Oj naiwny, naiwny, naiwny - śpiewał niezapomniany Jan Kaczmarek z Kabaretu Elita. I te słowa towarzyszą mi od środowego wieczora (24 maja), czyli od zorganizowanego w Miejskim Ośrodku Sztuki spotkania "Czy Gorzów potrzebuje forum kultury". Kiedy pojawiła się informacja z zaproszeniem do udziału w powyższym, powiedziałam, że nie zdarzy się nic nowego, bo wszystko już było. Powiedziałam też - i powtórzę - że Gorzów potrzebuje osobowości, a dopiero później ewentualnego forum. Powiedziałam i po spotkaniu zdania nie zmieniam.
W środowe późne popołudnie w sali MOS zjawiło się tradycyjnie niewiele osób i tradycyjnie te same - nie licząc zainteresowanych stypendiami kulturalnymi, które przy okazji rozdano (sprawa stypendiów to temat na osobny felieton).
Do końca spotkania zostali więc głównie dyrektorzy wiodących instytucji kultury, nieliczni przedstawiciele NGOS, literaci, a więc wolni strzelcy, młoda reprezentantka "zwykłych obywateli" i dwie dziennikarki. Słownie: dwie. To ważne, bo pokazuje, czym w mediach jest kultura i jak się na niej nie zarabia.
W czasie spotkania padły słowa - z ust prowadzącego - że w kulturze nigdy kokosów nie było, ale przecież nie tylko kasa się liczy. OK. Jednakże w czasie swojej prezentacji tenże prowadzący mówił/pytał o rolę kultury i potrzebę jej istnienia w organizmie miejskim, a szef Małej Galerii Fotografii
Marian Łazarski podkreślił, jak ważna jest edukacja kulturalna prowadzona od podstaw, czyli z najmłodszymi.
Tego typu oczywistości - znane nie tylko z podobnych organizowanych w Gorzowie spotkań, debat czy sympozjów - pojawiały się we wszystkich wypowiedziach. Było trochę powtarzanych stereotypów, np. o skłóconym środowisku, co szef Jazz Clubu Pod Filarami
Bogusław Dziekański próbował dementować. Wtórował mu dyrektor Teatru im. J. Osterwy
Jan Tomaszewicz. Były tradycyjne żale środowiskowe, że Miasto nie docenia, czyli nie daje kasy i że tej kasy - choć nie samym chlebem człowiek żyje - jest po prostu za mało.
Jak się okazało, pomysł spotkania wyszedł od obecnego wiceprezydenta
Radosława Sujaka i chyba jemu to spotkanie było potrzebne. Według mnie, to fikcja i udawanie. Kto bowiem choć trochę interesuje się gorzowską kulturą, jaki koń jest - widzi. Sam Prezydent - to policzek dla środowiska, że go nie było - już dawno powinien wybrać spośród ludzi gorzowskiej kultury autorytety, które nie tylko pokazałyby, że ta dziedzina społecznego życia miasta wcale się nie zwija, ale na dodatek zrobiliby mu prawdziwy PR. Niestety, Prezydent wciąż nie czuje miasta - a już na pewno kultury - i przez minione lata zasiadania na stolcu, nie nauczył się go. Prezydent nie uczestniczy w ważnych wydarzeniach (nie liczę obecności ciałem i nie mówię o KROK-ach czy innych kiełbasianych festynach). Prezydent nie pokazuje, że o kulturę trzeba dbać i kulturę trzeba cenić.
Pozwala więc swojemu zastępcy organizować jakieś spotkanie na kształt forum, którego prowadzący ucinał wypowiedzi obecnych, proponując przeniesienie ich w kuluary. To zapytam: Co to za forum? I takie pytanie padło od
Iwony Bartnickiej z kina 60 Krzeseł. Dodam jeszcze, że jeśli zamawiający usługę prowadzenia spotkania zapłacił za dwie godziny obecności, to też świadectwo, że organizator nie wie, co w kulturalnej trawie piszczy.
Dlaczego tyle miejsca poświęcam nieobecnemu Prezydentowi? Miedzy innymi dlatego, że w czasie spotkania padło pytanie: Kim jest prezydent, czyli jaka jest jego rola w budowaniu kultury miasta. Tu każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
Przelewam swoje myśli, które kłębią się we mnie od owego spotkania, w poczuciu, że zostaliśmy kolejny raz wystrychnięci na dudka. My naiwni, oj naiwni, znów uwierzyliśmy, że ktoś chce coś zrobić dla gorzowskiej kultury. A to, co się zdarzyło, to kolejny pic na wodę. Dlaczego? Ano choćby dlatego, że nic z tego spotkania nie wynika, że wstępnie zaplanowano kolejne na... wrzesień... bo Miasto musi się przygotować; że jeśli nawet powstanie jakiś paradokument, to bez jakiejkolwiek mocy sprawczej i pewnie podzieli los podobnych "białych ksiąg", które powstały w trudzie organizacyjnym innych forów w Polsce.
Sazkoda straconego czasu. W tym mieście musi dojśc do jakiejś rewolucji, by wreszcie zyskało prawdziwego nauczyciela i mistrza, który przywróci: wzrok, słuch i mowę - jak pisał poeta Różewicz - który raz jeszcze nazwie rzeczy i pojęcia.
Ale pewnie jestem naiwna, że wciąż w to wierzę.
Tekst i foto Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>