Hanna Kaup BLOG

Jest w TV program "Afera fryzjera". To kolejny po "Kuchennych rewolucjach" projekt, który pokazuje, za co przeciętny klient płaci w zakładach usługowych i jak niekompetentni ludzie biorą się za zarabianie pieniędzy.

Nie znoszę chodzić do fryzjera. Nie znoszę, bo na Migdala mnie nie stać, a większość tych, do których trafiam, wciąż bardziej mnie zadziwia niż zadowala. Kilka lat temu prowadziłam szkolenia dla przyszłych fryzjerek, uczyłam, wyjaśniałam, tłumaczyłam, jak postępować z klientem, na co zwracać uwagę, jak zaskarbić jego zaufanie, a co za tym idzie - prowadzić firmę, która oprze się czasowi i konkurencji. Życie toczy się jednak własnymi torami.

Od czasu do czasu czytam lub piszę o zakładach fryzjerskich, które biorą udział w różnych akcjach. To jest pomysł na marketing i budowanie marki, bo nic szybciej i lepiej nie pokaże umiejętności fryzjerskich, jak np. świetna fryzura przy modowej metamorfozie czy udział w akcji charytatywnej.
Sama potem chętnie idę do takiego czy innego zakładu w nadziei, że usługa będzie na poziomie.

Ostatnio miałam pecha. Wyjątkowego pecha, bo najpierw przez dwa dni wielokrotnie próbowałam dodzwonić się do fryzjerki, która czesała mnie kilka razy, ale ona ani nie odbierała telefonu, ani nie raczyła oddzwonić. Gdy wreszcie zdecydowałam się na inny zakład - jeden z tych udzielających się - doznałam szoku. Ponieważ sytuacja była kuriozalna, opowiem o tym doświadczeniu ku przestrodze innych.

Z dwudniowym wyprzedzeniem umówiłam się na czesanie z ewentualnym lekkim przycięciem. W piątek przyszłam punktualnie o 8.00, ale pracownik okazał się wyraźnie zaskoczony moim widokiem. Dlaczego? Bo jakoś się mnie nie spodziewał. Bo jakoś zapomniał sprawdzić i nie wiedział, że będę. Dał mi też do zrozumienia, że wolałby mnie uczesać bez mycia.
- Chyba mi się woda nie zdążyła nagrzać - powiedział.
- Chyba nie powinno mnie to obchodzić. Jestem umówiona, zaraz wyjeżdżam, więc niech mi pan nie mówi takich rzeczy - rzuciłam.
- To niech pani siada - wskazał mi miejsce i zniknął.
To, o czym pomyślałam, za chwilę stało się faktem. Facet przyniósł wodę w misce - chyba z czajnika. Najpierw niemal poparzył mi nią głowę, a gdy zwróciłam mu uwagę, potraktował mnie lodowatą z kranu, bo... wciąż jeszcze się nie nagrzała. Odżywkę do włosów wcierał mi w skórę głowy, a gdy znów zwróciłam mu uwagę, odpowiedział:
- My tak nakładamy klientkom.

Przesiadłam się na fotel. Zaczął spryskiwać mi czymś prawą stronę włosów. Kiedy zapytałam, co to i w jakim celu, powiedział, że odżywka bez spłukiwania i po prostu przestał. Uznałam, że muszę wyjaśnić, czego wymagają moje włosy. Poprosiłam o usztywniającą piankę, pokazałam, jak ułożyć fryzurę.
Mężczyzna zakręcił się wokół własnej osi, wyszedł na chwilę do drugiego pomieszczenia i wrócił z niewielką ilością czegoś przezroczystego na końcach palców. Położył to na jakąś nieokreśloną część głowy i wziął się za suszenie. Za każdym nawinięciem włosów na szczotkę szarpał je, a gdy sytuacja się powtarzała i po prostu mi je wyrywał, zażądałam pokazania szczotki.
- Jak pan może pracować czymś takim? Przecież tu jest pęknięta guma, która za każdym razem wciąga włosy i je wyrywa. Proszę to natychmiast zmienić.
Pan znów zniknął w drugim pomieszczeniu, po czym wrócił z dwa razy grubszą szczotką, z której coś wybierał. Podobno to coś nagle tam się przyczepiło.

Jaki finał miała moja wizyta w tym zakładzie? Przerwałam działania fryzjera, bo zobaczyłam w lustrze kobietę o kilka lat starszą od tej, która chwilę wcześniej tam usiadła, wróciłam do domu i musiałam uczesać się sama. Pan wycenił swoją pracę na 20 zł. Szampon był mój.

Takie rzeczy w XXI wieku. Niemożliwe? A jednak. Afera fryzjera za 20 zł.

Hanna Kaup

Dodaj komentarz:

Komentarze:

Oni tu zostają

„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ... <czytaj dalej>

Pielgrzymki

Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia. Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ... <czytaj dalej>

200 lat dla pani Zofii

Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ... <czytaj dalej>

Prezydent w ministerstwie

Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ... <czytaj dalej>

«	kwiecień 2024					»
P	W	Ś	C	P	S	N
1	2	3	4	5	6	7
8	9	10	11	12	13	14
15	16	17	18	19	20	21
22	23	24	25	26	27	28
29	30

Piękna inicjatywa w brzydkim mieście

aktualnie nie ma żadnej czynnej sondy

Blogujesz? Rób to lokalnie!
Wystarczy jedno kliknięcie w egoBlog

Masz problem?
Napisz do eksperta egoEkspert

Żadna sprawa nie zostanie bez odzewu. Daj znać na eGo Forum

Zlikwiduje się wszelkie dyktaty i nakazy unijne, cofnie się unijne imunitety, bo za dużo zasłaniają. Generalnie unia przestanie mieć cokowliek <czytaj dalej>

Jedni mówią , że życie zaczyna się po "pięćdziesiątce", a inni że dopiero po drugiej.
Wszystkiego dobrego Pani Zofio ... <czytaj dalej>

Język taki a nie inny dla podkreślenia bezsilności. Mam dokładnie takie samo zdanie. Zakleilismy się w skorupie narodowej martylologii i nie wyle <czytaj dalej>

Jeżeli zapotrzebowanie na takie odruchy "narodowościowe" rośnie, znaczy że w społeczeństwie coś się psuje. Staje się sfrustrowane, <czytaj dalej>

Gumofilce na traktory i do Warszawy. Żoliborz wam pomoże. <czytaj dalej>