Jest 12 sierpnia. Dzien, w którym znany i lubiany aktor
Artur Barciś kończy 55 lat.
Czy jest pan jakoś numerologicznie uzależniony?
– Numerologicznie? Nie. W ogóle jestem czÅ‚owiekiem bardzo pragmatycznym i w żadne cuda ani liczby nie wierzÄ™.
W takim razie, jak bÄ™dzie pan obchodziÅ‚ swoje podwójnie piÄ…tkowe urodziny, z okazji których skÅ‚adam panu najlepsze życzenia?
– Bardzo dziÄ™kujÄ™. Cóż. Data jak data, nie ma siÄ™ z czego cieszyć. 55 lat strzeli, ale czujÄ™ siÄ™ dobrze. Gdy byÅ‚em mÅ‚ody i wyobrażaÅ‚em sobie, że kiedyÅ› bÄ™dÄ™ miaÅ‚ 55 lat, to myÅ›laÅ‚em, że bÄ™dÄ™ potwornie starym dziadem, a wcale siÄ™ tak nie czujÄ™.
DziÅ› ludzie w pana wieku organizujÄ… wielkie imprezy urodzinowe, przebierajÄ… siÄ™ w gwiazdy z czasów mÅ‚odoÅ›ci. Nie planuje pan przebrania siÄ™ w... mÅ‚odego Artura Barcisia?
– Co jakiÅ› czas oglÄ…dam siÄ™ w telewizji, bo ciÄ…gle powtarzajÄ… jakieÅ› moje filmy i przyznam szczerze, że nie lubiÄ™ na siebie patrzeć, bo nie podobaÅ‚em siÄ™ sobie z tamtych lat. WiÄ™c jakoÅ› do tych czasów chyba nie bÄ™dÄ™ wracaÅ‚. Ja po prostu przyjmujÄ™ z pokorÄ… to, co siÄ™ dzieje. Wiek to jest wiek, ale myÅ›lÄ™, że trzymam siÄ™ nieźle.
O jakim Bracisiu marzył nastoletni Artur?
– Nastoletni Artur marzyÅ‚, że bÄ™dzie wysoki i przystojny – tak, tak – a zawsze byÅ‚em najmniejszy w klasie, nawet najmniejszy w szkole. ByÅ‚em taki... nie... niedorozwiniÄ™ty fizycznie i marzyÅ‚em o tym, żeby być dużym i silnym, ale niestety, nie udaÅ‚o siÄ™.
Zaraz, zaraz, jest pan wielki aktorsko, wiÄ™c ten zawód w czymÅ› panu pomógÅ‚.
– Tak, to byÅ‚o moje marzenie. Jedno z marzeÅ„. Wysokim i przystojnym nie udaÅ‚o mi siÄ™ zostać, ale zostaÅ‚em aktorem. To mi siÄ™ udaÅ‚o i jakoÅ› sobie radzÄ™ w tym zawodzie.
Wiem, że jeździ pan bardzo dobrym samochodem. Wiem, że ma pan ciekawÄ… stronÄ™ internetowÄ…. Już nie zapytam o szczegóÅ‚y innych pana gadżetów, ale wyglÄ…da na to, że mimo 55 lat korzysta pan z wszelkich nowoÅ›ci technicznych. JakÄ… rolÄ™ odgrywajÄ… w pana życiu?
– OgromnÄ…. OgromnÄ…. Ja siÄ™ bardzo cieszÄ™. Jedna z moich radoÅ›ci zwiÄ…zanych z wiekiem dotyczy wÅ‚aÅ›nie tego, że dożyÅ‚em takich czasów, w których jest internet, sÄ… telefony komórkowe, ciÄ…gle coÅ› nowego wymyÅ›lajÄ… i tak siÄ™ cieszÄ™ moim nowym i-padem, jakbym miaÅ‚ najcudowniejszÄ… zabawkÄ™. Strona internetowa to też jest takie moje oko na Å›wiat. Bardzo lubiÄ™ korzystać z tych niezwykÅ‚ych zupeÅ‚nie rzeczy, jakie nam ta nasza cywilizacja podarowaÅ‚a i ciÄ…gle daruje. To, co w tej chwili potrafi moja komórka, to jest maÅ‚y komputerek. OczywiÅ›cie, nie umiem wszystkiego obsÅ‚ugiwać, ale mnie wystarczy tyle, ile umiem. NiebywaÅ‚e jest to, że mogÄ™ zrobić zdjÄ™cie i wysÅ‚ać żonie, która jest w Warszawie, żeby pokazać, jak wyglÄ…da scena w Gorzowie przygotowana do mojego wystÄ™pu; czy bÄ™dÄ…c na grzybach, wysÅ‚ać zdjÄ™cie, jakiego piÄ™knego prawdziwka znalazÅ‚em. To sÄ… nieprawdopodobne rzeczy. Albo odnaleźć coÅ›, czego siÄ™ nie wie. Wystarczy wejść do internetu i już siÄ™ wie.
Nie dość, że żyje pan w Å›wiecie, który może pan kreować, to wykorzystuje też tÄ™ odrobinÄ™ czarodziejstwa, którÄ… daje rzeczywistość?
– Tak, tak. To jest caÅ‚y proces, bo co roku ludzie wymyÅ›lajÄ… coÅ› nowego i nie wiadomo, jak to siÄ™ skoÅ„czy. Miejmy nadziejÄ™, że nie skoÅ„czy siÄ™ nigdy.
W cywilizacji śledzi pan każdy krok i łapie nowinki, ale jeśli chodzi o wartości, zawsze podkreśla pan, że najważniejsza jest...
– Rodzina. Tak, rodzina, bo miÅ‚ość jest najważniejsza. Mnie siÄ™ udaÅ‚o trafić na cudownÄ… istotÄ™, jakÄ… jest moja żona. Mamy fantastycznego syna i czegóż chcieć wiÄ™cej?
Więc wcale młody Barciś nie musiał być wysokim brunetem, by znaleźć szczęście w miłości.
– No tak, tak.
Jaki jest pana stosunek do ludzi?
– Bardzo pozytywny. W ogóle jestem z natury optymistÄ…. WolÄ™ być naiwny niż przesadnie podejrzliwy, wiÄ™c wierzÄ™, że ludzie sÄ… dobrzy i chcÄ… dobrze. Czasami im tylko nie wychodzi. UkuÅ‚em takie powiedzenie, że Dante nie miaÅ‚ racji, mówiÄ…c, że siódmy krÄ…g piekieÅ‚ skÅ‚ada siÄ™ tylko z dobrych intencji. Dla mnie dobra intencja to już jest coÅ› pozytywnego. JeÅ›li ktoÅ› chciaÅ‚, a mu nie wyszÅ‚o, to trudno. Gorzej z tymi, którzy chcÄ… źle. Ale tych jest maÅ‚o, naprawdÄ™. WiÄ™kszość ludzi chce dobrze.
Rozumiem, że w tej atmosferze miłości do ludzi powstała pana strona - Barciślandia. To rodzaj społecznej witryny, dbałość o wizerunek, by widz nie zapomniał, czy może wewnętrzna potrzeba posiadania poza rodziną kogoś, z kim jeszcze można pogadać?
– I tak, i nie. Bo otworzyÅ‚em tÄ™ mojÄ… stronÄ™ internetowÄ…, idÄ…c z duchem czasu. Tak siÄ™ staÅ‚o dziesięć lat temu. Potem powstaÅ‚o tam forum, taka spoÅ‚eczność, z którÄ… codziennie siÄ™ kontaktujÄ™. Oni coÅ› tam wypisujÄ…, ja też tam jestem codziennie. OkoÅ‚o 23.00, kiedy zakoÅ„czÄ™ wszystkie swoje obowiÄ…zki, wchodzÄ™ sobie na pogaduszki, zamieszczam jakieÅ› felietony.
Pomówmy o pana życiu aktorskim. Choć zwykle obsadzany jest pan w rolach drugoplanowych, to zawsze sÄ… one charakterystyczne. Jak siÄ™ tworzy tak różne osobowoÅ›ci, jak osobowość Tadka z „Miodowych lat” czy Czerepacha z serialu „Ranczo Wilkowyje”? One sÄ… nieporównywalne, przez co nie daje siÄ™ pan zaszufladkować.
– Trzeba siÄ™ starać, pilnować. Wzorce tych postaci sÄ… w scenariuszach, a do mnie należy poszukiwanie takich ról albo ich przyjmowanie. One nie sÄ… powielaniem tego, co siÄ™ już graÅ‚o, odcinaniem kuponów. One siÄ™ rozwijajÄ…. A jeżeli nawet dostanie siÄ™ rolÄ™ podobnÄ…, bo tak bywa, robiÄ™ wszystko, by jednak byÅ‚a inna, żeby siÄ™ nie powielać, bo w zawodzie aktora to jest najgorsze – nuda. Jeżeli ja bÄ™dÄ™ graÅ‚ ciÄ…gle tÄ™ samÄ… postać albo bardzo podobnÄ…, to i widz siÄ™ znudzi mnÄ… jako aktorem i ja siÄ™ znudzÄ™ tym zawodem. A wolÄ™ siÄ™ nie nudzić.
SpeÅ‚nia siÄ™ pan również w reżyserii. Jak pan traktuje tÄ™ miÅ‚ość?
– To wielka frajda. Ale też odpowiedzialność. Jako aktor, odpowiadam za siebie, za swojÄ… rolÄ™, ale jako reżyser odpowiadam też za tego aktora, który gra źle, bo to ja go źle obsadziÅ‚em albo źle poprowadziÅ‚em. WiÄ™c odpowiedzialność jest dużo wiÄ™ksza, ale też radość – jeżeli siÄ™ uda – ogromna. StÄ…d jestem bardzo dumny z przedstawienia, które idzie w teatrze gorzowskim „Trzy razy Piaf” chyba czwarty rok i ciÄ…gle nie schodzi poniżej poziomu. Bardzo jestem dumny z dziewczyn, które Å›piewajÄ… i grajÄ… te postaci. Niestety, na reżyseriÄ™ nie mam czasu. Bardzo mnie pociÄ…ga, tylko ciÄ…gle jestem zajÄ™ty graniem.
O jakich spełnieniach artystycznych pan marzy?
– Wie pani, ja dawno przestaÅ‚em marzyć. Też nie planujÄ™, bo aktorstwo to jest loteria. Tak naprawdÄ™, niewiele zależy tu ode mnie, a los jest tak interesujÄ…cy, takie przynosi niespodzianki, że zdajÄ™ siÄ™ na ten los. Ja tylko najlepiej jak potrafiÄ™ wykonujÄ™ swój zawód. I to jest moja wizytówka. JeÅ›li na podstawie tego, co robiÄ™, komuÅ› przyjdzie do gÅ‚owy, żeby mnie obsadzić w jakiejÅ› roli czy zaproponować mi jÄ…, to wÅ‚aÅ›nie o to chodzi. Ale nie mam takich planów, bo cóż z tego, że ja bÄ™dÄ™ sobie planowaÅ‚ zagranie gÅ‚ównej roli w jakimÅ› Å›wietnym filmie? Najpierw ktoÅ› musi mi tÄ™ rolÄ™ zaproponować. Nie ma wiÄ™c sensu marzenie.
Gdyby spojrzaÅ‚ pan raz jeszcze na siebie z przeszÅ‚oÅ›ci, to ta droga, którÄ… pan obraÅ‚, byÅ‚aby jedynÄ…?
– Na pewno chciaÅ‚bym zostać aktorem. Niektórzy odchodzÄ… z tego zawodu, bo im siÄ™ nie udaje. Ja powtarzam, zawód aktora to jest loteria. Uda siÄ™ albo nie. Mnie siÄ™ udaÅ‚o. Z roli na rolÄ™ udaÅ‚o mi siÄ™ coraz Bar-ciÅ› – że siÄ™ tak wyrażę. Nie byÅ‚a to Å‚atwa droga, ale mam poczucie pewnego speÅ‚nienia, chociaż nie koÅ„czÄ™ i mam nadziejÄ™, że zagram jeszcze wiele wspaniaÅ‚ych ról. Nawet nie chcÄ™ o tym myÅ›leć, trudno mi sobie wyobrazić, że mógÅ‚bym nie uprawiać tego zawodu. Ale nie wiem, co bym robiÅ‚. Może byÅ‚bym reżyserem.
Na gorzowskiej scenie rozmawiaÅ‚am z wieloma aktorami. Zawsze dotykaliÅ›my tematu wspóÅ‚czesnego aktorstwa, ewentualnie, jeÅ›li pan woli, tzw. mÅ‚odego gwiazdorstwa. Jak siÄ™ pan odnosi do aktorów, którzy nie sÄ… aktorami, a grajÄ…. WchodzÄ… z życia i speÅ‚niajÄ… siÄ™ w serialach. Jaki jest pana stosunek do mÅ‚odego pokolenia ludzi grajÄ…cych w serialach?
– Generalnie mam pozytywny stosunek do każdego pokolenia, do tego mÅ‚odego też. Ale aktorstwo w ogóle wymaga pokory. Jeżeli mÅ‚ody czÅ‚owiek zagra jakÄ…Å› rolÄ™ w serialu i narzeka na swojÄ… popularność, to bÄ™dzie miaÅ‚ za swoje. PrÄ™dzej czy później los go dotknie, bo ta radość może siÄ™ bardzo szybko skoÅ„czyć i wtedy bÄ™dzie narzekaÅ‚, że nie jest popularny. Ta pokora czasem daje lekcjÄ™, ale ja nie lubiÄ™ nikogo oceniać czy pouczać. Ludzie uczÄ… siÄ™, żyjÄ…c. Jak sobie poÅ›cielÄ…, tak siÄ™ wyÅ›piÄ…. Nawet nie jestem przeciwny aktorom, którzy nie skoÅ„czyli szkoÅ‚y aktorskiej, a majÄ… talent. Pewnie nie majÄ… warsztatu, wiÄ™c w teatrze nie dadzÄ… rady zagrać, ale z drugiej strony granie roli w telenoweli to nie jest jakaÅ› niezwykÅ‚a sztuka. NaprawdÄ™ nie trzeba dużo umieć, żeby powiedzieć w miarÄ™ naturalnie: „KupiÅ‚eÅ› chleb?” albo „SÅ‚uchaj, żona mnie zdradziÅ‚a.” To nie jest wielka stuka, szczególnie że w takich telenowelach tÄ™ samÄ… rolÄ™ gra siÄ™ bardzo dÅ‚ugo i reżyserzy nie sÄ… wymagajÄ…cy, nie trzeba gÅ‚Ä™bi, nie trzeba niczego tworzyć, kreować, po prostu trzeba być sobÄ… i już.
Dziękuję.
Rozmawiała Hanna Kaup
Foto Hanna Kaup
Więcej zdjęć z występu Artura Barcisia na gorzowskiej Scenie Letniej w galerii eGo FOTO
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2011-08-12_Artur_Barcis,