4 kwietnia. Jedyne przysłowie związane z czwartym kwietnia brzmi bardzo sympatycznie: „Na Świętego Izydora dla bociana pora”. Niestety, bociany albo tego nie wiedzą, albo podchodzą do powyższego stwierdzenia nieco sceptycznie, bo ciągle bawią się z nami w ciuciubabkę. Żaden jeszcze nie pokazał się nam w całej swej klekociej okazałości. Prognozy na ten tydzień deszczowe (za oknem nic tego nie zapowiada), wietrzne (dymy nad dachami zupełnie poziome), więc i szanse na bocianie polowanie niewielkie.
340 lat temu – 04.04.1682 r.– zmarł jeden z najpotężniejszych magnatów na Litwie, hetman wielki litewski Michał Kazimierz Pac, budowniczy wileńskiego barokowego cacka, kościoła św. Piotra i Pawła na Antokolu. Podobno ufundował go jako wotum dziękczynne za zwycięstwo w 1655 roku nad Rosją. Kazał się też w nim pochować, ale nie w krypcie pod ołtarzem, tylko pod schodami wejściowymi do świątyni, a na tablicy inskrypcyjnej napisać tylko „Hic iacet peccator” („Tu leży grzesznik”).
Z zewnątrz to świątynia jakich wiele, ale wnętrza nie zapomni nikt, kto choć raz przekroczył jej próg. W „Przewodniku po Wilnie przez d-ra Władysława Zahorskiego” napisanym prawie 100 lat temu czytamy: „Zwiedzający Wilno nie powinni ominąć tej świątyni. Całe wnętrze kościoła, jego filary, arki, sklepienia, ściany pokryte są dwoma tysiącami artystycznych gipsatur, wykonanych przez mistrzów włoskich, a każda z nich jest arcydziełem; gipsatury te tworzą zachwycającą całość i stanowią dla artystów niewyczerpane źródło wzorów i motywów. W bocznych ołtarzach znajduje się cudowna figura Jezusa Madryckiego i również słynący cudami obraz Matki Boskiej Łaskawej”.
Stiukowe sztukaterie wychodzą tam dosłownie ze ścian, dynamicznie przedstawiając sceny biblijne, mitologiczne i historyczne. Wyobraźnia i gra świateł naprawdę potrafią wprawić je w ruch. Rolę ołtarza głównego pełni przełamujący biel kościoła obraz Smuglewicza „Pożegnanie św. Piotra i Pawła”.
Jedna z legend mówi, że zamówiony przez Paca we Włoszech ołtarz właściwy (z kryształowymi kolumnami) nigdy tu nie dotarł. Miał zatonąć w trakcie transportu, a wielki kryształowy żyrandol w kształcie okrętu ma o tym przypominać. Druga z miejskich legend napomyka, że kiedyś stał tu ołtarz dębowy i został po prostu sprzedany do świątyni w Boćkach na Podlasiu. Kiedy to miało nastąpić, nie udało mi się wyszperać.
W Boćkach bywaliśmy wielokrotnie, jednak nigdy do wnętrza tamtejszego kościoła nie udało się nam dostać. Następnym razem postaramy się bardziej. Może uda się zweryfikować na miejscu ołtarzową historię.
Ciekawostek w wileńskiej „białej świątyni” jest mnóstwo. Jedną z nich jest litaur – ogromnych rozmiarów wojenny bęben, którego rytm zagrzewał do boju wojska litewskie w bitwie pod Chocimiem. O wszystkich opowiadać nie będę. Nic nie zastąpi osobistej wizyty.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |