Spektakl naszpikowany nowoczesną technologią, z wirtualną rzeczywistością a w niej nie tylko aktorami w strojach niczym z futurystycznego pokazu mody, ale też awatarami wyświetlanymi na ogromnych ekranach w live streamingu z teatrami z Ukrainy, Gruzji i Grecji. Taką wersję „Nowego wspaniałego świata” powieści Aldouxa Huxleya przedstawił w Teatrze im. J. Osterwy – według własnego scenariusza i reżyserii –
Krzysztof Garbaczewski.
Premiera przedstawienia zapowiadana była jako wydarzenie i za takie trzeba ją jednak uznać, bo w rzeczy samej nie oglądaliśmy jeszcze w Gorzowie tego typu wizji scenicznej. Spektakl wymagał pracy specjalistów od programowania 3D, wspomnianych awatarów czy sztuki video. A zaczął się jeszcze, gdy widzowie zajmowali swoje miejsca, pozwalając przeniknąć dwóm sferom – realnej i wyobrażonej-futurystycznej, w której rozgrywa się akcja „wspaniałego świata”.
Najpierw jest więc dziwnie, obco, jakby z rzeczywistości SF, później zaś – gdy docierają do nas słowa – wszystko układa się w skądinąd znane narracje. Jesteśmy bowiem w świecie przyszłości, o którym wciąż krążą mniej lub bardziej przerażające wyobrażenia. Jesteśmy w czasie, którego nikt z nas nie dożyje, a który Huxley wymyślił sobie 90 lat temu. Jesteśmy w idealnym świecie, w którym panują określone reguły, zasady zachowania i myślenia, a bogiem jest Ford, w imię którego trwa ta szczególna cywilizacja. Jesteśmy w antyutopii, od której dzieli nas ponad 500 lat, a której ideą jest bycie – nie indywidualnością, ale częścią ciała społecznego. Dlatego trzeba – dla własnego i innych dobra – dać się wytresować. A jeśli ktoś jest odmienny, to skazany na samotność, bo odmienność, nietypowość godzi w społeczeństwo. Zagraża nie tylko jednostce, którą można bez trudu powielić (dzieci już dawno się nie rodzi, a powołuje z butli w ośrodku rozrodu i warunkowania), ale grupie, do której się należy z przydziału.
Metodą Pawłowa przyzwyczaja się dzieci do pogodzenia ze śmiercią, niechęci do rodziny, bo ona buduje trwałość, a gdy jednostka czuje, wspólnota szwankuje; pozbawia się ludzi empatii. W „Nowym wspaniałym świecie” rzeczy zużyte wyrzuca się i tworzy nowe, w grach erotycznych każdy może posiąść każdego, a gdy zdarza się najmniejsza trudność, wystarczy gram somy, czyli swoistego narkotyku, dzięki któremu społeczeństwo jest ogłupione i podatne na wpływy.
Poza tym wspaniałym światem jest jeszcze otoczony drutem pod wysokim napięciem Rezerwat Dzikich, gdzie ludzie żyją i rodzą się normalnie. Pochodzi stamtąd John, który pragnie poznać nowy świat, ale zobaczywszy, na czym polega tam życie, czuje gorycz rozczarowania. Dostrzega, że ludzie nie wiedzą, czym jest wolność, nie rozumie ich rozwiązłości seksualnej ani braku potrzeby indywidualnych wyborów. Nie pasuje tam i nie chce takiego świata, w którym by zaznać obfitości miłych doznań, ogląda się czuciofilmy; przyjmuje substytuty ciąży; surogaty gwałtownej namiętności; żuje gumę z hormonami płciowymi; powołuje miliony jednakowych bliźniaków; lubi to, co nowe, nie stare, uznaje, że cywilizacja to sterylizacja, a życie razem - jak w Rezerwacie Dzikich - to okropny pomysł.
Lenina, jedna z tych kobiet, które godzą się na złe traktowanie – dziś powiedzielibyśmy molestowanie – słysząc propozycję spaceru od jednego z jej kasty Bernarda, który nie daje się uformować, mówi: – Rozmawiać? Ale o czym? Chodzić i gadać? Co za osobliwy sposób spędzania czasu przed południem?
– Czy ty nie chciałabyś być wolna? – pyta ją mężczyzna. – Nie wiem, o co ci chodzi. Jestem wolna, żeby cieszyć się życiem. Każdy obecnie jest szczęśliwy – odpowiada, nie rozumiejąc, czym może być szczęście osiągane na swój własny sposób.
I tak wygląda ten pozornie wspaniały świat, w którym Henry Ford został uznany bogiem kapitalizmu i prorokiem czasów przyszłych. To do niego ludzie wspaniałego świata zwracają się na wzór chrześcijan: „na Forda”, „o Fordzie w niebiesiech” czy po prostu przeklinają „Forda mać”.
Sobotnia premiera trwała niespełna dwie godziny. Była inna od wszystkich dotąd. Z pewnością kolejny raz przypomniała, że idealnego świata nie ma, że zawsze znajdą się ludzie, których nie da się wytresować, że utopia to zjawisko fantastyczne.
Jak gorzowscy widzowie zareagowali na propozycję Krzysztofa Garbaczewskiego? Różnie. Dwie osoby siedzące obok mnie wyszły w trakcie spektaklu, inne na zakończenie nie biły brawa i nie zostały na spotkaniu po premierze, jeszcze inne wyrażały swój zachwyt jej realizacją. Warto dodać, że byli też aktorzy, którzy zrezygnowali z przydzielonych im ról i nie wzięli udziału w tym teatralnym wydarzeniu, które wywołało żywe dyskusje po jego zakończeniu. Nie wiem, czy spektakl okaże się frekwencyjnym hitem. Raczej wątpię. Sądzę, że całość była przebodźcowana, że technologia, którą autorzy tak się zachwycili, wyparła to, co najważniejsze – słowo. Niestety, często wybrzmiewało ono niezrozumiale, stąd trzeba było ogromnego skupienia, by połączyć wszystkie wątki. Ja po powrocie z teatru ponownie sięgnęłam do tekstu Aldouxa Huxleya, czego i Państwu życzę, by nie zachwycać się jedynie nową i na pewno bardzo drogą formą teatralną, ale zwrócić uwagę na wciąż aktualną treść, która skłania do myślenia. I aż chciałoby się metaforycznie - w odniesieniu do zachwytu nowymi technologiami - zakrzyknąć, jak John na końcu "Nowego wspaniałego świata": "Nie łykajcie tych pigułek, bo to trucizna. Trucizna dla duszy i ciała."
Hanna Kaup
foto Teatr im. J. Osterwy Facebook
„Nowy wspaniały świat”
Teatr im. J. Osterwy w Gorzowie
Krzysztof Garbaczewski – scenariusz i reżyseria
Rébecca Pierrot – dramaturgia
Martyna Konieczny - kostiumy
Qba Janicki – muzyka
Robert Mleczko – scenografia, reżyseria świateł, video
Marcin Kosakowski – awatary, programowanie 3D
Radomir Majewski – programowanie 3D, scenografia wirtualna
Mikołaj Kwiatkowski - as. reżysera
Beata Chorążykiewicz - insp./sufler
Obsada:
Bartosz Bandura
Magdalena Dwurzyńska
Dominik Jakubczak
Kacper Kubryński
Mikołaj Kwiatkowski
Magdalena Kasperowicz
Marta Karmowska
Edyta Milczarek
Artur Nełkowski
Oliwer Witek
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć