21 maja. Castejòn w Nawarze. Chwała gminie za wytyczenie na obrzeżach miasteczka miejsca do nocowania, z którego nie unoszą się tumany pyłu. Mało tego, można tu bezpłatnie stać i spać przez trzy dni, spuścić z kamperowych zbiorników szarą wodę i jest tu też kran z czystą wodą, dzięki któremu
Bogdan przywrócił Fredkowi dostojny wygląd, ten sprzed pustynnych wojaży, ale... ale ja byłam po tej nocy umęczona. Ostre niczym na pasie startowym światło wdzierało się przez wszystkie szparki, wybudzając mnie przy każdej próbie poruszenia się. Przynajmniej tak mi się wydawało przez całą kiepsko przespaną noc.
Rano humor mi się poprawił i nawet niedospanie gdzieś zniknęło, kiedy ścieląc swoje łóżko znalazłam w nim zgubioną wieczorem przez Bodka baterię. Więc jednak jestem księżniczką (jak nazywał mnie w dzieciństwie mój ukochany wujek Artur), no i babcia Jańcia zawsze o błękitnej krwi wspominała. Tylko test ziarnka grochu się po prostu uwspółcześnił. Kiedy ja szykowałam śniadanie, Bodzio raz jeszcze przecierał karoserię Fredka, żeby nasze auto definitywnie przestało przypominać zawodnika Rajdu Portugalii, po czym ruszyliśmy ku hiszpańsko-francuskiej granicy. Ech... i jak to będzie żyć bez hiszpańskich pomarańczy? (na odjezdnym skusiliśmy się na hiszpańskie czereśnie; pychotka).
Pewnie myślicie, że pojechaliśmy prosto na północ. Otóż nie. Przecież nie mogło obejść się bez zygzaka, więc najpierw ruszyliśmy na południe, do Tudeli, żeby przyjrzeć się tamtejszej katedrze pochodzącej z przełomu XII i XIII wieku. Świątynia okazała się być oklejona ściśle przylegającymi do niej budynkami. Gdyby nie wysokie wieże, całkiem zgubiłaby się w miejskim krajobrazie. Mimo to powala na kolana i to dosłownie. Odczuł to Bodek na własnym łokciu i kolanie, z którego właśnie zdążyły zejść ostatnie strupy, pamiętające wizytę w twierdzy Santa Luzia w Elvas (piętnaście dni temu).
Do katedry prowadzą trzy ozdobne bramy wejściowe. Najpiękniejsza z nich jest Puerta del Juicio (Brama Sądu Ostatecznego), będąca mieszanką sztuki gotyckiej i romańskiej przedstawiającą płaskorzeźbione sceny z Księgi Rodzaju i Starego Testamentu, a przede wszystkim z przedstawienia Sądu Ostatecznego. Z pozycji osoby obserwującej drzwi – niebo, dobro, nagrody i zbawieni są przedstawieni po lewej stronie, a piekło, grzechy i potępieni – po prawej. Sceny są niezwykle sugestywne. Ikonografia Puerta del Juicio (na zdjęciu) jest niczym kamienna księga o charakterze dydaktycznym (Biblia Pauperum). Kościół pouczał w ten sposób niepiśmiennych o chrześcijańskiej moralności. Pierwotnie rzeźby były polichromowane, aby szczegóły scen jeszcze szybciej trafiały do obserwujących.
Warto przy okazji wspomnieć o jednej z najsłynniejszych postaci pochodzących z tego miasta, czyli o Beniaminie z Tudeli, żyjącym w XII wieku rabinie i podróżniku, który zwiedził ponad 300 miast w Europie, Azji i Afryce, a każdą ze swoich wypraw opisywał dokładnie w „Księdze podróży”.
Kiedy już napatrzyliśmy się na architektoniczne cudo w Tudeli, ruszyliśmy dalej, podziwiając po drodze po raz kolejny skały Bardenas Reales, tym razem jadąc asfaltową drogą obwodową wokół zewnętrznych granic Parku. I tak dojechaliśmy do Aragonii i bardzo ciekawego miasta Jaca (arag. Chaca). Stąd już nie więcej jak 30 km do Francji, więc postanowiliśmy zrobić tu jeszcze ostatnie hiszpańskie zakupy, a w końcu zostaliśmy na noc.
Miasto ma długą i ciekawą historię. Wystarczy powiedzieć, że przez 1200 lat miało ogromne znaczenie strategiczne, broniąc wstępu do Pirenejów Aragońskich. Na przełomie VIII i IX wieku wraz z całą Jacetanią współtworzyło Marchię Hiszpańską. Tutaj też odniesiono jedno z pierwszych zwycięstw nad Maurami. Znajduje się w nim piękna oktagonalna twierdza (Ciudadela de Jaca), zbudowana w XVI w. do obrony przed Francją. Chcieliśmy ją zwiedzić, kiedy jednak okazało się, że bilety ulgowe kosztują 6 euro od osoby, uznaliśmy, iż za spacer po murach i wewnętrznym dziedzińcu to trochę za dużo. Kilka hiszpańskich i portugalskich twierdz już odwiedziliśmy, więc jakie takie wyobrażenia mamy.
Wspinając się do Jacy, pokonaliśmy, jeden po drugim, siedem tuneli o łącznej długości 8.312 m. Gdzieś w ich okolicy nasza trasa osiągnęła 12.000 km. Na granicy z Francją czeka nas tunel Somport łączący doliny Aragonii (Hiszpania) i Aspe (Francja). Jego długość to 8.608 m, z czego 5.759 m po stronie hiszpańskiej, a 2.849 m po stronie francuskiej. Jest to najdłuższy tunel drogowy w Hiszpanii.
Tekst i foto Maria Gonta
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>