15 kwietnia. Jeżeli u kogoś dziś pada, to dobrze. Deszcz w Wielki Piątek pożądany, bowiem przysłowia głoszą, że „Deszcz na Wielki Piątek napcha każdy kątek” oraz „Jeśli w Wielki Piątek deszcz kropi, radujcie się chłopi”, „W piątek przed Wielkanocą, gdy deszczyk przerosi, pospólstwo urodzaje tego roku wnosi” oraz „W Wielki Piątek gdy deszcz hojnie doliny zleje, że dużo mleka będzie, są pewne nadzieje”.
Dawniej w naszym kraju uważano, że zdrowie na cały rok można sobie zapewnić, myjąc się w Wielki Piątek (koniecznie jeszcze przed wschodem słońca) w wodzie płynącej z zachodu na wschód, co oznaczało poranną wycieczkę w plener. Wycieranie mokrego ciała nie było wskazane; należało czekać, aż woda sama wyschnie. Jeżeli komuś zależało dodatkowo na urodzie, do czasu wyschnięcia wody nie mógł się też odzywać. Potem obowiązkowy był "kieliszek tatarczówki na robaka”, chociaż bardziej prawdopodobne, że miał działać antyprzeziębieniowo. Wierzono, że kto w Wielki Piątek nie wypije odrobiny wódki, ten przez cały rok będzie pijakiem (a to ci ciekawostka!, tym bardziej że w tradycji chrześcijańskiej obowiązuje wielkopiątkowa abstynencja).
Dla zapewnienia sobie bogactwa można było umyć się w misce, do której wcześniej wrzucono monety, ale to już z zamkniętymi oczami, bo patrzenie na pieniądze (aż do północy w Wielką Niedzielę) nie wróżyło dobrze. Także pożyczanie czegokolwiek z domu, mogło spowodować „oddanie komuś domowego szczęścia”.
Za to zjedzenie dziś pięciu kawałków chrzanu pomagało na problemy żołądkowe, spacerek boso po oborniku zapewniał zdrowe nogi bez odcisków, a mikstura przyrządzona właśnie dziś ze smażonych na maśle topolowych pączków, skuteczna była i na porost włosów, i przeciw wypryskom.
W Skandynawii Wielki Piątek to Długi Piątek (fin. Pitkäperjantai, szwedz. Långfredag, norw. i dun. Langfredag), niegdyś dzień smutku i ciszy, kiedy wszyscy ubierali się na czarno i nawet dzieciom nie wolno się było bawić, za to – dla upamiętnienia męki Chrystusa – smagano je wierzbowymi witkami nazywanymi Påskris (odpowiednik naszego "palmowania" w Niedzielę Palmową).
Wśród wielkopiątkowych przesądów znajdowały się takie, jak zakaz rozpalania ognia w piecach, zakaz zamiatania podłóg i odwiedzania znajomych. Dla zapewnienia sobie zdrowia, dobrze było spożyć tego dnia na czczo jabłko moczone w sznapsie lub po prostu popić je kieliszeczkiem tego destylatu, później zachować całodniowy post, a wieczorem zjeść postny żur owsiany.
W Finlandii uważano, że Pitkäperjantai to dzień zbyt święty, żeby gotować, więc tradycyjną potrawą wielkopiątkową było przygotowane wcześniej „mämmi”, czyli coś w rodzaju puddingu z mąki żytniej i sproszkowanego słodu żytniego, który po wymieszaniu z wodą i dodaniu buraczanej melasy, pieczono w specjalnych koszyczkach wykonanych z brzozowej kory. Podobno potrawa znana była już w XII w. Teraz jest jednym z najbardziej ulubionych fińskich deserów wielkanocnych, chociaż turyście – jak słyszałam – trudno się przełamać, by tej delicji spróbować. Sama nigdy nie miałam takiej okazji.
Według ludowych (polskich) wierzeń Wielki Piątek ma nam przepowiedzieć pogodę jesienną, jednak na ile jest ona prawdopodobna, tego nie wiedzą nawet… ślimaczki z mojego ulubionego miejsca spacerowego w Vinderød.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |