Olandię nie bez powodu nazywają wyspą słońca i wiatru. Wprawdzie pierwszego zbytnio nie doświadczyliśmy, bo zbierało się na deszcz, ale i wiatr, o ile nie liczyć wystawienia nas do niego przez właściciela zabukowanej wcześniej kwatery, nie był wczoraj jakiś szczególnie wielki. Za to zapewne tym częstym porywom wyspa zawdzięcza mnogość wiatraków. Nawet przy głównej drodze wpadają w oko co i rusz.
Droga główna jest właściwie tylko jedna, na północy zawinięta w małą pętelkę, na południu w większą. Jak z niej zjedziecie do jakiejkolwiek wioski, gwarantuję że też znajdziecie wiatraki. Różne. Ale najpopularniejsze są tutaj pniakowe (słupowe), których na wyspie jest dziś około 350. Modele o takiej konstrukcji pojawiły się w Szwecji już na przełomie XII i XIII w. W muzeum miejskim w Borgholmie można zobaczyć część jednego z nich, na której wyryto rok 1441.
Zdecydowana większość olandzkich wiatraków ma rodowód osiemnasto- lub dziewiętnastowieczny. Kiedyś ambicją wszystkich gospodarzy było posiadanie jednego na własny użytek, w związku z czym w roku 1850 naliczono ich na Olandii 2000. W Störlinge, gdzie spaliśmy, stoi obok siebie siedem takich młynów wiatrowych i jest to najdłuższy zachowany rząd młynów na Olandii. Zresztą, wioska Störlinge jest jedną z niewielu miejscowości, w których większość gospodarstw wciąż ma swoje wiatraki!
Chciałoby się zostać dłużej na wyspie, niestety bilety na promy kupione wcześniej, a od pierwszego – z Ystad na Bornholm – dzielił nas wielokilometrowy dystans. Nie było rady, ruszyliśmy. Zatrzymaliśmy się po drodze na spacer przecudnymi uliczkami Karlskrony. Kolorowych domeczków z dzielnicy Björkolmen nie da się zapomnieć. Niektóre z nich liczą sobie ponad 300 lat. Kolejnym zaplanowanym etapem była wizyta w szwedzkim Stonnehege, czyli Ales Stenar. To jedna z najbardziej tajemniczych atrakcji Skanii i całej Szwecji. Jest nią owalny krąg utworzony na malowniczym klifie z 59 głazów. Ma 67 m długości oraz 19 m szerokości, a jego kształt przypomina łódź. Kilkanaście kilometrów od tej atrakcji znajduje się kemping Borrbystrand, na którym spędziliśmy ostatnią noc. Dziś płyniemy z Ystad na Bornholm.
Tekst i foto Maria Gonta
Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>