18 lipca to dzień, któremu patronuje jeden z ponad dwudziestu świętych Szymonów, Szymon z Lipnicy Murowanej, odwiedzanej w Niedzielę Palmową przez rzesze turystów, podziwiających palmy niebotycznej długości (rekord z 2019 r. to 37,78 m wysokości!; nie został jeszcze pobity).
Na miejscu domu, w którym Szymon się urodził, zbudowano w XVII w. kościół, będący dziś jego sanktuarium. Konfesja świętego znajduje się natomiast w kościele bernardynów na krakowskim Stradomiu, a obok klasztornej furty – studnia, którą miał osobiście wykopać. Woda z niej do XIX w. uchodziła za uzdrawiającą.
Większość, jeżeli nie wszystkie związane z tym imieniem przysłowia, dotyczą św. Szymona i Judy (28 października), stwierdzam jednak, że „Na świętego Szymona nie wdziewaj kaftana”, zdecydowanie lepiej pasuje do aury letniej, niż jesiennej, więc wyciągam je na światło dzienne jako motto dnia z zastrzeżeniem, że rankiem przydałby się jakiś długi rękaw, bo trochę rześko na dworze. W ciągu dnia ma się ocieplić, ale póki co słupek termometru zatrzymał się na 12 stopniach C.
Wśród świąt przypisanych dzisiejszej dacie, na uwagę zasługuje Światowy Dzień Słuchania, obchodzony od 2016 r. w każdą rocznicę urodzin kanadyjskiego kompozytora Raymonda Murray’a Schafera, twórcy pojęć „pejzaż dźwiękowy” i „ekologia akustyczna” (w Polsce tematykę „ekologii muzyki” zapoczątkowała w latach 80. Danuta Gwizdalanka).
Ponieważ ekologia akustyczna zajmuje się każdym otaczającym nas w dowolnym miejscu i czasie dźwiękiem, niezależnie od tego, czy jest to dźwięk muzyki, natury, maszyny czy człowieka, ideą święta jest uświadomienie nam, że nasza podstawowa potrzeba to bycie wysłuchanym. Wiedzieli o tym już nasi przodkowie, twierdząc – przepraszam za porównanie – „Kiedy wół ryczy, to obora słucha”. Rację trzeba przyznać również kolejnemu, nieco oględniej brzmiącemu przysłowiu: „Kto chce być dobrym powiadaczem, potrzeba, aby był dobrym wysłuchaczem”.
Dziś dobry czas na trening, szczególnie za miastem, gdzie muzyka natury brzmi najmelodyjniej. Miejskie aglomeracje śpiewają głośno, chropowato, czasami wręcz świdrująco. Taki dźwięk potrafi boleć.
Sformułowane w 1967 r. przez Schafera pojęcie pejzażu akustycznego (ang. soundscape), odmieniane jest na wszystkie możliwe sposoby przez obecnych twórców muzyki relaksacyjnej i elektronicznej typu ambient i trance. Stara prawda głosi „Muzyka nie pomoże, ale pocieszy”, pamiętajmy jednak, że „Głodny woli jeść, niż muzyki słuchać”, dlatego zajrzałam jeszcze do kalendarza kulinarnego, a tam dzisiaj Dzień Kawioru, uważanego za najdroższy produkt spożywczy świata. Tym oryginalnym raczej się nie najemy, no chyba że „polskim kawiorem”, jak kiedyś ochrzczono rodzimą kaszankę. Chcącym celebrować kulinarną okazję podpowiadam, że w Internecie można też znaleźć mnóstwo przepisów na tzw. fałszywy kawior, w którym dominującą rolę odgrywa śledź i marchewka, lub na wersję bezrybną, przygotowywaną z bakłażana.
W charakterze zdjęcia dnia występuje dzisiaj dworek w Oblęgorku, a wszystko z okazji 122 rocznicy podpisania aktu notarialnego, na mocy którego społeczeństwo polskie podarowało go „krzepicielowi serc polskich” – Henrykowi Sienkiewiczowi. Pisarz traktował ten eklektyczny pałacyk jako letnią rezydencję i uwielbiał w nim przebywać. Przez krótki czas próbował zamieszkać tu na stałe, jednak odległość od najbliższej stacji kolejowej i zimowe problemy z ogrzewaniem spowodowały, że większą część roku nadal spędzał w Warszawie.
„Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”, mimo to warto wspomnieć, że Oblęgorek obciążony był długiem hipotecznym, spłacanym przez Sienkiewicza do końca życia. Wprawdzie żartował, że czuje się przez to w pełni ziemianinem, ale posiadłość bez specjalnego problemu pochłonęła całą sumę z przyznanego mu w 1905 r. literackiego Nobla. Pisarz nie narzekał, uwielbiał to miejsce i był z niego dumny, co nie przeszkadzało, by krótko przed śmiercią podsumować kłopoty z utrzymaniem majątku: „Wypłaciłem się za Oblęgorek, nie mówiąc o tym, że nie ja zjadam dochody z Oblęgorka, lecz on moje”.
Przez cztery powojenne lata w pałacyku funkcjonowała Państwowa Hurtownia i Wytwórnia Preparatów Ziołowych, dewastując przy okazji wszystko, co jeszcze się dało (w pokojach trzymano kury i świnie, inne służyły za spichlerze), później oddany został spadkobiercom pisarza, a ci zrzekli się go na rzecz utworzenia w nim Muzeum Sienkiewicza. Chociaż placówka rodziła się w niemałych bólach, od 1958 r. funkcjonuje nieprzerwanie do dziś. Jest bardzo ciekawa. Zachęcamy do odwiedzin.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |