Czasami bywam w tzw. świecie. I jeśli zważyć, że on mocno oddalony od mojego Gorzowa, powinnam powiedzieć, że dość często. W tym bywaniu nieraz pojawia się myśl, że oto jestem gdzieś, gdzie inni być nie mogą, że tu właśnie, gdzie mnie poniosło, toczą się sprawy ważne, może nie bezpośrednio dla mojego lokalnego podwórka, ale przecież o wymiarze szerszym. Potem wracam i zwykle łapię się na myśli, że to bywanie jest głównie dla mnie, a informacja na ten temat jakoś niespecjalnie ludzi obchodzi. Wiem, ja ją powinnam odpowiednio przekuć na swój grunt, by ludzie czytając, czuli, że to także, a właściwie przede wszystkim dla nich.
Ta prosta refleksja dopadła mnie w ostatni poniedziałek stycznia, gdy pojawiłam się w Starostwie Powiatowym, na posiedzeniu Zarządu Powiatu. Jego przewodniczący Ryszard Iliaszewicz zaprosił do udziału w spotkaniu wszystkich lubuskich posłów i senatorów, by podjąć temat związany ze spłatą zobowiązań po byłym SP ZOZ w Kostrzynie nad Odrą.
Nietęgie miny mieli obecni na zarządzie, gdy zobaczyli, że z 15 zaproszonych, pojawiła się poseł Krystyna Sibińska, a po chwili spóźniona dotarła poseł Elżbieta Rafalska. „I to by było na tyle” – jak by powiedział profesor mniemanologii stosowanej Jan Tadeusz Stanisławski. Usprawiedliwić należy poseł Bożenę Sławiak, która jest po operacji. Ale co z pozostałymi?
Przyzwyczailiśmy się, że parlamentarzyści z południa województwa są nie nasi, że w ich biurach zaproszenia z Gorzowa są brane pod uwagę tylko wtedy, gdy w grę wchodzi pozytywne medialne wydarzenie. W sprawie trudnej lepiej byłoby nie zawracać sobie głowy wysyłaniem do nich zaproszeń, bo życie pokazało, że nie ma po co.
Wracając do naszych parlamentarzystów. Nie pojawili się więc ani poseł Witold Pahl, ani senator Helena Hatka. I te nieobecności dziwią mnie szczególnie. Poseł Pahl – jako przewodniczący Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w Kodyfikacjach, z doświadczeniem w Komisji Ustawodawczej – byłby nieoceniony w przygotowaniu zmian ustawy, a więc w tych działaniach, które nie leżą już po stronie Powiatu, ale posłów właśnie, bo były SP ZOZ w Kostrzynie nad Odrą to niejedyna tak zadłużona placówka służby zdrowia w Polsce i trzeba wreszcie znaleźć jakieś systemowe rozwiązanie. Kasa, którą trzeba spłacić, nie spadnie z nieba. To będą przecież nasze pieniądze i dobrze by było, żeby odsetki, które już przekroczyły kwotę podstawową zadłużenia, nie rosły. Idzie więc o pieniądze z kieszeni nas wszystkich, o pieniądze, w przypadku braku których niejeden człowiek może liczyć się z utratą pracy, bo trzeba będzie wprowadzać kolejne programy oszczędnościowe, by wreszcie otrzymać jakąkolwiek pożyczkę.
Brak więc posła Pahla był znaczący i przygnębiający, bo to kolejny raz, gdy nie ma go w rozważanej sprawie byłego SP ZOZ w Starostwie Powiatowym.
Drugi przypadek nieobecności zadziwia mnie jeszcze bardziej. Senator Helena Hatka nie pojawiła się na zarządzie, bo jak radośnie obwieściła na Facebooku, spotkała się w Zielonej Górze z ministrem, który przywiózł wieść o przyjęciu do Żagania Leopardów. Senator siedziała za stołem obok najważniejszej poseł w województwie i… No właśnie. I nic. Kiedy skomentowałam, że lepiej byłoby – choć mniej medialnie – być w Gorzowie i wreszcie zrobić coś konkretnego w sprawie byłego SP ZOZ, nie zareagowała.
I tu należy przypomnieć, że senator Helena Hatka 1 września 2011 r. w Kostrzynie nad Odrą obiecała i w obecności mediów zobowiązała się do pomocy w wyodrębnieniu ze 109 mln zł długu po byłym szpitalu, 6 mln zł roszczeń pracowniczych i wypłacenia ich z puli Ministerstwa Zdrowia. Minęły lata, a senator nie wywiązała się z obietnicy i – co ważne – nie pojawiła się na spotkaniu w tej ważnej dla ludzi sprawie, którą dyskutowano w Gorzowie w ostatni poniedziałek stycznia. Senator była wtedy w tzw. świecie. Siedziała w błysku fleszy z przypiętym uśmiechem spełnionego polityka. Tylko co z tego ma zwykły człowiek, który oddał na nią swój głos, by służyła pomocą w sprawach ważnych?
Jeśli do tego dodać, że słynny na całą Polskę poseł Stefan Niesiołowski ma swoje poselskie biuro już nie w Gorzowie, a w Zielonej Górze i też nie odpowiedział na zaproszenie, trzeba być ślepym, by nie rozumieć, kto i w co tu gra.
Jeśli jednak my to wszystko wiemy, pozostaje postawić pytanie retoryczne: Kto i dlaczego na tych ludzi głosuje?
Na zdjęciu z lewej: parlamentarzyści "przyjmujący" Leopardy i z prawej - trzy dni później - w Gorzowie na inauguracji projektu Kibic na 6.
Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |