To niebywałe, że śnieg, który spadł w andrzejki, wcale nie topnieje, a nawet go przybywa. Jest zimowo jak kiedyś, jak w czasach dzieciństwa, gdy jeszcze śnieżnie na zachodzie Polski bywało (bo teraz to ogromna rzadkość). Temperatury cały czas utrzymują się w minusach, nocą solidniejszych, w dzień łagodnych. Dziś dołączyła do tego wszystkiego zimowa mgła. Nie wisi bezpośrednio nad domami i nie ma zapachu smogu, całkowicie za to zasłoniła jaśniejącą wcześniej na nieboskłonie Wenus. W ostatniej godzinie przedświtu niebo wyglądało jak wytarte gumką, za to te drzewa, które otrząsnęły już sobie nieco śniegowej pierzynki, powinny dziś ubrać się w srebrnoszkliste ubranka.
Przysłowie mówi, że „Zima z początku adwentu osiemnaście tygodni nie spocznie momentu”, więc powinno tak zostać aż do siódmego kwietnia, to już jednak jest mało prawdopodobne. Ponieważ jednak biały grudzień nastraja bardzo, ale to bardzo świątecznie, dzisiaj nie będzie gawędy o ciepłych krajach, tylko trochę fotek z jarmarków bożonarodzeniowych.
Śnieżne krajobrazy spowodowały, że zdecydowaliśmy się zajrzeć do naszych zachodnich sąsiadów. Do granicy daleko nie mamy. Zazwyczaj wybieraliśmy się na Weinachtsmarkt do Berlina albo Poczdamu, ale tym razem postanowiliśmy odwiedzić bliższe miasto. Najbliżej nam wprawdzie do Seelow, jednak tam jarmark zacznie się dopiero w połowie miesiąca, więc padło na Frankfurt nad Odrą. Ot, taki grudniowy wyjazd bezzakupowy po drogach prowadzących pośród zaśnieżonych krajobrazów, dla samej frajdy, dla tej magicznej atmosfery, która dzięki białym krajobrazom daje wrażenie, że święta tuż, tuż.
Dobrym pomysłem okazało się przekroczenie granicy w Kostrzynie nad Odrą, bo przejechaliśmy ją spokojnie, w ogóle się nie zatrzymując, natomiast powrotna droga przez Słubice ukazała nam kolejki samochodów ciągnące się niczym macki ośmiornicy i to z każdej ulicy prowadzącej do granicznego mostu. Wyjazd z Frankfurtu nie nastręczał żadnych trudności, jarmark jednak trochę zawiódł nasze oczekiwania. Chyba się jeszcze w tym roku nie rozkręcił, no i te remonty wokół też psuły nieco atmosferę. Mimo to znaleźliśmy parę miłych dla oka akcentów i całkiem nieźle się bawiliśmy.
Najfajniejsza była rzeźba Kopernika, zupełnie nieświąteczna i stojąca poza terenem jarmarku, ale popatrzcie sami jak świetnie prezentuje się jeden z najsławniejszych astronomów trzymający na dłoni uśmiechniętą bałwankę. To stuprocentowa dziewczyna, bo bałwan miałby większy brzuszek z przyklejonymi do niego guzikami i zdecydowanie większy nos, a już na pewno nie miałby tak rozkosznie rozczochranych włosów. No i sam astronom ma tak łagodne rysy twarzy, że zdaje się potwierdzać słynną kwestię z „Seksmisji”, iż Kopernik była kobietą.
Dobrego zimowego dnia. Właśnie nad przypudrowane dachy wyskoczyła czerwona, żółciejąca z każdą chwilą kula. Zaraz już nie da się patrzeć w jej kierunku. Mgła umknęła w popłochu. Jutro wrócimy do wspomnień z ciepłych krajów, a potem przyjdzie kolej na Skandynawię.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>