A 10 maja proszę państwa obchodzimy Dzień Zołzy. W dawniejszej literaturze bohaterka dzisiejszego dnia opisywana była jako dokuczliwa, podstępna, kłótliwa kobieta, wyrachowana jędza, którą najlepiej obchodzić szerokim łukiem. Współcześnie wydaje się, że pejoratywne znaczenie słowa jakby nieco zmalało. Dzisiaj nawet dobrze jest być „trochę zołzą”, bo wtedy nie ma się problemów z asertywnością. Zołza postrzegana jest raczej jako kobieta pewna siebie i świadoma swoich zalet, niezależna i pełna uroku, subtelna i z charakterem, no… czasami bywa delikatnie złośliwa, ale komóż się to nie przydarzy?
O byciu zołzą kręci się filmy i pisze książki. „Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy”, „Zołza z Piekła Rodem. Poradnik Narzeczonej”, „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy” – to zaledwie kilka tytułów, bo jestem pewna, że można ich znaleźć o wiele, wiele więcej. Przełom wieków XX i XXI to era przecież poradników. Wczoraj jeden z nich wpadł mi w oko podczas zakupów w supermarkecie; stał na półce pomiędzy środkami do prania i kosmetykami.
Współcześnie słowo „zołza” bywa używane jako akronim do znalezienia na kubeczkach czy koszulkach zwanych „tiszertami”:
Zgrabna
Obrotna
Ładna
Zaradna
Ambitna
Warto wiedzieć, że zołza niejedno ma imię. I tak :
-
w gwarze śląskiej „zołza” to sos – patrz wpisane na listę produktów tradycyjnych Opolszczyzny „harynki w cebulowej zołzie” (śledzie w sosie cebulowym), czy wyguglana w sieci „aromatyczna zołza do nudli” (aromatyczny sos do makaronu) albo „jajca w zynft zołzie” (jajka w sosie musztardowym)
-
„zołzą”, a właściwie „zołzami” nazywano „przewlekłą gruźlicą węzłów chłonnych szyi, spotykaną u dzieci żyjących w złych warunkach, objawiającą się trudnymi do wygojenia ranami na szyi; inaczej skrofuloza”
-
w weterynarii „zołzy” to ostra choroba zakaźna źrebiąt i młodych koni, powodowana przez paciorkowiec zołzowy (Streptococcus equi subsp. Equi), który jest chorobotwórczy nie tylko dla koni. Stwierdzono go również u innych koniowatych, u wielbłądów oraz u myszy.
Starałam się wyszperać dla ilustracji jakieś zołzowate zdjęcie (zapewniam, że mam ich sporą kolekcję), ale – jak zazwyczaj w takich przypadkach bywa – „diabeł ogonem nakrył”. Wobec powyższego dzisiaj autopromocja, czyli nieco autorka w trakcie zbierania przeznaczonych do późniejszej konsumpcji pokrzyw. Pokrzywowe propozycje obiadowe mogą być przez niektórych uznane za przejaw zołzowatości w stosunku do małżonka, mną jednak kierują zupełnie inne pobudki.
Maria Gonta
Foto Bogdan Gonta
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>