4 lutego. „Gdy luty ciepły i o wodzie, wiosna późna i o chłodzie (?)”
Rzecz jasna, znak zapytania jest moim wtrętem. W zasadzie nie powinnam podważać treści przysłów, bo to bądź co bądź źródła historyczne, jednak wiosnę to prawie już widać, słychać i czuć. Oczywiście, u nas, czyli na północnym zachodzie kraju.
Wczorajszy poranek przyniósł trochę barw. Bladych wprawdzie, ale zawsze coś. Narzekać po prostu nie wypada, ponieważ całkiem fajna pogoda wytrzymała prawie do godziny 15:00. Późniejsza plucha zakończona nocną mgłą to przecież już zimowy standard naszych czasów.
Dzisiejsze niebo zachmurzone solidnie, jednak temperatura bardziej już marcowa albo i nawet kwietniowa. Mimo to miejmy się na baczności, bowiem do końca miesiąca daleko, zdarzyć się może wszystko. „Jeśli ci jeszcze nie dokuczył luty, to pal dobrze w kominie i miej kożuch suty”.
Dziś na przykład zdarza się nam wielka atrakcja – o godz.13:00 naszego czasu na Stadionie Olimpijskim w Pekinie wystartuje ceremonia otwarcia zimowych igrzysk olimpijskich (tam będzie już godz. 20:00).
To XXIV Olimpiada Zimowa w historii. Pierwsza odbyła się we francuskim Chamonix prawie 100 lat temu (w roku 1924), natomiast stolica Chin staje się dziś pierwszym miastem, które zorganizowało zarówno letnie, jak i zimowe igrzyska. To również historyczne wydarzenie.
Właśnie na letnią edycję (sierpień 2008 r.) wybudowano stadion, w którym odbędzie się dzisiejsza uroczysta inauguracja. Pieszczotliwie nazywany jest Ptasim Gniazdem z uwagi na otulającą go misterną plątaninę stalowych belek. Inspiracja miała jednak pochodzić z zupełnie innej strony, od… popękanej chińskiej porcelany.
Obiekt robi wrażenie, zwłaszcza kiedy wyłania się z porannej mgły, a takim właśnie ujrzałam go z daleka, kiedy dla uniknięcia „dżedlagowych” niespodzianek, prosto z lotniska zabrano nas na zwiedzanie Parku Olimpijskiego. Z bliska wcale nie stracił na atrakcyjności. Potem było oglądanie kolejnych ciekawych budowli, w efekcie do hotelu przy trzeciej pekińskiej obwodnicy trafiliśmy o takiej porze, że mogliśmy już pójść spać, nie zaburzając swojego dobowego rytmu.
Jet-lag zwany też zespołem odrzutowca albo zespołem nagłej zmiany strefy czasowej potrafi solidnie doskwierać, jeżeli pozwolimy mu, by nami zawładnął.
Myślę, że warto odnotować jeszcze dzisiejszy Dzień Domowej Zupy. Dla Bodka królową zup wszelakich jest rosół, a mnie ostatnio marzy się zwyczajna ogórkowa. Mama gotowała ją na nereczkach (pycha!), ja najczęściej na tzw. słowie bożym, czyli na przesmażonych na masełku jarzynach.
Ech… dobrej domowej zupy nigdy dość. I w tym kontekście – chociaż dziś preferujemy umiarkowanie w jedzeniu i piciu – po prostu nie mogę powstrzymać się przed zacytowaniem dziewiętnastowiecznej filozofii kulinarnej „Nie ufaj ludziom, którzy mało jedzą: w ogólności są to zazdrośni albo złośnicy. Wstrzemięźliwość jest cnotą nietowarzyską”.
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |