25 kwietnia. Wczorajszy dzień pod znakiem miasteczek przygranicznych (de la frontiera). Jerez de la Frontera i Arcos de la Frontera. Ten przyrostek jest pozostałością po dawnej niespokojnej granicy pomiędzy terenami należącymi do chrześcijan i muzułmanów. Obszar pomiędzy tą pierwszą miejscowością i Atlantykiem znany jest jako trójkąt jerezu, a jerezy (ang. sherry) to doskonałe tutejsze wina wzmocnione do 20% dodatkiem brandy. Samo miasto jest większe od stolicy prowincji (Kadyksu) i słynie również z andaluzyjskiego koniaku brandy de Jerez, z tradycji jeździeckich, walk byków, flamenco i… motoryzacji. To tutaj odbywają się na początku maja jedne z najciekawszych fiest w Hiszpanii – Feria del Caballo – poświęcone pełnokrwistym wierzchowcom cartujano (kartuzjańskim). Przejeżdżając obok jednego z miejskich parków (Parque González Hontoria), widzieliśmy że przygotowania idę już pełną parą.
Na podmiejskim torze wyścigowym Circuito de Jerez trenował kiedyś nasz jedyny kierowca w Formule 1 - Robert Kubica i podobno jest o tym mowa w miejscowym muzeum sportów motorowych, niestety, my tam nie dotarliśmy. Byliśmy za to w gotyckim kościele Iglesia de san Salvador, podniesionym do rangi katedry przez papieża Jana Pawła II. Monumentalna świątynia kryje w swoim wnętrzu wiele wspaniałych dzieł sztuki, a wśród nich bardzo ciekawe przedstawienie Matki Boskiej jako śpiącej dziewczynki (Virgen Niña dormida) autorstwa Francisca de Zurbarána (na zdjęciu). Kościół zbudowano (1695-1778) za podatki pochodzące ze sprzedaży miejscowego wina. Wzniesiono go na pozostałościach meczetu, a stojąca osobno wieża/dzwonnica była kiedyś minaretem.
Piękne Arcos de la Frontera jest typowym pueblo blanco (białe miasto). Tak określa się lśniące bielą miasteczka hiszpańskiego interioru, lokowane najczęściej na szczytach wzgórz lub schodzących zboczami w kierunku dolin. To akurat ma wyjątkowo strome i wąskie uliczki (dwa i mniej metrów szerokości), o czym przekonaliśmy się, próbując się dostać autem w okolice najwyższego punktu. Niestety, obejrzeliśmy je tylko z okien samochodu, bo nie udało nam się znaleźć miejsca parkingowego, ale dziś wracamy tam ponownie. Zostaliśmy zaproszeni na marokański obiad przez hiszpańsko-marokańskie małżeństwo, z którym przyjaźnią się nasi gospodarze.
Wieczór spędziliśmy na spacerze uliczkami Las Cabezas de San Juan i odwiedzinach w zamkniętym zazwyczaj Iglesia de San Juan Bautista (kościół św. Jana Chrzciciela). Specjalnie dla nas został otwarty (za zgodą miejscowego proboszcza), mogliśmy więc podziwiać jego nietypowe wnętrze i niesamowite figury, które już na początku maja będą niesione podczas miejscowej romerii (pielgrzymki), a po powrocie do domu raczyliśmy się delikatnym drinkiem rebujito, bez którego nie obejdzie się żadna andaluzyjska fiesta ani romeria. Doskonale orzeźwia, a powstaje ze zmieszania pół na pół białego wina Manzanilla (produkowane w Sanlúcar de Barrameda, które zwiedzaliśmy kilka dni temu) i 7UP z dużą ilością lodu. Do napoju dodaje się też sporą garść yerbabuena (mięta kędzierzawa).
Teraz czas na część kalendarzową. Ponieważ 25 kwietnia obfituje w przysłowia niemal tak samo, jak wcześniejszy dzień św. Wojciecha i św. Jerzego, ale dziś tylko po kilka słów o świętach, których również jest niemało:
-
Międzynarodowy Dzień Delegata obchodzony jest na pamiątkę konferencji delegatów 50 państw w San Francisco (25.04.1945 r.), która dała początek Organizacji Narodów Zjednoczonych.
-
Światowy Dzień Malarii od 2008 r. zwracający uwagę na związane z tą chorobą problemy.
-
Międzynarodowy Dzień Świadomości Zagrożenia Hałasem, czyli coś zupełnie odwrotnego do wczorajszego Dnia Krzyku; obchodzony jest od 1995 r. i ma zwrócić naszą uwagę na fakt, że długotrwałe przebywanie w hałasie działa negatywnie na nasze zdrowie.
-
Dzień Świadomości Alienacji Rodzicielskiej, którego obchody zapoczątkowano w 2006 r. walczy ze zjawiskiem wyłączania jednego z rodziców z opieki nad dzieckiem.
-
Międzynarodowy Dzień Piłki Nożnej i Przyjaźni organizowany od 2013 r., podczas którego spotykają się 12-letni zawodnicy z różnych krajów, rozgrywający mecze w ramach mistrzostw „Piłka Nożna dla Przyjaźni”.
-
Światowy Dzień Pingwina, będący świętem typowo edukacyjnym, a datę wybrano po siedmiu latach obserwacji kolonii pingwinów Adeli, które chociaż nie znają kalendarza, zawsze 25 kwietnia wracała na Antarktydę po wielomiesięcznym pobycie na morzu.
-
Dzień DNA upamiętniający ogłoszenie pracy Jamesa D.Watsona, Francisa H.C. Cricka i Maurice’e H.F. Wilkinsona, w której badacze opublikowali budowę DNA (25.04.1953).
Tekst i foto Maria Gonta
Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>