Wielkanoc (Påske) trwa w Danii już od wczoraj. Nie, żeby Duńczycy celebrowali ją jakoś specjalnie, bo dawno już zatraciła tutaj swój religijny charakter, ale Wielki Czwartek i Wielki Piątek są dniami wolnymi od pracy. Potem następuje zwykła sobota i kolejne dwa świąteczne dni. To taki wyczekiwany pięciodniowy (wliczając sobotę) weekend, wykorzystywany na przykład na prace w ogrodzie (o ile pogoda pozwoli), jakieś ciągle odkładane prace domowe, ale najczęściej po prostu na rodzinno-przyjacielskie spotkania przy udekorowanym na żółto stole i najlepiej, żeby ten stół znajdował się w jakimś pozamiejskim domku. Nawet sklepy są otwarte przez cały ten czas. Można wręcz powiedzieć, że otwarte bardziej, przynajmniej w sennych zazwyczaj miasteczkach ulokowanych wzdłuż linii brzegowej, gdzie w dni wolne pojawia się więcej turystów.
Duńska linia brzegowa długość ma niebagatelną (prawie 7,5 tys. km) i właśnie w jej pobliżu znajduje się najwięcej prywatnych domków letniskowych i tych budowanych z myślą o wynajmie. Wokół Hundested też jest ich sporo, co z kolei przekłada się na wyraźne ożywienie portowego nabrzeża w świątecznie dni. To miejsce żyje przez cały rok, ma swój własny koloryt i niepowtarzalny klimat, jednak najhuczniej i najbarwniej żyje w miesiącach ciepłych, kiedy otwierają się wszystkie bez wyjątku kawiarenki, restauracje, sklepiki z rękodziełem i maleńkie galerie sztuki. W Wielki Czwartek sporo z nich się ożywiło. Spacer pomiędzy nimi to prawdziwa przyjemność. Pachniał świeżo paloną kawą (latem przebije się aromat smażonych ryb).
Spośród galerii z rękodziełem wyróżnia się wielkością Backhaus Brown – to nie tylko galeria sztuki w całym tego słowa znaczeniu, ale też sklep i warsztat pracy znajdujący się w miejscu niezwykle inspirującym, nad samym brzegiem basenu portowego. Znajdziecie w nim najprawdziwsze cuda z dmuchanego na miejscu szkła, dzieła sztuki tworzone przez
Nannę Backhaus Brown i jej męża
Andrew Jasona Browna. Przeszklone ściany oferują widok na cumujące tuż obok jachty i łodzie, przepływający z regularną częstotliwością prom do Rørvig, a morze zdaje się wnikać do środka. W takim otoczeniu słynne Glasskibe – statki Wikingów ze szkła i drewna – prezentują się szczególnie pięknie. Każdy z nich jest unikatowy, zarówno pod względem barwy, wzoru, jak i stolarki. Każdy otrzymuje własną nazwę z mitologii nordyckiej. Glasskibe znane są na całym świecie.
Niezwykłe wrażenie robią też szklane kamienie runiczne i ogromny wybór szklanych kloszy do najprzeróżniejszych lamp i lampek. Można tu sobie zamówić własną dekorację lub indywidualnie wykonaną lampę. Każda z nich jest osobnym dziełem sztuki. Artyści pracują w oparciu o włoskie techniki battuto (Andrew) i pastorelli (Nana). Niestety, nie dało mi się – przynajmniej na razie – doszukać bliższych informacji na ich temat. Wiem tylko, że obie są bardzo pracochłonne, a początki tej drugiej techniki sięgają XVIII w.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>