Jest jakaś granica i ludzkiej wytrzymałości, i smaku, o którym tak pięknie pisał Zbigniew Herbert. Ale kto by tam myślał o smaku jako kategorii estetycznej w czasach pogoni za korzyścią, kto by się zastanawiał, czy wypada. Najważniejsze, że warto. Tą zasadą kieruje się zbyt wielu. Inaczej nie działoby się to, co się dzieje, i to coraz bezczelniej, na oczach wszystkich.
Niedawno weszła w życie ustawa krajobrazowa o przestrzeni publicznej. W związku z nią, co wrażliwsi odetchnęli, że reklamowy śmietnik zniknie z naszej zohydzonej rzeczywistości miast, wsi czy osiedli. Póki co, nie zauważyłam, żeby cokolwiek się zmieniło. Chyba że na gorsze.
W minionym tygodniu jechałam przez ulice Katowic, które na mojej trasie wyglądały jak SMW, czyli Szlak Maratonu do Władzy. Być może tubylcy jeżdżą tam na pamięć, ale dla mnie, przybysza, to był szok. Nie widziałam znaków, bo z każdego słupa, ba - nawet z drzewa - wyzierała w najlepsze jedyna, godna uwagi i głosu potencjalnego wyborcy twarz polityka.
Kiedy wróciłam do mojego miasta nad Wartą, z powodu takiej twarzy o mało nie wylądowałam w Kłodawce. I gdyby tak się stało, musiałabym o przyczynę nieszczęścia oskarżyć leżącego na skarpie przy stacji benzynowej kandydata w nadchodzących wyborach. Jego położenie i wielkość porażają do tego stopnia, że normalny człowiek zadaje sobie pytanie: I kto to wymyślił?
Czy kandydat nie zastanawiał się, że taka reklama narazi go tylko na kpiny? Już po mieście krąży powiedzenie, że leży i kwiczy, i że lepiej by było, gdyby na tej stacji zatankował i po prostu odjechał. I ja tej przedziwnej sytuacji leżenia - jak się później okazało - po obu stronach stacji, nijak nie umiem wytłumaczyć. Przecież to jest narażanie się na hejt za własne pieniądze i na własne żądanie.
Nie wiem, co na to nowa ustawa, ale gdybym miała taką możliwość, karałabym za to tak, jak Jurek Gąsiorek karałby za betonowe ogrodzenia prywatnych "willi". I wkurza mnie taka niefrasobliwość, taki egoizm i przekraczanie granic. Jeśli bowiem teraz kandydat pozwala sobie na łamanie przyjętego porządku w przestrzeni publicznej, to co będzie później, gdy mandat zdobędzie?
Może ja się czepiam, ale wiele razy mówiłam i pisałam, i będę to robić w nieskończoność, że drobiazgi tworzą doskonałość. Niestety, niektórym kandydatom z Gorzowa do niej daleko. A przecież można było wykleić pustostany na Chrobrego i nie byłoby sprawy. Nie zawsze to lepsze, co większe.
Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |