nazwą zespołu i zna się na rzeczy.
Koncert zaczął się 20 minut po 19.00, gdyż poprzedzały go wielkie emocje związane z losowaniem nagród w loterii. Piszę „wielkie”, bo jak zobaczyłam pięknego, błękitnego skutera, przyozdobionego czerwoną kokardą, to sama chciałam go mieć. Niestety, mnie nie wylosowano, za to pani Basia z numerem 0670 pewnie śmiało z niego korzysta, łapiąc ostatnie promienie letniego słońca.
Jak już nie wygrałam skutera, to pozostało mi jedynie czekanie na gwiazdę wieczoru. No i długo czekać nie musiałam. Wyszło dwóch gitarzystów, perkusista, zaczęli grać pierwsze takty i po chwili wyłonił się, ten, którego publiczność wypatrywała od samego początku – Robert Gawliński.
Pierwsze takty były trudne, pan Robert czegoś nie słyszał w swojej słuchawce, więc pokazywał jakieś tajemne gesty panom od nagłośnienia. Po kilku wyśpiewanych zwrotkach słychać było, że udało się wszystko dopasować. Można było zacząć delektować się muzyką. A było czym, bo co by nie mówić o Gawlińskim, to jednego odmówić mu nie można – głosu. Jest jednym z nielicznych dzisiaj artystów, nie tylko na polskiej scenie, któremu nie trzeba pomagać komputerowo. Śpiewał zawodowo, no może w pewnych momentach zbyt przeciągał, ale ja to przypisuję zaangażowaniu w wykonanie.
Pierwszą połowę koncertu stanowiły mniej lub bardziej znane piosenki, by w drugiej, po sprytnej zamianie kolejności kawałków, którą zapoczątkował perkusista, Wilki zagrały swoje największe przeboje od „ Sun of the blue sky”, po „Bohemę”, przeplatane „ Love story”, „Na zawsze i na wieczność” i „Here I am”. Utwory zostały wybrane na internetowym forum, gdzie każdy mógł wejść i zagłosować na piosenkę, którą chciałby usłyszeć na gorzowskim koncercie. Oczywiście, nie mogło zabraknąć „Baśki”. Czytałam w którymś z wywiadów, że jak mają zagrać tę piosenkę, to robi im się słabo, bo jej popularność z jednej strony ich cieszy, a z drugiej przyprawia o mdłości. Nie dziwię się, ale po reakcji gorzowskiej publiczność powinni polubić ją na nowo. Amfiteatr po prostu oszalał: kołysał się, śpiewał i klaskał nie tylko przód, który już po drugim zagranym kawałku spontanicznie pobiegł pod scenę, ale każdy, kto miał w sobie choć cień oznak życia. Czułam, że otaczają mnie przyjaźni, fajni, pozytywnie zakręceni ludzie, a wieczór umila mi zespół, dla którego przede wszystkim liczy się publiczność. Wielki szacunek, za to dla Wilków i Roberta Gawlińskiego.
Musiał się nieco zmęczyć w Gorzowie, bo następnego dnia w Warszawie, w popularnym programie muzycznym publicznej telewizji odpadł z rywalizacji o 100 tysięcy. Jestem pewna jednak, że gorzowska publiczność, po piątkowym koncercie nie szczędziła na smsy.
Trzeba przyznać , że koncert na zakończenie lata był strzałem w dziesiątkę. Czekam podobnie jak i wszyscy gorzowianie na więcej tego typu wydarzeń, organizowanych solidnie, z wielką pompą i rozgłosem.
Karolina Perska
Foto Michał Kapuściński
80 rocznica polskiej administracji
W 2025 roku przypada 80 rocznica ustanowienia polskiej administracji w Gorzowie Wielkopolskim. Z tej okazji w tym roku Dzień Pioniera ...
<czytaj dalej>Cynizm i manipulacja
Kiedy myślisz, że władze miasta nie mogą wymyślić już nic głupszego, przychodzi Gorzów Wielkopolski i mówi: "Potrzymaj mi wodomierz".
Nowy pomysł, ...
<czytaj dalej>Umowy koalicyjne bez podstaw prawnych
Samorządowe "umowy koalicyjne": polityczna konieczność czy wypaczenie demokracji?
W samorządach, w których w ostatnich wyborach Koalicja Obywatelska nie wprowadziła swojego prezydenta/wójta/burmistrza, ...
<czytaj dalej>Bezrobocie w górę
W lutym w Gorzowie było zarejestrowanych 1 508 bezrobotnych; ich liczba wzrosła o 62 osoby; wyrejestrowano 358 osób, zarejestrowano 420. ...
<czytaj dalej>