Rozmowa z założycielem i pierwszym kierownikiem oddziału anestezjologii i intensywnej terapii w gorzowskim szpitalu Jackiem Zajączkiem.
Pierwszą część materiału przeczytasz tu: http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,9014,
Z Krakowa całą rodziną pojechaliście do zrujnowanego Szczecina i...
- W Szczecinie spędzałem lata dziecięce, potem młodzieńcze, skończyłem tam studia - Pomorską Akademię Medyczną i zostałem lekarzem.
Wiedział pan, że nim będzie?
- Nie wiedziałem. Gdybym w Krakowie mieszkał, zapewne nie byłbym lekarzem, tylko wybrałbym jakieś studia uniwersyteckie. Myślę, że historia byłaby moim kierunkiem.
Dlaczego więc medycyna?
- Bo nie byÅ‚o innych możliwoÅ›ci. Nie byÅ‚o w Szczecinie uniwersytetu. ByÅ‚o nas trzech braci, jeden starszy StanisÅ‚aw i ja miaÅ‚em brata bliźniaka. StanisÅ‚aw ma teraz 73 lata i też jest emerytowanym profesorem na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym, a brat skoÅ„czyÅ‚ prawo w Poznaniu i tam osiadÅ‚. Niestety, bardzo mÅ‚odo, gdy miaÅ‚ 37 lat, umarÅ‚ na nowotwór. To byÅ‚o w 1986 r. Jak umieraÅ‚, ja akurat przeniosÅ‚em siÄ™ do Gorzowa. ByÅ‚em już wtedy specjalistÄ… anestezjologiem. PamiÄ™tam, że jeszcze jako student obserwowaÅ‚em, przy zabiegach lekarza anestezjologa, który wstrzykiwaÅ‚ jakieÅ› tajemnicze leki, coÅ› tam robiÅ‚, a chory siÄ™ budziÅ‚, jakby znowu do życia. To mi siÄ™ wydawaÅ‚o bardzo magiczne i postanowiÅ‚em, że bÄ™dÄ™ tym anestezjologiem.
Anestezjologiem magikiem?
- No, tak trochÄ™ na to patrzyÅ‚em. I uzyskaÅ‚em specjalizacjÄ™ w 1979 albo 1980 r. Jako specjalista anestezjolog sześć lat później w 1986 przeniosÅ‚em siÄ™ do Gorzowa, bo tu powstaÅ‚ nowy szpital i ogÅ‚oszono konkurs. MyÅ›lÄ™, że byÅ‚a w tym też rola mojego kolegi z roku, Piotra Gajewskiego, bo razem studiowaliÅ›my. W każdym razie pojawiÅ‚a siÄ™ u mnie osoba z Gorzowa z propozycjÄ…, żebym zÅ‚ożyÅ‚ papiery i przystÄ…piÅ‚ do konkursu na tego ordynatora. WiÄ…zaÅ‚o siÄ™ z tym uzyskanie mieszkania, którego nie miaÅ‚em przy dwójce dzieci. Po drugie, to wÅ‚aÅ›ciwie czuÅ‚em siÄ™ na siÅ‚ach prowadzić OddziaÅ‚ Anestezjologii i Intensywnej Opieki Medycznej. Potem zmieniÅ‚a siÄ™ nomenklatura i zostaÅ‚ OddziaÅ‚ Anestezjologii i Intensywnej Terapii. PamiÄ™tam zÅ‚ożyÅ‚em papiery, konkurs wygraÅ‚em. DokÅ‚adnie 3 maja 1986 przybyÅ‚em do Gorzowa jako ordynator oddziaÅ‚u jeszcze wtedy Szpitala Wojewódzkiego w Budowie. Szpital jeszcze nie byÅ‚ czynny. Nasz oddziaÅ‚ ruszyÅ‚ gdzieÅ› w trzecim tygodniu listopada. Sam szpital nie byÅ‚ przygotowany do otwarcia. Wielu rzeczy brakowaÅ‚o, wielu lekarzy brakowaÅ‚o, ale byÅ‚a wtedy taka decyzja polityczna, że trzeba go otworzyć i 19 albo 21 listopada miaÅ‚em pierwszy dyżur.
Pamięta go pan?
- Zawsze bÄ™dÄ™ pamiÄ™taÅ‚, bo byÅ‚ niecodzienny w jednym aspekcie. MuszÄ™ powiedzieć, że jak zaczynaliÅ›my pracÄ™, to byÅ‚o nas piÄ™ciu lekarzy na oddziale: ja jako jedyny specjalista, dwóch kolegów w trakcie specjalizacji i trzy osoby, które siÄ™ podjęły rozpocząć specjalizacjÄ™. Tak to siÄ™ zaczynaÅ‚o, wiÄ™c ten okres pierwszych kilku lat byÅ‚ bardzo ciężki.
Typowo pionierski...
- Tak, ale jeszcze wrócÄ™ do tego pierwszego dyżuru. ByÅ‚a potworna ulewa z wiatrem i zaczęło zalewać nam oddziaÅ‚. Z pielÄ™gniarkami spÄ™dziÅ‚em noc na zbieraniu wody i wycieraniu. Å»eby sobie wyobrazić, jak to wyglÄ…daÅ‚o, to powiem, że sÄ… takie kwiaciarnie, które majÄ… zmywalnÄ… szybÄ™. WiÄ™c tak woda leciaÅ‚a nam po Å›cianie. Na poÅ‚Ä…czeniu dachu i przybudówki gdzieÅ› byÅ‚a szczelina i tam siÄ™ laÅ‚o.
Taki trochÄ™ oblany test po otwarciu szpitala...
- Tak, tak. I rano poszedÅ‚em do dyrektora mu to zgÅ‚osić, a dyr. Szperka do mnie: "To po co pan zbieraÅ‚ tÄ… wodÄ™? To co ja teraz pokażę budowlanym?" To ja mówiÄ™: "MogÄ™ wodÄ™ wylać z powrotem". Ale obyÅ‚o siÄ™. To byÅ‚ jedyny taki incydent. DoÅ‚ożyli jakÄ…Å› blachÄ™ i byÅ‚o szczelne. Ale ten pierwszy okres byÅ‚ ciężki i kilka lat naprawdÄ™ tych dyżurów po 15 w miesiÄ…cu.
Oprócz dyżurów pracowaÅ‚ pan też w ciÄ…gu dnia, wiÄ™c bywaÅ‚ pan w domu?
- Rzadko. Wtedy nie byÅ‚o klauzuli opt-out i po dyżurze zostawaÅ‚o siÄ™ w pracy. ZresztÄ…, sal operacyjnych na poczÄ…tku byÅ‚o czynnych pięć, teraz jest ich znacznie wiÄ™cej. I jedno nas powiedzmy ratowaÅ‚o, że nie od poczÄ…tku byÅ‚ oddziaÅ‚ poÅ‚ożnictwa, który miaÅ‚ najgorsze urgensy (wezwania - dop. mój Hanna Kaup). Zawsze mówiÅ‚em, że te ich ciÄ™cia cesarskie przeszkadzajÄ… nam spokojnie pracować. Zawsze, kiedy czÅ‚owiek nie mógÅ‚ albo byÅ‚ ubrany na jaÅ‚owo, albo coÅ›, to rozlegaÅ‚ siÄ™ telefon, że mamy pilne ciÄ™cie. Te pilnoÅ›ci to tam byÅ‚y różne, bo wielokrotnie zdarzaÅ‚o siÄ™ tak, że jest hasÅ‚o "pilne ciÄ™cie", a byÅ‚em na sali operacyjnej przed pacjentkÄ…. Na szczęście, przez pierwsze póÅ‚ roku poÅ‚ożnictwo zostaÅ‚o na Warszawskiej i trochÄ™ nas to odciążyÅ‚o. Ale i tak byÅ‚y problemy i sal operacyjnych mieliÅ›my za maÅ‚o, nas byÅ‚o za maÅ‚o, żeby to obsadzić.
Dużo mieliÅ›cie Å‚óżek?
- 12 od poczÄ…tku. I powiem szczerze, że jeÅ›li chodzi o pielÄ™gniarstwo, to żadna z pielÄ™gniarek nie miaÅ‚a pojÄ™cia o pracy w anestezjologii i intensywnej terapii, nawet oddziaÅ‚owa, bardzo miÅ‚a kobieta, którÄ… serdecznie do dzisiaj wspominam. Wszystkiego trzeba byÅ‚o je nauczyć. Już nie mówiÄ™ o brakach sprzÄ™towych, o monitorach, strzykawkach automatycznych, drobnym sprzÄ™cie. OddziaÅ‚ byÅ‚ wyposażony bardzo prymitywnie, nie byÅ‚o respiratorów. W pojÄ™ciu klasyfikacji medycznej, na intensywnej terapii Å‚óżko musi być wyposażone w respirator, a myÅ›my mieli chyba cztery albo pięć na 12 Å‚óżek. A chorzy - poza tym pierwszym dyżurem - zaczÄ™li siÄ™ pojawiać.
Jak sobie radziliście?
- TrochÄ™ respiratorów Å›ciÄ…gnÄ…Å‚em ze szpitala, w którym pracowaÅ‚em. ZostaÅ‚y też przywiezione z Drezdenka, bo tam jacyÅ› Niemcy dary zostawili i pani ordynator cztery albo pięć przerzuciÅ‚a do nas. One byÅ‚y bardzo różnej klasy. Niektóre bardzo zużyte. Ale w przypadku braku innych możliwoÅ›ci, to w tej fikcji peÅ‚niÅ‚y jakÄ…Å› rolÄ™. Poza tym, wiele szpitali dookoÅ‚a siÄ™ dowiedziaÅ‚o, że jest taki oddziaÅ‚, który bÄ™dzie przyjmowaÅ‚ ciężkie stany i to byÅ‚o nie do odparcia. Wtedy byÅ‚a jeszcze stara struktura, wiÄ™c siÄ™galiÅ›my od MiÄ™dzychodu, po Barlinek, MyÅ›libórz i dalej. Pod koniec mojej pracy w Szczecinie odbyÅ‚a siÄ™ wizytacja oddziaÅ‚ów intensywnej terapii ze strony nadzoru nad matkÄ… i dzieckiem. PamiÄ™tam dwóch profesorów, to byli anestezjolodzy dzieciÄ™cy i mój szef opowiadaÅ‚, co robimy, ilu mamy pacjentów i jakie wyposażenie. To wszystko bardzo siÄ™ podobaÅ‚o, ale w pewnym momencie padÅ‚o pytanie: "A gdzie sÄ… te noworodki?" I ja zdÄ™biaÅ‚em, bo szef mówi: "No nie ma, nie przywożą nam". A na to profesor ZdzisÅ‚aw Rondio: "Ale statystycznie, jak macie tyle pacjentów rocznie, to powinniÅ›cie mieć 60 noworodków". I ja to zapamiÄ™taÅ‚em, bo sobie postanowiÅ‚em po tej rozmowie, że trzeba zorganizować opiekÄ™ nad noworodkami w stanie krytycznym. I z 12 Å‚óżek poÅ›wiÄ™ciliÅ›my cztery stanowiska na noworodki. Tu byÅ‚o o tyle lepiej, że inkubatory byÅ‚y do nabycia, gorzej z respiratorami. Jeden dzieciÄ™cy z demobilu dostaÅ‚em w Szczecinie, bardzo niekompletny. On wÅ‚aÅ›ciwie dzisiaj nie speÅ‚niÅ‚by żadnych kryteriów, ale byÅ‚. Dwa respiratory polskie albo trzy żeÅ›my kupili na targach Salmed (MiÄ™dzynarodowe Targi SprzÄ™tu i Wyposażenia Medycznego - dop. mój Hanna Kaup), a jeden dzieciÄ™cy - dzisiaj chyba mogÄ™ to powiedzieć - zostaÅ‚ zÅ‚ożony przez pracowników technicznych z części zamiennych za spirytus. Tak że tak zrobiliÅ›my, że każdy noworodek mógÅ‚ mieć respirator, aczkolwiek to przerosÅ‚o nasze oczekiwanie.
Można powiedzieć, że byliście pionierami oddziału neonatologii...
- Wtedy nie było neonatologii.
Tak, ale postawiliście pierwsze kroki.
- Tak. Tak, tak. To moim zdaniem cywilizacyjnie byÅ‚o dużym krokiem naprzód. Oni nam potem to odebrali, aczkolwiek bardzo lubiÅ‚em pracÄ™ z noworodkami. Wie pani, ja siÄ™ wychowaÅ‚em w oddziale, który zajmowaÅ‚ siÄ™ dorosÅ‚ymi. Wszystkiego siÄ™ musieliÅ›my nauczyć, ale potem osiÄ…galiÅ›my bardzo przyzwoite wyniki. A takim przeÅ‚omem byÅ‚o, kiedy wprowadzono do leczenia preparat, który - można powiedzieć - przyspiesza dojrzewanie pÅ‚uc u wczeÅ›niaków, czyli Surfaktant. To byÅ‚ przeÅ‚om, bo zapuszczaÅ‚o siÄ™ ten Surfaktant strzykawkÄ… do tchawicy noworodka i za powiedzmy 24 godziny on byÅ‚ zdolny oddychać samodzielnie. To siÄ™ wydarzyÅ‚o na naszych oczach. W Szczecinie zwiÄ…zany byÅ‚em też z klinikÄ… pioniera transplantologii prof. ZieliÅ„skiego i braÅ‚em udziaÅ‚ w pierwszych transplantacjach nerki. Nawet mam statuetkÄ™ pamiÄ…tkowÄ… dla czÅ‚onka pierwszego zespoÅ‚u. Pierwsza transplantacja trwaÅ‚a caÅ‚Ä… noc.
Dlaczego przeszczepialiście nocą?
- To byÅ‚o uwarunkowane dostÄ™pem do narzÄ…dów. One nie mogÅ‚y w tych czasach być przechowywane. W tej chwili sÄ… już takie techniki, że można poczekać nawet do biaÅ‚ego rana z przeszczepem nerki. Prof. ZieliÅ„ski wykonaÅ‚ też w Polsce pierwszÄ… próbÄ™ przeszczepienia wÄ…troby, wiÄ™c to zasÅ‚użona postać. Ja go uważam zresztÄ… za jednego z moich nauczycieli nestorów - mentorów, który nauczyÅ‚ mnie nie tylko anestezjologii, ale w ogóle medycyny. Także zawsze bÄ™dÄ™ go wspominaÅ‚. Wydaje mi siÄ™, że mnie lubiÅ‚. MieliÅ›my dobry kontakt ze sobÄ…, ale ja niestety bardzo nie chciaÅ‚em rozwinąć siÄ™ naukowo.
A on nalegał?
- A on nalegaÅ‚. NalegaÅ‚, a mnie to tak serdecznie nudziÅ‚o. Ja tak lubiÅ‚em pracÄ™ z pacjentem. Teraz sÄ… też inne możliwoÅ›ci techniczne, ale jak pamiÄ™tam te godziny spÄ™dzone w bibliotece nad Index Medicus, olbrzymie tomy z piÅ›miennictwem zebranym tytuÅ‚owo, w których siÄ™ szukaÅ‚o tego, co by pasowaÅ‚o, i to zajmowaÅ‚o dÅ‚ugie godziny. No potworna nuda jak dla mnie. A ja lubiÅ‚em pacjentów...
Cdn.
Tekst i foto Hanna Kaup
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Åš | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |