17 czerwca to w kalendarzach kulinarnych Dzień Jedzenia Warzyw i akurat dziś w Lynæs/Hundested ma się odbyć kolejne wodorostowe safari. Tangsafari, jak je tutaj nazywają, jest imprezą cykliczną, organizowaną w wybrany weekend kwietnia, maja i czerwca, a w obu miesiącach letnich nawet kilkakrotnie. Towarzyszy jej hasło: „Będzie fajnie, mokro, inaczej i na pewno staniesz się mądrzejszy!”.
Wodorosty nazywane skarbami oceanów to najzwyklejsze w świecie warzywa, tyle że morskie. W okolicach Lynæs występuje podobno aż 12 gatunków, stanowiących raptem kroplę w morzu ich różnorodności, a jak ich szukać, jak odróżniać jedne od drugich i jak potem je przyrządzać, opowiadają najprawdziwsi fachowcy, będący przewodnikami uczestników safari. Udział mogą wziąć tylko osoby niemające problemów z chodzeniem, dzieciom (7-12 lat) musi towarzyszyć ktoś dorosły, a potrzebującym wypożyczane są wodery.
Brodzenie w wodzie w ramach safari jest odpłatne, trwa ok. 2,5 godziny i w zależności od wybranego wariantu może być połączone z degustację wodorostowych potraw. Nie zdajecie sobie sprawy, jakie cuda można z nich przyrządzać! Na przykład pesto w kilku smakach, musztardę wodorostową i takiż makaron, trzy rodzaje piwa z wodorostami i zdecydowanie mocniejszy aquavit. Wodorosty można jeść na surowo, gotowane, pieczone, prażone, puree, suszone, granulowane lub smażone w głębokim tłuszczu. Można je spożywać same lub w niezliczonych kombinacjach z innymi zimnymi albo gorącymi składnikami. Pamiętam, jak kiedyś opychałam się wodorostową surówką. Zabrano nas na obiad do lokalu funkcjonującego pod hasłem „jedz co i ile chcesz” – w ramach jednej, zapłaconej przy wejściu kwoty – no i ja tak się wczułam, wsmakowałam i wjadłam w te wodorosty, że nie spróbowałam nic innego, chociaż wybór był ogromny. Potrafię też przyrządzić boczniaki z wodorostami, które jako żywo przypominają smakiem śledziki.
Warto wiedzieć, że spożywając 6 g suszonych wodorostów dziennie, otrzymujemy taką samą zawartość minerałów i witamin jak w 600 g warzyw. Oczywiście służą one także do wyrobu kosmetyków, podobno da się z nich wyprodukować odzież, a na własne oczy widzieliśmy w podkopehnaskim skansenie Frilandsmuseet chałupę krytą dachem z wodorostów. Takie pokrycie dachowe nazywano strzechą tangtang (tång = wodorosty) i stosowano ongiś głównie na wyspie Læsø.
Aby trawa morska nie gniła później na dachu, należało ją najpierw dokładnie wysuszyć, rozkładając na przykład na łące. Po zgromadzeniu odpowiedniej ilości materiału, przystępowano do pracy, która wymagała współdziałania wielu ludzi. W pobliżu domu montowano z dwóch desek coś w rodzaju pochyłego korytka-rynny. Kobiety skręcały w niej dredy z dużych wiązek wysuszonej trawy, grube z jednego końca, w drugim coraz cieńsze, przechodzące na końcu w powróz. Wieszano je potem nad okapem, przywiązując tym powrozem do łat. Wyżej rozścielano wodorosty jak trzcinę, a na kalenicy przeplatano równo na obie połacie dachu i obciążano cegiełkami z darni. Takie przesycone solą pokrycie (1-1,5 m grubości) było bardzo ciepłe, odporne na warunki atmosferyczne, a w dodatku prezentowało się bardzo malowniczo, co widać na załączonej fotografii.
Tekst i foto Maria Gonta
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>