Najtrudniej pisać o szczęściu. Bo można przesadzić, być posądzonym o egzaltację czy narazić się na śmieszność. No i kłucie w oczy szczęściem, gdy w "całej" Polsce źle, gdy wszem i wobec słyszy się narzekania? Kto będzie czytał jakieś tam opowieści o ludzkiej radości. Tragedia broni się sama. A jednak spróbuję... Opowiem Wam o szczęściu, które jest w nas i wokół nas.
Wczesniejsze części przeczytasz tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,7142,poczuc_smak_szczescia_1,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,7143,poczuc_smak_szczescia_2,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,7144,poczuc_smak_szczescia_3,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,7145,
Dzień IV - Smak szczęścia
Czwartek był dniem premiery i oficjalnego zakończenia warsztatów. Już przed ósmą rano aktorzy wyjechali z tryszczyńskiego hotelu do Bydgoszczy, by na scenie Miejskiego Centrum Kultury stanąć do próby generalnej, a o 13.00 pokazać przedstawienie przed wypełnioną po brzegi publicznością.
Świetnie pomyślana scenografia oddająca charakter miejsca pochodzi ze scenariusza, według którego rzecz rozgrywa się na Dworcu Głównym Bydgoszcz. Na peronowych ławkach oczekują pasażerowie, a w budce - znudzony konduktor. Co chwilę ktoś się pojawia i znika, na swój sposób komentując temat szczęścia. Ze strzępów rozmów jawi się wzruszająca historia bezdomnego mężczyzny, podglądanych z zazdrością zakochanych, kobiety szukającej przystanku "szczęście" czy innych podróżnych, których los połączył wspólnym oczekiwaniem na spóźniony pociąg. Są więc dialogi, monologi, śpiewy i tańce. Na scenie osoby niepełnosprawne z różnymi schorzeniami wzruszają prostymi słowami i piosenkami z treścią, takimi jak np. "Brzydka ona, brzydki on". Jest dynamicznie i widać, że każdy z aktorów wkłada w swój występ serce. Na zakończenie oklaski, podziękowania i wspólne zdjęcia. Emocje trzymają wszystkich do wieczora. Szczęście widać na ich twarzach. Tu już niepotrzebne są słowa.
Kolacja oznacza zakończenie projektu. Jeszcze tylko rozdanie TRYSZCZYNarki, podziękowania dla dziennikarzy i organizatorki warsztatów, czyli prezes Fundacji Arka Bydgoszcz Barbary Olszewskiej oraz kwesta. Tym razem uczestnicy licytowali przywiezione ze sobą pamiątki, książki, wykonane na zajęciach rękodzieło, obrazy, biżuterię, nalewki czy słodycze. Zbyszek Wróbel i Waldemar Zyśk zachęcali do wspierania wyjątkowo ważnego celu. Było nim wileńskie hospicjum, które prowadzi gorzowska siostra Michaela Rak, która zgodziła się uczestniczyć w przygotowywanej w Bydgoszczy listopadowej konferencji onkologicznej. Wtedy też otrzyma zebrane w ostatni wieczór 2002 zł. Ta suma zaskoczyła wszystkich i wywołała prawdziwą radość na twarzach arkowiczów. Oni doskonale rozumieją, jak ważny jest w chorobie każdy grosz. A siostra Michaela już napisała: "przeogromnie dziękuję za wsparcie naszego codziennego wyzwania".
W piątek rano zostawiliśmy gościnny Hotel Park w Tryszczynie i rozjechaliśmy się do domów w Polsce. W tej niewielkiej, ale jakże ciekawej wiosce zostawiliśmy też swoje serca, ale za to poczuliśmy, jak smakuje szczęście. I tego wspomnienia nikt nam już nie odbierze.
Tekst i foto Hanna Kaup
Wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.
Więcej zdjęć: http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2016-09-21_poczuc_smak_szczescia_5,
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | czerwiec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |