7 kwietnia. Poranek ciepły, słoneczny, z dziesiątkami podbarwionych złotem baranków biegających po niebiańskim pastwisku. Pojęcia nie mam, kiedy zniknęły. Teraz niebo wygładzone, niebieściutkie. W prognozach figuruje deszcz i wiatr. O ile to pierwsze sprawdza się tak sobie, to na wiatr zawsze możemy liczyć.
Konia z rzędem temu, kto wyjaśni, co oznacza przysłowie „Na św. Donata idź po pracę do brata”. Świętych Donatów jest ponad trzydziestu pięciu (plus jeden błogosławiony). Są tak tajemniczymi postaciami, że nie udało mi się nawet ustalić, który z nich patronuje dzisiejszej dacie.
Hagiografowie nie dostarczają żadnych wskazówek łączących z przysłowiem, natomiast wertowanie internetowych zasobów wprowadza jeszcze większy mętlik. Najczęstszym wynikiem poszukiwań jest kompilacja faktów dotyczących wielu Donatów, a opisy różnią się jedynie datami urodzin i śmierci. Tak naprawdę, to z tłumu klonów wyróżnia się zaledwie dwóch Donatów – Aelius Donatus i Donatus Magnus.
Aelius Donatus – zupełnie świecki Donat znany jako Donat Gramatyk wydaje się najbardziej interesujący. Żył w IV wieku, urodził się w Afryce, był Rzymianinem i do dziś uważany jest za jedną z najważniejszych postaci w dziedzinie językoznawstwa. Jego podręcznikowe dzieła „Ars minor” i „Ars major” przez prawie 1,5 tys. lat miały wpływ na nauczanie łaciny. W wieku XV (po wynalezieniu druku) był najczęściej wydawanym autorem świeckim. Częściej drukowano jedynie Biblię. Zastępowanie jego dzieł nowymi podręcznikami rozpoczęto na przełomie wieków XVII i XVIII, a zakończono ostatecznie dopiero w wieku XX. Miał też przemożny wpływ na życiorysy swoich świętych imienników; niemal w każdym z nich znajdziecie zapis „był prawdopodobnie mnichem lub nauczycielem gramatyki”.
Donatus Magnus natomiast był biskupem Kartaginy i przywódcą uznanego za heretycki ruchu donatystów (byli niezwykle rygorystyczni, m.in. wykluczali z Kościoła grzeszników). Schizma powstała na przełomie IV i V w., rozprzestrzeniając się głównie w prowincjach afrykańskich. Przetrwała niewiele ponad 100 lat.
Wracamy do czasów współczesnych. Dzisiaj mija dokładnie 14 lat od otwarcia skansenu w Wolinie. Jeżeli jeszcze tam nie byliście, zaplanujcie sobie wycieczkę. To bardzo ciekawa rekonstrukcja osady funkcjonującej w tym miejscu od IX do XI wieku. Dodam, że rekonstrukcja żyjąca, „zamieszkała” w sezonie przez zielarzy, piekarzy, garncarzy, jubilerów…
Do każdej z 27 chat można wejść, usiąść przy stole, położyć na pokrytej skórami ławie albo łóżku. Można przymierzać stroje, brać do ręki uzbrojenie, strzelać z łuku, próbować pracy z pomocą różnych starych narzędzi. Można przyglądać się działaniom wczesnośredniowiecznych rzemieślników, spróbować tradycyjnych potraw, kupić wyroby.
Wjazd do skansenu znajduje się od strony miejscowości Recław. Warto zaglądać na stronę internetową lub profil fejsbukowy Centrum Słowian i Wikingów ”JOMSBORG – VINETA WOLIN”. Już pod koniec ubiegłego roku podano ramowy program najprzeróżniejszych organizowanych tam wydarzeń. Na zachętę kilka zaczerpniętych z niego tytułów: „Zaślubiny króla szwedzkiego Eryka Zwycięskiego ze Świętosławą córką księcia Polan Mieszka”, „Średniowieczne smaki dziedzictwa”, „Noc Kupały”, „Dziady”, „Szczodre Gody” oraz coroczny sierpniowy „Festiwal Słowian i Wikingów” (mamy w domowym archiwum fotografie płynących do Winiety łodzi Wikingów uchwycone na Warcie w Gorzowie).
PS
Pamiętacie „busłowe łapy” – wypieki w kształcie bocianich łap pieczone na Podlasiu na święto Zwiastowania? Katolicy obchodzili Zwiastowanie 23 marca, prawosławni świętują właśnie dziś. W tradycji ludowej oznacza ono początek wiosny, więc może wreszcie zawita wiosenka i na północny-wschód kraju. A dlaczego łapy „busłowe”? Bo mieszkańcy przygranicznych miejscowości bociany nazywali busłami.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |