Jeszcze trwa dokładne liczenie głosów oddanych w niedzielnych wyborach, ale już wiadomo, że cud się nie zdarzy. Nie pomogły uśmiechy, nie pomogły nawet obecności na każdym niemal przedwyborczym wydarzeniu, od otwarcia – zamkniętego póki co szpitalnego lądowiska – po akademię ku czci czy z okazji rocznicy wstąpienia. O zaplakatowaniu całego 13. zachodniopomorsko-lubuskiego okręgu wizerunkiem „naszego posła” przez grzeczność nie wspomnę. Co by jednak nie powiedzieć, pracy było huk, wyjazdów jeszcze więcej, bycia wśród ludzi w świątek piątek i niedzielę – do bólu, a wynik... słabiutki, oj słabiutki. Może jednak nie dziwić, że w Gorzowie Bożenna Bukiewicz dostała mizerne 800 głosów, ale że w całym okręgu nawet nie 20 tysięcy? To jednak o czymś świadczy. Jak do tego dorzucić tylko o połowę mniejszą liczbę tych, którzy w Gorzowie postawili na chwilę temu nieznaną nikomu Martę Bejnar Bejnarowicz – można już brać urlop, lecieć na jakieś żółwie wyspy i szybciutko robić rachunek sumienia.
Fakt, że w naszym okręgu zwyciężył Dariusz Rosati, świadczy o tęsknocie wyborców do ludzi o dużym doświadczeniu nie tylko politycznym albo o braku zaufania do lokalnych kandydatów.
Zresztą, lubuski elektorat i jego zachowanie, czyli lekceważenie wyborów, zdaje się być niepokojącym sygnałem w systemie demokracji. Kiedy tuż przed 21.00 weszłam do lokalu komisji wyborczej, dowiedziałam się, że na ok. 1,8 tys. uprawnionych do głosowania, wydano trochę ponad 1,3 tys. kart (przepraszam za wcześniejszy brak przecinka - dop. HK), a zagłosowało ok. 400 osób. To raczej porażający wynik. To wynik najgorszy. To wynik obojętności. I tak było niemal wszędzie.
Kiedy dołożyć do tego fakt, że Janusz Korwin-Mikke w ogóle wszedł do PE i to z nie najsłabszym wynikiem, że zyskał u nas stosunkowo duże poparcie, trzeba się nie tyle zastanawiać, dlaczego tak się stało, co jak najszybciej wprowadzać zmiany, które nasze życie uczynią normalniejszym. Bo że z JKM będzie inaczej, to pewne. Pytanie tylko, czy w ogóle komuś się jego obecność w Brukseli opłaci.
Niezgoda na obecną sytuację to bardzo ważny sygnał. Wygra ten, kto to szybko zrozumie.
W niedzielnych wyborach swoje wyrwał pewniak okręgu Bogusław Liberadzki, który w kampanii mógłby nie robić nic, a wynik i tak osiągnie, choć tym razem na tle Polski może okazać się niewystarczający. Profesor Liberadzki to człowiek, który ma wiedzę i wspomniane doświadczenie. Niewielu o Unii Europejskiej wie tyle, co on.
Za niezły należy uznać wynik Elżbiety Rafalskiej (choć do Brukseli pojedzie partyjny kolega Marek Gróbarczyk). I tu również zdziwienia nie ma. Kompetentna i rzeczowa, w PE wstydu by nie zrobiła.
W nową kadencję wejdziemy do PE z trzema lub czterema, a w najgorszym wypadku tylko z dwoma (o jednego, dwóch lub trzech mniej niż w minionej kadencji) reprezentantami naszego zachodniego pasa Polski.
Wkrótce kolejne wybory. Jeszcze jest czas. Jeszcze można zweryfikować wiedzę o kandydatach i o nas samych. Z pewnością jednak trudno zrzucać całą winę na wyborców, którzy przecież ślepi, głusi i głupi nie są. Widzą i analizują, np. takie sytuacje, jak ta, która miała miejsce w miniony piątek z okazji święta strażaka. Poseł Krystyna Sibińska była z mundurowymi od początku dnia. Najpierw w katedrze na mszy, potem w nowo otwartym centrum przy Wyszyńskiego, a potem jeszcze pomaszerowała z nimi na Plac Grunwaldzki. A co zrobiła poseł Bożenna? Pojawiła się na oficjalnym otwarciu, gdzie została obfotografowana przez swojego kabareciarza, a gdy wszyscy ruszyli na Plac, by towarzyszyć odznaczanym, skryła się za strażackim autem i tyleśmy ją widzieli.
No to do następnych wyborów, drodzy Państwo.
Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca
« | czerwiec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |