Rok temu na naszym wieżowym termometrze było minus 11 stopni. W swoich notatkach zapisałam: „W porównaniu ze wschodnimi krańcami kraju, ciepełko. Drobniutki śnieżek sypie poziomo, sprawiając wrażenie mgły. Horyzontu nie widać, ale wszystkie bliższe plenery pobielone. Wieje… jak w kieleckim.”
Dziś jakiś niebiański oracz zostawił na porannym niebie równiutkie ślady lemiesza. Krwistoczerwone pasma pięknie ubarwiały bladokobaltowe poletko. Zanim zdążyłam się nimi nacieszyć, rozmyła je codzienna lutowa szarość. Zniknęły jak sen, nie czekając na moją decyzję – wziąć aparat czy nie.
Teraz to już musztarda po obiedzie. Od zachodu sinieją chmurzyska. Pada deszcz. Słupek termometru utknął na razie na piątym stopniu powyżej zera, ale ma się wspiąć wyżej. A wiatr? Ten ma w tym roku pokłady niespożytej energii.
Mój charakter dopomina się, by w każdej sytuacji szukać pozytywów i chociaż mawiają, że „I mądry Salomon z próżnego dzbana nie naleje” – znalazłam takie przysłowie: „Gdy bez wiatrów luty chodzi, w kwietniu wicher nie zawodzi.” Tegoroczna kwietniowa aura rysuje się więc bezwietrznie.
Wahałam się, jakim zdjęciem zilustrować dzisiejszy dzień, bo to i 726 rocznica skrytobójczego zamachu na czwartego króla Polski Przemysła II i 111 rocznica zejścia fatalnej lawiny, w której zginął Mieczysław Karłowicz.
W poznańskiej archikatedrze znajduje się piękna płyta epitafijna Przemysła, a w schronisku „Murowaniec” na Hali Gąsienicowej – ciekawa tablica informująca o symbolice „krzyżyka niespodzianego” na kamieniu upamiętniającym miejsce śmierci kompozytora. Z uwagi na to, co za oknem, zdecydowałam się jednak na weselszy obrazek.
Dziś Dzień Jedzenia Lodów na Śniadanie, mimo to proponuję najpierw skonsumować coś ciepłego, a lody to może na deser, do kawy. Smacznego.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |