19 kwietnia – wtorek po Lanym Poniedziałku był kiedyś dniem świątecznym. We Wtorek Wielkanocny panny odwdzięczały się kawalerom za poniedziałkowe polewanie wodą, starając się przy tym zmoczyć ich jak najdokładniej. Dziś jedynie w Australii (dokładniej na Tasmanii) i na Cyprze, Trzeci Dzień Wielkanocy jest wolny od pracy, jednak i w naszym kraju są miejsca, gdzie dzisiejszy poświąteczny wtorek nie jest tylko zwykłym dniem tygodnia. W Grabowie (w pow. łęczyckim) obchodzony jest jako Święto Palanta, a w Krakowie, przy kopcu legendarnego króla Kraka – jako Rękawka. Oba święta mają kilkusetletnie tradycje.
W palanta grywali chłopcy na moim podwórku z lat dziecinnych, ja wolałam w noża, a koedukacyjnie bawiło się w dwa ognie (inaczej w zbijanego). Nie wiem, czy współczesne dzieciaki kojarzą jeszcze którąkolwiek z tych gier, ale zaciekawiło mnie dlaczego palant przetrwał akurat w Grabowie i skąd się tam w ogóle wziął. Oficjalnie mówi się, że jeszcze w XVIII w. rozpropagował go wśród okolicznych mieszkańców dawny właściciel miasta Feliks Kretkowski herbu Dołęga. Mniej oficjalna wersja wspomina o rzeźnikach, którzy chcieli trochę odpocząć po przedświątecznej wytężonej pracy i przy okazji stracić nieco kalorii po świątecznym obżarstwie, a że drągi do wędzenia kiełbas doskonale nadawały się na kije do palanta, to… wytyczyli sobie boisko, podzielili je na Piekło i Niebo i do dziś, odbijając skórzaną piłeczkę, rozgrywają na nim mecze palanta w pierwszy wtorek po Wielkanocy.
Palantową ciekawostką jest teoria Normana Daviesa, który w „Bożym igrzysku” zauważa, że amerykański baseball może pochodzić od gry przywiezionej do USA przez polskich emigrantów. Dwa lata temu Polskie Stowarzyszenie Palantowe zwróciło się do Rady Języka Polskiego z prośbą o wyjaśnienie etymologii słowa „palant”. W odpowiedzi można przeczytać: Historia tego sportu sięga XVI w. i czasów Bony Sforzy, z czasów której pochodzi słowo „pallante”, co z włoskiego oznacza „grający piłką”.
Trudno powiedzieć natomiast jak i dlaczego słowo to nabrało pejoratywnego znaczenia. W miejskim slangu pojawiło się dopiero w latach 50. XX w. Może rację mają ci, którzy uważają, że maczała w tym paluszki ówczesna, słusznie miniona władza. Wszak spotkania większych grup obywateli były wtedy mocno podejrzane, a że gra była popularna, jak rzadko która, więc trzeba ją było obrzydzić.
Drugie z dzisiejszych świąt jest festynem odbywającym się na krakowskim Wzgórzu Lasoty, na którym znajduje się kopiec opisany już ok. 1600 r. jako Rękawka. Według tradycji został usypany po śmierci założyciela Krakowa, legendarnego Krakusa, z ziemi noszonej przez lud w rękawach. Co najmniej od XVII w. urządzano tu odpusty połączone z ludowymi zabawami. Współcześnie organizowane jest świeckie „Tradycyjne Święto Rękawki” z inscenizacjami słowiańskich obrzędów i pokazami średniowiecznych zwyczajów oraz walk wojów.
O dzisiejszych tradycjach to tyle. Teraz kilka słów o dziewiętnastokwietniowych przysłowiach. Można je znaleźć w zapiskach prasowych z lat międzywojennych nawołujących by „na Tymona sprawić rolę pod jęczmiona”. Pozostałe porzekadła brzmią jak harmonogram prac polowych: „Na świętego Tymona siej orkiszę i jęczmiona, boć się Tymon zna z Kubą (21 IV), znajże się i ty z rachubą” oraz „Na Tymona siej jęczmiona, byś do świętej Katarzyny (30 IV) powysiewał koniczyny”.
Warto wiedzieć, że w panteonie świętych znajduje się tylko jeden Tymon, biblijny uczeń apostolski, jednak wśród świętych patronów wymieniany jest jeszcze biskup Salzburga Tymon (Thiemo), mający być orędownikiem cieśli i rzeźbiarzy. Szkopuł w tym, że – chociaż czczony od chwili swej śmierci w 1100 lub 1102 r. – nie doczekał się kanonizacji, więc może bezpieczniej, by rzeźbiarze – tak na wszelki wypadek – zwracali się o wsparcie najpierw do pełnoprawnych świętych: Klaudiusza, Łukasza Ewangelisty, Marty, Weroniki i Rajnolda. Cieśle natomiast mogą korzystać z opieki św. Barbary z Nikomedii i św. Kolety, Tomasza Apostoła, Wolfganga i oczywiście Józefa Oblubieńca Maryi.
W kalendarzu kulinarnym figuruje dziś Dzień Czosnku. Wiem, że w lasach północnej Zelandii już się pojawił, ale jeszcze nie natrafiliśmy na czosnkowe dywany, więc na zdjęciu zamiast nich zawilcowy śnieg z lasu Sonnerup.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |