Helu nie odwiedzaliśmy już dawno, skoro więc nadarzyła się okazja (i to poza sezonem), skorzystaliśmy z niej skwapliwie. Jest to czas, kiedy wąską drogą przez mierzeję można się poruszać normalnym tempem, niemal nie mijając innych samochodów i kiedy na sporym jej odcinku Półwysep Helski wydaje się wymarły.
Wpadliśmy tam tylko na kilka godzin, zatrzymując się w sennym o tej porze roku miasteczku Hel, ale to był świetnie spędzony czas, bo i pogoda postanowiła być dla nas łaskawa. Zaczęliśmy oczywiście od wizyty w miejscowym fokarium. Jakoś tak siłą rozpędu weszliśmy tam poza porami karmienia wyznaczonymi na godz. 11:00 i 14:00, więc sami zawęziliśmy sobie atrakcje jedynie do oglądania ciekawej wystawy oraz pływających w basenie fok. Te ostatnie były uprzejme wyczyniać podwodne hołubce, a my przynajmniej nie musieliśmy cisnąć się w tłumie oglądaczy, bowiem miejsce wokół basenu jest ograniczone, a chętnych do oglądania karmienia zazwyczaj wielu.
Na Bulwarze Nadmorskim im. prof. Kazimierza Demela znaleźliśmy sporo nowości świadczących o tym, że latem naprawdę wiele dzieje się w Helu. W czerwcu 2023 r. stanęła tu rzeźba „Chłopiec z morza” ofiarowana miastu Hel przez kuratora wystawy Skarby Ziemi przygotowanej przez Polskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk o Ziemi. Niemal tuż obok odsłonięto w lipcu tego samego roku pomnik autorstwa Bartosza Banasika zatytułowany „Macierzyństwo”. Kawałeczek dalej, również w 2023 r., zaaranżowano ciekawy skwerek rybacki, na którym ustawiono autentyczną sterówkę rybackiego kutra. Można wejść do wyposażonego w urządzenia multimedialne wnętrza, obejrzeć i dotknąć oryginalnych urządzeń nawigacyjnych, a dzieciom umożliwiono nawet zejście „pod pokład”.
Potężny Neptun stoi na bulwarze zdecydowanie dłużej, bo od maja 2019 r., jednak my – o ile mnie pamięć nie myli, byliśmy w Helu ostatni raz w 2016 r., więc i Neptuna zobaczyliśmy wczoraj po raz pierwszy. Posąg boga mórz jest o tyle ciekawy, że – jak można przeczytać na ustawionej obok tablicy – jest to kopia rzeźby z brązu stanowiącej element fontanny z 1564 r., którą można oglądać we włoskiej Bolonii. W dodatku to pierwsza kopia tego dzieła wykonana w granicie, stworzył ją rzeźbiarz-samouk Tadeusz Biniewicz i jest własnością prywatną Arkadiusza Żółtowskiego. Pierwotnie miała stanąć w Płocku, ale ostatecznie właściciel podarował ją miastu Hel.
Przystanęliśmy też na chwilę przy zegarze słonecznym (stoi pomiędzy kutrem a Neptunem), powędrowaliśmy portowym nabrzeżem do Helskiego Jaja (charakterystyczna budowla widoczna już z daleka, która miała spełniać mnóstwo różnych zadań i nie do końca jej się to udało) i spacerkiem wróciliśmy do Fredka, czekającego na nas przy tzw. Parku Wydmowym w Helu (pomosty spacerowe nad wydmami).
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>