O Setenil de las Bodegas z pewnością nie można powiedzieć, że jest nieznane, ale my przecież nie obraziliśmy się na miejsca znane i szeroko opisywane, a to miasteczko jest jednym z oryginalniejszych na Ruta de los Pueblos Blancos, czyli Szlaku Białych Miasteczek.
Sam szlak natomiast, chociaż coraz bardziej popularny, nadal jest odskocznią od masowej turystyki. Nie planowaliśmy eksplorować go kompleksowo, ot, po prostu wpadaliśmy raz tu, raz tam, by powłóczyć się po uliczkach jak z bajki.
Pueblos blancos są dość charakterystyczne dla krajobrazu południowej Hiszpanii, szlak wiedzie tylko przez kilkanaście z nich, a obok – bliżej lub dalej – są kolejne. Na ich zwiedzaniu z powodzeniem można spędzić szmat czasu. Dlaczego te miejscowości tak się nazywają? Bo są naprawdę białe. Dom w dom, mur w mur. Jednobarwność jest doskonałym tłem dla donic z kwiatami i kolorowych płytek azulejos, fantastycznie kontrastuje też z błękitem nieba i bujną roślinnością. Jeżeli weźmie się pod uwagę trzydziesto-, a coraz częściej i czterdziestostopniowe upały, to tej inwazji bieli dziwić się nie można. Ten kolor najlepiej odbija światło słoneczne, pozwalając zmniejszyć ilość ciepła przedostającego się do wnętrz domów.
Setenil de las Bodegas zwabiło nas instagramowymi fotkami domów wciśniętych pod skalne nawisy. Ponieważ miasteczko znajduje się kilkanaście kilometrów od Rondy z jej niezwykle malowniczym mostem nad głęboką doliną – wręcz przepaścią – wyżłobioną przez rzekę El Tajo, turyści zaglądają tu częściej niż do innych pueblos blancos. W lokalach gastronomicznych pod najdłuższą z wiszących skałą czasami trudno o miejsce, ale zagłębiwszy się w labirynt uliczek, z pewnością nie natkniecie się na tłumy.
Najstarsza część Setenil wcisnęła swoje domy w ściany skalistego kanionu rzeki Trejo. Wędrując ulicami, doznaje się najprzeróżniejszych uczuć. A to uchylamy się mimowolnie przed uderzeniem głową, chociaż między jej czubkiem a wiszącą nad chodnikiem skałą sporo jeszcze miejsca pozostaje. A to przyglądamy się sceptycznie lokalowi pod skalnym nawisem, który wygląda tak, jakby za chwilę miał zostać zmiażdżony. A to zatrzymujemy się, w niemym zachwycie chłonąc cuda wokół nas. Nad zabudową góruje szesnastowieczna gotycka Iglesia de la Encarnación (kościół Najświętszej Marii Panny od Wcielenia), jedyna budowla nieposiadająca białej elewacji.
Miasto powstało na fundamentach dawnej mauretańskiej twierdzy. Legenda głosi, że nazwę Setenil wywiedziono od łacińskiego zwrotu „septem nihil” (siedem razy nic) i dotyczy ona siedmiokrotnej próby zdobycia miejscowości przez chrześcijan (udało się dopiero za ósmym razem, w roku 1484). Przyrostek „de las Bodegas” dotyczy niegdysiejszych winnic, niestety uprawy winorośli padły ofiarą szkodników. Obecnie miasto słynie z miodu, kiełbasy chorizo i oliwy z oliwek.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>