Dzień dobry bardzo, chociaż pogoda na razie nieszczególna. 14°C, pada i ma tak padać do piątku, a temperatura w porywach planuje osiągnąć jeden, no może dwa stopnie wyżej. Nic to, jak mawiała Baśka Wołodyjowska, nic to. Nie zamierzam marudzić, bo lasy na zachodnich rubieżach naszego kraju wysuszone do granic możliwości. Czekają deszczu jak kania dżdżu, a kiedy opady nienawalne, to i spacer pod parasolem ma swój urok. Zwłaszcza nad Bałtykiem, gdzie spędzę najbliższe dwa tygodnie.
Skoro już tu jestem, porzucam chwilowo opowieści znad ciepłych mórz i nieco chłodniejszych oceanów na rzecz lokalnych atrakcji.
Bałtykowi przyglądamy się zdecydowanie częściej z drugiego, skandynawskiego brzegu, ale raz w roku Bodek wywozi mnie nad nasze morze. Właściwie to wywozi mnie Fredek, czyli nasz niezawodny Ford Galaxy, który łaskawie pozwala Bogdanowi wprawiać w ruch swoje koła, a dla towarzystwa obaj zostawiają mi dwie pary kijków trekkingowych i przypisaną do jednej z tych par moją długoletnią przyjaciółkę. Zamęczamy potem te kijki wielokilometrowymi spacerami wzdłuż brzegu to w tę, to w tamtą stronę.
W tym roku nasz wybór padł na Pogorzelicę. To trochę jak powrót do dzieciństwa, ponieważ przez wiele lat przyjeżdżałam tu co roku na kolonie. Lekarze tłumaczyli moim rodzicom, że tak będzie lepiej dla mojej tarczycy i chyba mieli rację, bo kiedy jako dorosła kobieta przestałam celebrować doroczną tradycję, moja tarczyca postanowiła zaszaleć. Hmm... nie było to z jej strony mądre posunięcie, bowiem skończyło się wysłaniem nieposłusznego organu gdzie pieprz rośnie. Od z górą trzydziestu lat ja i moja tarczyca żyjemy sobie osobno. Ja mam się dobrze, ona nie ma się wcale. Pewnie wcześniej nie myślała, że mogą ją zastąpić łykane co rano maluchne tabletki.
Przez wszystkie lata mojego niebywania Pogorzelica zmieniła się kolosalnie, nadal jednak pozostaje w miarę spokojnym nadmorskim kurortem. Nie ma tu promenady z rewią mody, a pachnących lasów sosnowych ciągle jeszcze więcej niż turystów. Dziś zostawiam kilka poniedziałkowych zdjęć przedwieczornych i idę wyłapywać jod z deszczowych drobinek. Trzeba się przy okazji rozejrzeć po okolicy. Mignęły mi w przelocie jakieś muzea, kolejka wąskotorowa i inne atrakcje… a Pogorzelica – gdybyście wcześniej o niej nie słyszeli – leży w woj. zachodniopomorskim, w pow. gryfickim, na malowniczym odcinku Wybrzeża Rewalskiego.
Tekst i foto Maria Gonta
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>